sobota, 19 marca 2011

Przemienienie Jezusa


1 Po sześciu dniach Jezus wziął z sobą Piotra, Jakuba i brata jego Jana i zaprowadził ich na górę wysoką, osobno. 2 Tam przemienił się wobec nich: twarz Jego zajaśniała jak słońce, odzienie zaś stało się białe jak światło. 3 A oto im się ukazali Mojżesz i Eliasz, którzy rozmawiali z Nim. 4 Wtedy Piotr rzekł do Jezusa: «Panie, dobrze, że tu jesteśmy; jeśli chcesz, postawię tu trzy namioty: jeden dla Ciebie, jeden dla Mojżesza i jeden dla Eliasza». 5 Gdy on jeszcze mówił, oto obłok świetlany osłonił ich, a z obłoku odezwał się głos: «To jest mój Syn umiłowany, w którym mam upodobanie, Jego słuchajcie!» 6 Uczniowie, słysząc to, upadli na twarz i bardzo się zlękli. 7 A Jezus zbliżył się do nich, dotknął ich i rzekł: «Wstańcie, nie lękajcie się!» 8 Gdy podnieśli oczy, nikogo nie widzieli, tylko samego Jezusa.
9 A gdy schodzili z góry, Jezus przykazał im mówiąc: «Nie opowiadajcie nikomu o tym widzeniu, aż Syn Człowieczy zmartwychwstanie». (Mt 17)

Jezus zawsze przygotowywuje nas do trudnych wydarzeń, które mają nadejść. 


22 komentarze:

  1. może rzeczywiście przygotowuje… coś chyba w tym jest

    OdpowiedzUsuń
  2. W każdym razie stara się (bo to czasami my się nie dajemy)

    OdpowiedzUsuń
  3. Gdyby jeszcze dla owych trudów można było przypisać mierzalną skalę. Ja, w każdym bądź razie swoją porcję ryżu kupiłem :) . Mogę się tylko domyślać, co nas jeszcze czeka, ale te pierwsze wydarzania ma być tylko ostrzeżeniem dla ludzkości. No i wbrew pozorom, w 2012 roku będzie już po ptokach.

    OdpowiedzUsuń
  4. No i najważniejsze. Pozdrawiam Ciebie Leszku i Wszystkich Twoich czytelników SERDECZNIE.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja myślałem w mikroskali – o wydarzeniach we własnym życiu i na tyle małych, że inni nawet ich nie zauważą. Ale do tego, co Ty napisałeś, jest coś charakterystycznego w tym czytaniu – jednak nie wszystkich uczniów Jezus zabrał na górę Tabor. A więc do takich globalnych wydarzeń przygotowywuje tylko wybranych.

    OdpowiedzUsuń
  6. No jak widzisz, już niewielu czytelników zostało.

    OdpowiedzUsuń
  7. Bo przewodnikiem nie może być każdy? Co by to było, gdyby wycieczkę w góry prowadzili wszyscy uczestnicy? Dzisiaj ksiądz Tomasz, swoją notką chyba pije trochę do nas.

    OdpowiedzUsuń
  8. PS. Wyjątkowo celne są słowa Attona. Nawet o Węcławskim wcześniej nie słyszałem, a dzięki Attonowi się dokształciłem. Natomiast kwestia powołania chyba jest na tyle jednoznaczna, że nie powinna budzić naszych oporów :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Przyznam, że nawet nie wiedziałem, że jest tam nowa notka. Ale jakoś mi się tam wcale nie spieszy.

    OdpowiedzUsuń
  10. Nie dziwię się. Ponieważ nie dyskutuję na blogu księdza Tomasza, więc powstrzymałem się od komentowania, a miałem wielką ochotę…Niestety, zgadzam się z Attonem, że kierunek obrany przez księdza jest jednoznaczny. Teoretycznie stosy też prowadziły do nieba, więc były zapewne dziełem Boskim, zaś wszyscy wrogowie stosów kierowali się zatem podszeptami szatana.

    OdpowiedzUsuń
  11. Jakoś nie wydaje mi się, by Attonn mógł mieć rację – potrafię sobie wyobrazić Adka mającego rację, ale nie Attonna. No to zachęciłeś mnie, by jednak tam zajrzeć.

    OdpowiedzUsuń
  12. Lekusiu, a co takiego celnego jest w tych słowach? Po pierwsze zawierają manipulację – od wielu, wielu lat Kościół zachęca do czytania Pisma Świętego, a tamten zakaz miał swoje uwarunkowania historyczne. Kto to jest Węcławski, przyznaję, że nie chce mi się sprawdzać. Z kolei zarzut, że od Kościoła najczęściej odchodzą teologowie, jako argument, iż dowodzi to, że Kościół źle interpretuje Pismo Święte, też jest nietrafiony, bo akurat w przypadku teologów nie zdarza się, by przy tej okazji zmieniali wyznanie – ich problemem jest utrata wiary, a nie to, że na ich interpretację nie ma miejsca w KK. Przyznam Lekusiu, że niepokoi mnie to, co ostatnio piszesz – wygląda na to, że czujesz się zraniony i jak tylko ktoś dokopie „czarnemu”, to Ty od razu w tym odnajdujesz lek na całe zło. Pamiętaj – poprzez nasze zranienia szatan ma do nas dostęp. Obawiam się, że to jemu dajesz się podpuszczać. W tej notce wg mnie rzeczywiście jest pewna manipulacja, ale jest ona inna, niż tego dopatrzył się Attonn. Otóż są takie rzeczy, których nie możemy inaczej interpretować bez utraty tożsamości katolickiej (jak choćby interpretacja dotycząca ostatniej wieczerzy – czym jest eucharystia?), ale tych jest niewiele. Większość nie podlega takim restrykcjom – mało ciągle jeszcze będziemy odkrywali głębię tekstów, ciągle będą one nas czymś zaskakiwały! Notka sugeruje, że interpretacją Pisma powinni zajmować się jedynie księża, że innych przysyła szatan, a to nieprawda (wystarczy choćby zajrzeć na blog Barki, by nie szukać daleko).

