wtorek, 22 marca 2011

Ocenianie

Odnoszę wrażenie, że dosyć powszechne jest mylenie tego, co jest oceną osób, a co nią nie jest.

Zacznę od stwierdzenia najbardziej elementarnego – do oceny nade wszystko służą przymiotniki – ktoś jest „dobry”, lub ktoś jest „zły”, ktoś jest „mądry”, lub „głupi”… Tylko czasami tę funkcję pełnią rzeczowniki. Na przykład można o kimś powiedzieć „anioł”, a o innym – „szatan”. 

Z kolei czasownikami posługujemy się, by opisać czyjeś zachowanie (a nie by kogoś ocenić). Jeśli napiszę o kimś, że „zabił”, to nie oceniam tego człowieka, lecz stwierdzam fakt – opisuję zdarzenie.  

Mój opis może być fałszywy, bo mnie się tylko wydawało, że on zabił, a nawet może być tak, że świadomie będę kłamał, pisząc, że zabił (mimo, iż wiem, że to nie on uczynił) – wówczas w pierwszym przypadku można mi zarzucać nierzetelność opisu, a w drugim właśnie to, że kłamię, ale ani w pierwszym, ani w drugim nie to, że oceniam. Bo nie oceniam – opisuję tylko, co się zdarzyło. 

Być może ten, kto czyta, oceni wówczas tę osobę – ale jego również obowiązuje zakaz oceniania osób, nie tylko mnie; ja nie ponoszę odpowiedzialności za to, że ten ktoś ocenił. 

Nie jest więc obojętne, czy pisząc o kimś, używam przymiotników, czy czasowników; jeśli komuś wydaje się, że to nie ma znaczenia, to oznacza, że to on ma tendencję do oceniania. Ktoś, kto nie ma skłonności do oceniania, nie zobaczy oceny w opisie zachowań; jeśli widzi, to wyraźnie działa tu mechanizm projekcji – przypisuje komuś coś, co w jego sercu się rodzi, gdy słyszy takie słowa. 

Może być nawet i tak, mówiąc o kimś, że „zabił”, widzę w tej osobie bohatera; ktoś jednak słysząc, jak mówię „zabił”, uzna, że nazwałem tego, który zabił, „mordercą”. 


* * *

Zwrócono mi uwagę, że jednak poprzez dobór opisywanych wydarzeń, mogę sugerować ocenę; jest w tym ziarenko prawdy, ale powiem tak – ze względu na to, co wybiorę, u osób skłonnych do oceniania zwiększę prawdopodobieństwo takiej, a nie innej oceny, ale jednak za swoje oceny zawsze są odpowiedzialni ci, którzy oceniają. Jest tylko jeden wyjątek od tej zasady (o czym nie było mowy w dyskusji) – jeśli do tych zdań opisujących zachowania dopiszemy kwantyfikatory ogólne – „zawsze”, „nigdy”. Jeśli powiem „źle zrobiłeś”, to nie ma w tym oceny osoby; jeśli jednak powiem „ty zawsze źle robisz”, to ta ocena jest.

16 komentarzy:

  1. ciekawe spostrzeżenie

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam nadzieję, że przydadzą Ci się w Twoim życiu.

    OdpowiedzUsuń
  3. A w moim też? Hehe…

    OdpowiedzUsuń
  4. Jasne, że też :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Prawdę pisząc, czekałem aż inni zaczną komentować. Generalnie staram się porównywać do innych nacji, jednakże ilekroć czynię uogólnienia, to natychmiast staję wobec frontalnego ataku na moją osobę. Spostrzeżenia Twoje Leszku są słuszne i fajnie, że ująłeś to w jednej notce. Tyle tylko, że w świecie ciągłych manipulacji, nic mi nie wynika, poza fajną intelektualną dyskusją z Paciorkiem. No to sobie jeszcze długo podyskutujecie, wyciągniecie jeszcze subtelności i proponuję po tej dłuższej analizie wyciągnięcie wspólnej syntezy w kierunku, co robić aby Polacy wreszcie nauczyli się dyskutować. Na wielu blogach (poza Onetem) obserwuję, że nie jest z tym już tak źle. Ale na „wszystkich” już blogach wprowadzono identyfikację użytkowników po numerach IP.

