sobota, 5 marca 2011

Jakim prawem to czynisz?

27 Przyszli znowu do Jerozolimy. Kiedy chodził po świątyni, przystąpili do Niego arcykapłani, uczeni w Piśmie i starsi 28 i zapytali Go: «Jakim prawem to czynisz? I kto Ci dał tę władzę, żeby to czynić?» 29 Jezus im odpowiedział: «Zadam wam jedno pytanie. Odpowiedzcie Mi na nie, a powiem wam, jakim prawem to czynię. 30 Czy chrzest Janowy pochodził z nieba, czy też od ludzi? Odpowiedzcie Mi!» 31 Oni zastanawiali się między sobą: «Jeśli powiemy : „z nieba”, to nam zarzuci: „Dlaczego więc nie uwierzyliście mu?” 32 Powiemy: „Od ludzi”». Lecz bali się tłumu, ponieważ wszyscy uważali Jana rzeczywiście za proroka. 33 Odpowiedzieli więc Jezusowi: «Nie wiemy». Jezus im rzekł: «Więc i Ja nie powiem wam, jakim prawem to czynię». (Mk 11) 



Pamiętam, jak przyszedłem na blog ks. Tomasza po tym, gdy Moherek wykrzyczał:

MAMO KASIU I RESZTA NARODU NA TYM BLOGU, KOCHANI, NAJMILEJSI -JESTEM CHORA NA SERCE I FIZYCZNIE JUŻ NIE WYTRZYMUJĘ TEGO CO TU SIĘ DZIEJE. ODCHODZĘ STĄD. MOŻE KIEDYŚ WRÓCĘ -np. z życzeniami na święta. A teraz idę zażyć podwójną dawkę leków i będę omijać ten blog szerokim łukiem dopóki stan zdrowia Bardzo mi się nie poprawi.
Przyznaję, ze na tym blogu jest Duch Niezgody (nie w cudzysłowiu ale autentycznie -zły duch).
Kto może niech się nie poddaje.
~Moherek, 2011-01-09 18:43

Przez kilka godzin nikt tego krzyku nie zauważył – odchodziła osoba bardzo zasłużona dla tego bloga, a tu nikt, nade wszystko sam ks. Tomasz, tego nie zauważył!

Wyraźnie przyprowadził mnie wtedy Duch Święty 

(od kilku miesięcy tam nie zaglądałem), 


Okazało się jednak, że ks. Adam z Wrocławia (no może nie arcykapłan, ale jednak kapłan i na dodatek uczony w Piśmie – ma przecież doktorat z teologii) odmówił mi do tego prawa:

I nie mieszaj tutaj Ducha Świętego, bo to, co akurat robisz nie ma nic z Nim wspólnego.
~ks. Adam z Wrocławia, 2011-01-10 19:09

Chrystusowi arcykłapłani odmawiali prawa do wypędzania ze świątyni tych, którzy tam kupczyli, a nade wszystko prawa do nauczania (tego bali się najbardziej) – to oni byli arcykapłanami i bronili przywilejów kastowych płynących z tego faktu; nikt inny poza nimi nie miał do tego praw.

Nie jestem kapłanem – to prawda, ale każdy ma mu zadane powołanie kapłańskie. Każdy – również ten, który nie ma święceń kapłańskich. 

Każdy – Ty, ja – każdy.

I Duch Święty nas posyła tam, gdzie On uzna za stosowne – pamiętajcie, wy też bywacie posłani i macie czynić to, czego On od was oczekuje. I zupełnie nieważne jest to, czy ktoś zadaje wam wówczas pytanie: 

Jakim prawem to czynisz?