    OdpowiedzUsuń
  13. To zależy, które zdanie przeczytasz. Bo ma rację tylko w jednej kwestii. W pozostałych kwestiach się nie zgadzam, natomiast Atton już tak ma, że lubi przemycać półprawdy.

    OdpowiedzUsuń
  14. Attonn szuka tylko, gdzie można dokopać czarnemu (przy czym byle pretekst wystarczy). A o notce napisałem Ci nieco wyżej.

    OdpowiedzUsuń
  15. Tak masz rację, Bóg nas przygotowuje przez przemienienie do krzyża jaki nam przygotował. Dziś właśnie Ojciec na Jasnej Górze w kazaniu między innymi to zdanie powiedział, że do dźwigania krzyża Bóg nas przygotowuje przez przemienienie naszego serca :) Dzięki Leszku i pozdrawiam niedzielnie :)

    OdpowiedzUsuń
  16. No to jest już myśl dalsza. Mnie chodziło tylko o to, że tak jak Jezus wybranych uczniów zaprowadził na górę Tabor, tak i nas prowadzi na nasze Góry Tabor (zsyła na nas wydarzenia, które pełnią taką rolę), by i nas umocnić przed trudnymi wydarzeniami w naszym życiu.

    OdpowiedzUsuń
  17. Leszku,istotnie nie zauważyłem wcześniej tej odpowiedzi. Tu nie tyle chodzi o moje zranienie, bo nie czuję się zraniony, ale mam wrażenie, że ksiądz Tomasz obnaża w tej chwili wszystkie słabości Kościoła. Czyni to sposobem przewrotnym,gdyż niejako broniąc tez Kościelnych, ale czyni to tak prowokująco, że w zasadzie skutek tego działania jest odwrotny. W tej chwili uważam za niedopuszczalne odcinanie się od historii, zaś cała sytuacja kojarzy mi się z Marcinem Lutrem. Ta notka księdza jest dokładnie polemiką z samym Lutrem. Problem jednak, że kościół niejako przyznaje się powoli do wielu tez Lutra. Ponadto istota tego pytania, kto ma interpretować Pismo Święte, sprowadza się do roli wiernych. Czy wierni są misjonarzami, czy tylko dostawcami Dutków.

    OdpowiedzUsuń
  18. Myślę, że dobrze to ująłeś za pierwszym razem – ta notka pije do nas! Ponieważ ci, którzy posługują się cytatami z Pisma Świętego często są kłopotliwi dla ks. Tomasza, to gdy znalazł coś, co pozwala zignorować ich wypowiedzi, to się z tego bardzo ucieszył i napisał notkę.

    OdpowiedzUsuń
  19. Dokładnie tak. Ponadto wyzwala stare pytania o rolę wiernych w kościele. Bo są dwie koncepcje: pasterza i stada baranów, które trzeba prowadzić właściwymi ścieżkami, bo inaczej barany pobłądzą, a przy okazji należy owe barany strzyc i nieźle się na nich obłowić. Druga zaś koncepcja, której nie dopuszcza ksiądz Tomasz, to takowa: misjonarzami są wszyscy wierzący. Ci wierzący mają zaś prawa popełniać błędy w interpretacjach Pisma, zaś Papież jest od tego by owe interpretacje prostować. To jednak wymaga kształcenia się w Piśmie wszystkich wierzących, zaś taka koncepcja nie jest wygodna, przynajmniej dla niektórych duchownych, gdyż wymaga wzmożonej pracy także od nich. Myślę jednak, że napiszę notkę, gdyż ostatnie wnioski Basi i notka księdza idealnie mi pasują do tego bym zabrał głos i temat rozszerzył

    OdpowiedzUsuń
  20. s.Marto, w tym rozumowaniu brakuje mi sensu i celu krzyża. Bo jeśli celem i sensem jest cierpienie i krzyż, to boję się, że Raj będzie kontynuacją owego głębokiego sensu, czyli jeszcze więcej cierpienia i krzyża. W takim przypadku piekło jawić się będzie oazą spokoju i rozkoszy. Jedynym celem krzyża, było dowiedzenie Miłości i pokazanie, że w imię prawdziwej miłości, należy dźwigać krzyż. Natomiast celem jest owa Miłość. Jeśli krzyż jest potrzebny w celu pogłębiania owej Miłości, to ma wówczas sens. W przeciwnym przypadku, sensu On nie ma.

    OdpowiedzUsuń
  21. //www.opoka.org.pl/biblioteka/P/PR/zwyklym_jezykiem_02.htmlTo jest bliższe mojemu rozumowaniu roli Krzyża w naszym codziennym życiu i wołałbym takową interpretację :)

    OdpowiedzUsuń
  22. Leszku – na pewnym blogu wspomniałam o Górze Tabor jako przemienieniu naszego życia; uznano że pomyliłam Górę Tabor z Golgotą, a skoro autorytet tak uznał, to stało się pewnym, że nie znam Biblii. A mnie się chciało wtedy krzyczeć; o nierozumni – czyż można pomylić Górę Tabor z Golgotą, gdy życiem przemierza się te drogi? wówczas uświadomiłam sobie, że nikt nas nie zrozumie dopóki sam w życiu nie zazna Góry Tabor i Golgoty; pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń