sobota, 26 marca 2011

Powiedział mi wszystko, co uczyniłam

15 Rzekła do Niego kobieta: «Daj mi tej wody, abym już nie pragnęła i nie przychodziła tu czerpać». 16 A On jej odpowiedział: «Idź, zawołaj swego męża i wróć tutaj!» 17 A kobieta odrzekła Mu na to: «Nie mam męża». Rzekł do niej Jezus: «Dobrze powiedziałaś: Nie mam męża. 18 Miałaś bowiem pięciu mężów, a ten, którego masz teraz, nie jest twoim mężem. To powiedziałaś zgodnie z prawdą». 19 Rzekła do Niego kobieta: «Panie, widzę, że jesteś prorokiem.
28 Kobieta zaś zostawiła swój dzban i odeszła do miasta. I mówiła tam ludziom: 29 «Pójdźcie, zobaczcie człowieka, który mi powiedział wszystko, co uczyniłam: Czyż On nie jest Mesjaszem?»
39 Wielu Samarytan z owego miasta zaczęło w Niego wierzyć dzięki słowu kobiety świadczącej: «Powiedział mi wszystko, co uczyniłam». 40 Kiedy więc Samarytanie przybyli do Niego, prosili Go, aby u nich pozostał. Pozostał tam zatem dwa dni. 41 I o wiele więcej ich uwierzyło na Jego słowo, 42 a do tej kobiety mówili: «Wierzymy już nie dzięki twemu opowiadaniu, na własne bowiem uszy usłyszeliśmy i jesteśmy przekonani, że On prawdziwie jest Zbawicielem świata». (J 4)

Wielu Samarytan uwierzyło, bo kobieta, która stała się świadkiem, mówiła im Powiedział mi wszystko, co uczyniłam. Jezus jej nie pouczał, nie potępiał, lecz Powiedział mi wszystko, co uczyniłam i to wystarczyło.

A jak ty reagujesz na to, gdy ktoś pokaże ci twoje czyny? Mówisz widzę, że jesteś prorokiem i idziesz opowiedzieć to innym, czy też starasz się to wszystko ukryć, wymazać, byle tylko inni tych twoich czynów nie zauważyli?

19 komentarzy:

  1. Różnie reaguję. Zależy kto mi to mówi i w jaki sposób to czyni; z miłością bliźniego poucza czy z pogardą wpycha w szpony złego.

    OdpowiedzUsuń
  2. Oj, masz rację – takich też nie brakuje.

    OdpowiedzUsuń
  3. No cóż Leszku- zostajesz na polu bitwy samotnie; to nie na moje zdrowie i siły; swoje zrobiłam i mogę odejść; na nic więcej się nie przydam; znikam pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. Basiu, jesteś jeszcze wyczerpana chorobą – nie rób jakichkolwiek kroków.Bardzo proszę.

    OdpowiedzUsuń
  5. Wydarzyło się coś dziwnego; usłyszałam chichot szatana i to z ust kapłana [Paciorka]; pierwszy dotyczył Leszka; „miałeś tylu czytelników pod różnymi nickami, a gdzie teraz oni są”? a drugi chichot dotyczył mnie; „jako ogrodnik przycinał ci gałązki tak długo aż w końcu powiedział wprost; nie twoją rolą jest udzielać rad i pouczeń”. A potem to wszystko na swoim blogu wykasował ale chichot w moich uszach pozostał. Jest kryzys kapłaństwa, póki nie spojrzy się prawdzie w oczy, póty ten stan będzie się pogłębiał. Pisząc bloga nie mogłabym tego przemilczeć. Jaki sens miałoby pisanie bloga dla przepisywania modlitw, pieśni i Dziejów Apostolskich itd.? Blog musi tętnić życiem; problemami współczesnymi, aby miał być pomocny ludziom; a w przypadku bloga katolickiego – służyć pomocą ludziom zagubionym, szukającym drogi do Kościoła i do Jezusa miłosiernego. Uważam, że rolą kapłana nie jest rzucać ogniem siarki na grzesznika, lecz wskazać mu drogę do źródła do miłosierdzia Bożego, póki jeszcze jest dla niego szansa, a ta szansa istnieje, dopóki w jego piersi tchnienie – takie jest moje zdanie. Niestety – za trudne to dla mnie zadanie. Chichot szatana w ustach kapłana, to zbyt bolesny cios. Wybacz mi Boże, tego czego serce udźwignąć nie może.Nie trap się Leszku, że nie zdążyłeś skopiować z mojego bloga dowodów, które Paciorek wykasował na swoim blogu – one są zapisane w Niebie.

    OdpowiedzUsuń
  6. jedną sytuację ze swojego życia pamiętam bardzo wyraźnie, jak powiedział mi wszystko co uczyniłam… nauczyło mnie to by zbyt długo nie czekać z przyznaniem się do winy…

    OdpowiedzUsuń
  7. No i na tym wygrałaś! Żenujące jest, jak ktoś zamiata wszystko pod dywan i udaje, że nic nie zrobił – a Tobie już to nie grozi. Faktom nie wolno zaprzeczać. Przyznam, że ja z kolei wręcz żądam, by ktoś ukazał mi moje czyny, jeśli coś mi zarzuca – bo to jest druga strona tego samego medalu.

    OdpowiedzUsuń
  8. Basiu, bardzo gorzka to refleksja, ale trudno nie przyznać jej racji (aż do „takie jest moje zdanie”). Nie zgadzam się tylko z końcówką. Basiu, Twoje blogi zawsze były w czołówce i wcale nie uzyskiwałaś tego umieszczając 10 notek dziennie (z których większości nikt nawet nie czyta). Ranga Twoich blogów zawsze wynikała z tego, że były one chętnie odwiedzane i chętnie komentowane. A więc nie mów, że to za trudne dla Ciebie zadanie, bo je wypełniałaś najlepiej.

    OdpowiedzUsuń
  9. Ja tylko dodam ze swej strony: celnie Basiu wypunktowywałaś błędy myślenia u innych osób, w tym kapłanów. To było cenne. Natomiast nadal uważam, że pisze się dla siebie, a jeśli to pisanie komuś się również przyda, to tym lepiej. Natomiast dla mnie Twoje kasowanie to maniera, zaś szukanie powodów, to tylko szukanie pretekstu. Bo kolejno na liście osób, z powodu których kasowałaś blogi byli: Atton i Adek, Moherek, Ksiądz Tomasz, Leszek, Ksiądz „Paciorek”. A ja z manią prześladowczą napiszę: budowanie to działania wynikające z wpływu Boga, zaś burzenie zazwyczaj wynika z podszeptów szatana, za wyjątkiem sytuacji, gdy dzieło zakończone, a miało mieć charakter tymczasowy, albo gdy mamy plany na inne budowanie. Zresztą sama przyznajesz, że skasowałaś pod wpływem chichotu Szatana. Więcej napisałem na swoim blogu, a tutaj zaczynam się powtarzać. Po prostu nie widzę w tych działaniach logiki. Oczywiście swego bloga też w swoim czasie skasuję.