    OdpowiedzUsuń
  6. najlepiej nie opisywać, wówczas nie będzie problemów z ocenianiem Tylko czy to mozliwe?

    OdpowiedzUsuń
  7. Lekusiu, prawdę powiedziawszy do żadnej dyskusji z Paciorkiem nie doszło – wymiana zdań owszem, ale nie dyskusja. A to, co teraz stanowi samodzielną notkę, napisałem innej osobie (tylko to po gwiazdkach jest dopisane; to, co przed, tylko przeredagowane); przy czym wydaje mi się, że całkowicie abstrahując od tego, czy księża są formowani do prowadzenia dialogu, czy nie, to sam problem tego, co jest ocenianiem osób, a co nie, jest ważny w życiu każdego i to nade wszystko w stosunkach z najbliższymi. Dlatego wydawało mi się, ze warto z tego komentarza zrobić samodzielną notkę.

    OdpowiedzUsuń
  8. Bywa jednak, że oskarżanie o ocenianie jest używane, jako knebel – warto więc umieć rozróżniać, co jest ocenianiem, a co nie.

    OdpowiedzUsuń
  9. Leszku- często przy tym temacie dochodzi do postaw Kalego, albo postawa z przysłowia; „co wolno wojewodzie…..” Ktoś upomina się aby nie oceniać ale sam to robi. Albo twierdzi, że potępia czyn a nie człowieka, choć to bardzo cienka granica i grzesznik może poczuć się potępiony.Taka już jest natura ludzka; jestem chora dlatego tutaj się nie pojawiam; pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  10. Niestety tak to jest. Na dodatek wystarczy, że autorytet osądzi, a wszyscy, którzy są pod jego wpływem, osądzają dokładnie tak samo. Są skłonni nawet negować fakty, jeśli fakty przeczą osądowi, bo osąd staje się najważniejszy. Między innymi dlatego myślę, że warto nauczyć się odróżniać, co jest osądem, a co nie.

    OdpowiedzUsuń
  11. Choćbys pisał całe elaboraty na ten temat, to niewiele wskórasz, gdyż przyzwyczajenie jest drugą naturą człowieka Jaki jest sens udowadnianie że nie jest się wielbłądem?

    OdpowiedzUsuń
  12. Udowodnić tego, że się nie jest wielbłądem, się nie da, ale zawsze ma się prawo żądać dowodu od osoby, która twierdzi, że jestem wielbłądem, że rzeczywiście tak jest. Skoro Pj poeaciorek twierdzi, że jestem przemądrzały, to ja od samego początku proszę go, by pokazał, jak to próbował naprostować moje błędne myślenie używając argumentów, a ja tych argumentów nie chciałem słuchać. Jak do tej pory nie pokazał.

    OdpowiedzUsuń
  13. Leszku – to tylko punkt widzenia; a dla mnie nie jesteś przemądrzałym lecz mądrym i cenię sobie bardzo Twoje zdanie. Każdy ma prawo odbierać nas tak, jak nas widzi, co wcale nie oznacza, że tacy jesteśmy;pełny obraz naszej osobowości ma tylko Bóg. A ułomni ludzie mają wprawdzie prawo do swego zdania, ale to wcale nie oznacza, że ich punkt widzenia pozwala im na obiektywną ocenę. Dla mnie ważne że JESTEŚ; przemądrzały czy nieprzemądrzały; bylebyś BYŁ; pozdrawiam i idę do łózka aby wygrzać to grypsko

    OdpowiedzUsuń
  14. Muszę przyznać, że z Paciorkiem można podyskutować. Nie musi ksiądz zmieniać poglądów po każdej dyskusji, ale przecież nie o zmianę poglądów każdego księdza chodzi, ale o poznanie argumentacji. Natomiast, ten jeden jedyny blog sobie odpuszczam, gdyż Paciorek słusznie zauważa, że czasami ludzie mijają się z powołaniem.

    OdpowiedzUsuń
  15. czy Wy naprawde nie macie ciekawszych tematów poza jakimś Paciorkiem?Leszek, Twój blog czyta mi się coraz gorzej.

    OdpowiedzUsuń
  16. Ale temat wydawał mi się i ważny i ciekawy zupełnie niezależnie od Paciorka.(zresztą to pisałem komuś innemu)

    OdpowiedzUsuń