78 komentarzy:

  1. Bo to problem, co ważniejsze: Kościół czy Chrystus. Instytucja, czy człowiek. Generalnie nie powinno być konfliktu, zwłaszcza w Kościele. Co jednak zrobić w obliczu, gdy antychrześcijańskie działania funkcjonariusza Kościoła narażają interesy, wizerunek tego Kościoła? Odpowiedź jest prosta. Trzeba poświęcić człowieka dla dobra instytucji. Moherek po prostu padł ofiarą tej polityki. Jednakże czym jest ofiara Moherka na tle ofiar molestowania w USA i w Irlandii? Ksiądz Tomasz zmusił mnie do zapoznania się z tematem. Ten schemat myślenia doprowadził do tego, że przestępca był na wolności przez kilkadziesiąt lat. Generalnie w oficjalnych pismach Kościoła panuje świadomość tego procesu, stąd wiele tekstów o służebnej roli Kościoła, biskupów. Jednakże ta służebna strona jest tylko teoretyczna, gdyż w praktyce to my pełnimy ową służebną rolę. . Jednakże w obliczu rzeczywistości, zawsze dobro ideologii, litery prawa, interes instytucji jest na pierwszym planie. Przypadek John J. Geoghana, który molestował bezkarnie 130 dzieci jest tego najlepszym dowodem. Ksiądz Tomasz nie chce zrozumieć jednej ważnej kwestii: choć wypełnianie litery prawa jest ważne, o czym dzisiejsze czytanie, to jednak na pierwszym miejscu zawsze musi stać miłość do bliźniego.

    OdpowiedzUsuń
  2. Masz rację, i jej nie masz. Trzeba bowiem pamiętać, iż czasami prawdziwa miłość wymaga tego, by była twarda. Właśnie to czytanie opisuje sytuację, jaka nastąpiła bezpośrednio po tym, jak Chrystus się wściekł na handlujących w świątyni – to też była miłość! I gdy ks. Tomasz wykrzykuje „Ogień siarki na takie…” to też uważa, że to jest miłość – twarda miłość, ale miłość. Ks. Tomasz nie kieruje się samą tylko literą Prawa, jak sugerujesz – problem tkwi głębiej. Ale i samo czytanie mówi o czymś troszkę innym – na pytanie „Jakim prawem wyrzucasz kupców ze świątyni?” (gdyby arcykapłani dali odpowiedź na Jego pytanie) Chrystus by odpowiedział „Bo mój Ojciec mnie posłał”. Musimy mieć świadomość, że i my bywamy posłani; i gdy czujesz się posłany, nie musisz odpowiadać na pytanie „Jakim prawem?” – masz czynić to, do czego jesteś posłany.

    OdpowiedzUsuń
  3. Masz rację, i jej nie masz. Trzeba bowiem pamiętać, iż czasami prawdziwa miłość wymaga tego, by była twarda. Właśnie to czytanie opisuje sytuację, jaka nastąpiła bezpośrednio po tym, jak Chrystus się wściekł na handlujących w świątyni – to też była miłość! I gdy ks. Tomasz wykrzykuje „Ogień siarki na takie…” to też uważa, że to jest miłość – twarda miłość, ale miłość. Ks. Tomasz nie kieruje się samą tylko literą Prawa, jak sugerujesz – problem tkwi głębiej. Ale i samo czytanie mówi o czymś troszkę innym – na pytanie „Jakim prawem wyrzucasz kupców ze świątyni?” (gdyby arcykapłani dali odpowiedź na Jego pytanie) Chrystus by odpowiedział „Bo mój Ojciec mnie posłał”. Musimy mieć świadomość, że i my bywamy posłani; i gdy czujesz się posłany, nie musisz odpowiadać na pytanie „Jakim prawem?” – masz czynić to, do czego jesteś posłany.

    OdpowiedzUsuń
  4. Lesku -krepujące jest to, ze kolejny raz „wywołujesz mnie do tablicy”.