    OdpowiedzUsuń
  10. Lekuś – pisanie bloga dla siebie to „sztuka dla sztuki”. Jeśli mamy być narzędziem w ręku Boga, to nie po to, aby przestrzeń internetową zapychać materiałami, które nikomu na nic się nie przydają. Dla przykładu; po co zamieszczać na blogu, coś co każdy może znaleźć w googlach? Powielać te same materiały jakby się je kserowało. Jeśli chcesz mieć to dla siebie to załóż sobie notatnik i tam gromadź materiały, które uznajesz za ważne aby mieć je pod ręką. Bardzo słuszny wniosek -pytanie postawiła mi Klara – czy jest sens tracić czas na klepanie w klawiaturę dla tworzenia materiałów, którymi nikt się nie interesuje. Czy nie lepiej [z większą korzyścią] ten czas przeznaczyć na dodatkową modlitwę w intencji np. dusz czyścowych?Lekuś – a co do pozostawienia bloga na łasce losu w necie, to mam obawy, że będzie to „wisielec”zaśmiecający przestrzeń blogosfery. Dobrze byłoby gdzieś sobie zapisać [próba zatrzymania czasu], gdyż niektóre materiały mogą się jeszcze kiedyś przydać, ale ja nie znam sposobu -technicznej możliwości przeniesienia tych materiałów jako skryptów. Może Ty coś wymyślisz? pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  11. Pisanie dla siebie ma sens z dwóch powodów: 1) Poznajesz świat, zdobywasz wiedzę, uczysz się i doskonalisz. 2) Rzucasz ziarnem, które ma szanse zakiełkować w innych sercach. Natomiast sens przepisywania z Googli jest takowy, że są ludzie, którym nie chce się szukać, albo nawet nie wiedzą czego mają szukać. Dlatego następne „moje” posty będą właśnie powstawać w oparciu o wyszukane teksty w internecie. Natomiast jaki to ma sens? Od początku pisałem, że nie ma sensu udawanie, że czemuś to służy. Jeśli nie służy nam samym, to nie służy nikomu. Ja przestałem blogować, gdyż nic więcej wartościowego nie dowiem się, nic więcej siebie moim pisaniem nie ubogacę, przynajmniej na tym etapie. Pewnych rzeczy się dowiedziałem, pewnych umiejętności nabyłem, wielu ciekawych osób poznałem. Natomiast niczego nie należy czynić na siłę. Co prawda, rzeczy wielkie zazwyczaj rodzą się z wysiłku i bólu, ale trzeba mieć wewnętrzną potrzebę, aby je realizować. Bez tej wewnętrznej potrzeby, niczego nie da się dokonać. Ponadto, każdy ma w życiu etapy. Widocznie pewien etap został w naszym życiu zakończony. Przynajmniej, tak to traktowałem, kończąc 1 września 2010 roku swoje blogowanie.

    OdpowiedzUsuń
  12. Lekuś – nie rozumiem; > czego mają szukać. Dlatego następne „moje” posty będą> właśnie powstawać w oparciu o wyszukane teksty w> internecie. zatem zakończyłeś blogowanie 1 września 2010r. czy nie zakończyłeś ?> Przynajmniej, tak to traktowałem, kończąc 1 września 2010> roku swoje blogowanie.Brak mi w tym spójności i logiki; Chcesz tekstami z googli sztucznie podtrzymać żywot bloga? Wiesz z czym mi się to kojarzy? z podłączeniem do respiratora; tylko jak długo można sztucznie podtrzymywać funkcje życia bloga? w przypadku życia ludzkiego ma to jakiś sens -nadzieję, że wybudzi się ze śpiączki, a w przypadku bloga? będzie zawieszony w próżni wspólnotowej. może to jest jakiś sposób na próbę zatrzymanie czasu, ale czy nie daje złudne nadzieje?

    OdpowiedzUsuń
  13. Zakończyłem pisanie we wrześniu. Ponieważ na święta się rozchorowałem, więc napisałem te wszystkie posty, które umieściłem, gdyż wydawały mi się ważne. Jednakże, kilka mi jeszcze zostało,ale już ich nie opublikuję. Te ostatnie posty mogą naprawdę pomóc w rozpoznawaniu zniewolenia i w wyleczeniu się z nich, a także mogą stanowić podstawę do budowania etyki wolności (jeśli takową chciałoby się nam stworzyć). Teraz traktuję mego bloga, jako linkownię do ciekawych tematów. Natomiast sens kasowania jest dokładnie taki sam jak niekasowania. Nie moje dyski twarde, nie moje zmartwienie, że bajty informacji zaśmiecają Wszechświat. Jak komuś te bajty będą potrzebne, to sam wykasuje mego bloga.

    OdpowiedzUsuń
  14. Tak sobie pomyślałam, że niedługo spotkam się z Jezusem na spowiedzi generalnej i powie mi co uczyniłam w mym życiu ale wiem, że mnie nie potępi a pomnoży we mnie wiarę, nadzieję i miłość.

    OdpowiedzUsuń
  15. Witam Leszku a ja już wróciłam i nie mam pełni worek..już oddałam. Pozdrawiam cieplutko

    OdpowiedzUsuń
  16. Jak to dobrze tak oddać cały worek :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Leszku :) ) tak już oddałam wszystkie worek :) )) pamiętasz na moim blogu o mojego brata ? worek?…. Pozdrawiam cieplutko

    OdpowiedzUsuń