    OdpowiedzUsuń
  5. Twój problem Lekusiu polega na tym, że chcesz widzieć zrealizowane u ks. Tomasza pewne punkty w sposobie prowadzenia bloga. Bez tego spojrzenie księdza jest „gestapowskie”. W niektórych punktach (poza gestapem) ja się z Tobą Lekusiu zgadzam. Nie podoba mi się np, ze sistra Marta została potraktowana tak jak została. A ksiądz uznał, że nic się nie stało. I nie podoba mi się, ze Gerry została nazwana Judaszem…itpAle też nie podoba mi się, ze ks. T nie ma prawa pisać tak jak uznaje za słuszne bo Lekusiu Ty wiesz lepiej jak on ma pisać.Zamiast wyrzucać do śmieci wszystko co ks. T. robi mógłbyś to po prostu uzupełnić jeśli czujesz takie u siebie powołanie.Masz dużą wiedzę, ciekawe zainteresowania i nie dzielisz się tym skutecznie na blogu księdza bo atakujesz. Zamień atak w spokojną wypowiedź uzupełniającą notkę i wszyscy skorzystają a może nawet się czegoś nauczą :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Jeśli już kogoś „wywołuję do tablicy”, to ks. Adama. który jednak tu nie zagląda, więc tak na prawdę nawet jego nie wywołuję. Musisz przy tym przyznać, że właśnie ta historia jest idealną ilustracją tego czytania. A to bardzo ważne byśmy nie pozwolili na odebranie nam głosu. Kryterium profesjonalizmu dla takiego przypadku jest najgorszym kryterium, jakie tylko może być.

    OdpowiedzUsuń
  7. Moherku – na blogu ks.T. jest nierealnym przedstawienie swego zdania. Siostra Marta wyraziła jedynie prośbę. Nie napisała nic, co byłoby niestosowne i nie pasowało do zakonnicy, a mimo to została zaatakowana. Dlaczego? wystarczyło czyjeś przypuszczenie PODEJRZENIE, że to uznana za trędowatą „BASIEŃKA” .Lekuś nie ma szans przebić się na tym blogu ze swymi wiadomościami, ale …..ma swój blog. Leszek ma rację. Istnieją księża [NIE WSZYSCY] , którzy UZURPUJĄ WYŁĄCZNE sobie prawo do natchnienia Duchem Św. Czują się przez to lepsi, wybrani i jedyni w swoim rodzaju. Pozostali mają pokornie pytać, a jeśli pan i władca uzna za stosowne [fochy] udzieli odpowiedzi. Ja tam wolę zapytać Jezusa na modlitwie pod krzyżem niż pyszałkowatego księdza. Na szczęście dla mnie Duch Św. stawia na mojej drodze życia w realu „świętych” kapłanów.

    OdpowiedzUsuń
  8. Leszku -twarda miłość nie do każdego pasuje i nie każdego nareperuje. Niektórych dobije.

    OdpowiedzUsuń
  9. No właśnie tutaj dałem przykład mojego przesadnego tonu. Użyłem skrótu myślowego, który można odczytywać jako atak. Miałem na myśli gestapowską wrażliwość, a ta polegała na większym szacunku do stanowionego prawa niż szacunku do drugiego człowieka. Cała trudność spokojnego rzeczowego pisania na blogu księdza polega właśnie na spotkaniu się dwóch odmiennych wrażliwości. Pisywałem różnie na blogu księdza. To problem medialny. Rzeczowe, spokojne pisanie przejdzie niezauważone. Pisanie nieco poddające w wątpliwość nauczanie księdza zostanie zauważone i zaatakowane personalnie. Moje pierwsze wejście brało się z obrony m., która pisała spokojnie i rzeczowo, a mimo to została zaatakowana ostro i bezpardonowo. Moje zaś ostatnie wejście było podyktowane koniecznością obrony ofiar w USA, gdyż nawet pośrednie wykopywanie złota dla siebie, ze skutków wynikłych z tego wszystkiego co działo się w USA, według mnie jest działaniem bardzo nieetycznym. Jednakże by nie było wątpliwości. Miałem to wszystko przemyślane. Kilka dni odpuściłem, by nie pisać emocjonalnie. Zauważyłem po prostu groźną zbieżność myślenia biskupów w USA ze sposobem myślenia księdza Tomasza i wielu naszych księży. Gdyby do podobnej sytuacji doszło w Polsce, to schemat myślenia byłby podobny. Na całe szczęście Polacy wpierw idą do prokuratury, a później do biskupa. Skoro jednak ten schemat myślenia prowadzi do zła, to należy z nim walczyć także w Polsce. To moje ostre potraktowanie tematu, wzięło się właśnie z potrzeby uświadomienia księdzu, że polscy katolicy nie będą milczeć i godzić się na zło. To moje wejście nie miało służyć dyskusji, gdyż nad ofiarami należy się pochylać, a nie dyskutować, ale w celu uświadomienia księdzu i jego czytelnikom, że księża też nie są idealni. Zatem, stosowanie litery prawa nie uwzględniające chrześcijańskiego przesłania jest groźne w każdej sytuacji. W USA, w Irlandii doprowadziło do zwyrodnienia paru Kościelnych instytucji, zaś na blogu księdza do zjawiska zwanego Efektem Lucyfera (eksperyment więzienny Philipa Zimbardo) czyli do podziału na swoich dobrych i złych obcych, co też prowadzi do zachowań stadionowych, czyli efektu „kibola”

    OdpowiedzUsuń
  10. Lekuś -moim zdaniem, wniosek nasuwa się sam- nie chodzić na takie stadiony gdzie rządzą kibole dopóki gospodarz we własnym interesie nie dokona porządku i nie zapewni bezpieczeństwa [sumienia];

    OdpowiedzUsuń
  11. Leszku, dramatem byłoby, gdyby nie można było wyrazić swojego zdania. Ja zupełnie nie rozumiem dlaczego ks. Adam w taki sposób chce „zamykać buzie” wszystkim sobie niewygodnym dyskutantom :(:(:( Mnie dobijają te ciągle podejrzenia o zmiany nicków – pod każda notką przynajmniej jednego muszą oskarżyć – to szukanie szpiclów, te posądzenia zupełnie bezpodstawne… Skąd to się bierze? Dlaczego przoduje w tym właśnie kapłan? Przecież to się po prostu w głowie nie mieści :(:(:(

    OdpowiedzUsuń
  12. nie wiem skąd się to bierze Barbaro (wtrącam się chociaż mówisz do Leszka :) ale ks. Adam tak ma. A sposób w jaki broni ks. Tomasza przynosi temu ostatniemu więcej szkody, niż pożytku.

    OdpowiedzUsuń
  13. Widzę to dokładnie, bo notki ks. Tomasza są na ogół dobre (chociaż czasem uważam, że w czymś się myli). Tylko komentarze,,, Jak się kolejny raz czyta na blogu kapłańskim dialog w stylu:- „Jesteś wielbłądem” – „Nie, nie jestem, zobacz, mam krótkie nóżki i żadnego garba”, -”Ależ jesteś, najwyżej się przebrałeś”"- „Nie jestem, rozmawiajmy na temat”-”Ludzie tylko nie słuchajcie, bo on jest wielbłądem!”… to faktycznie można zwątpić i utracić wiarę Najpierw w Człowieka, a potem w jego Stwórcę

    OdpowiedzUsuń
  14. Znane powiedzonko mówi, iż najlepszą obroną jest atak – podejrzewam, że ks. Adam jest okropnie zastrachany, wszystkiego się boi, więc atakuje na oślep każdego, kto mu wejdzie w drogę. Ustawia się w roli „to, co mówi ksiądz, jest święte” i tego podejścia broni, bo się boi, że jak by wszedł w jakiś dialog, to by się mogło okazać, że w czymś nie ma racji – a on z samego założenia musi mieć zawsze rację. Prawdę powiedziawszy ks. Tomasz ma to samo podejście (jest gotów komuś coś „wyjaśniać”, ale do rozmowy nie jest gotowy), ale mniej atakuje, niż ks. Adam, co zdecydowanie korzystniej wpływa na jego wizerunek. Ponieważ jednak obaj myślą tak samo, to ks. Tomasz nigdy nie będzie nawet próbował utemperować ks. Adama (może zresztą to mu odpowiadać, bo w ten sposób tworzy się klasyczny układ „dobrego” i „złego” policjanta.

    OdpowiedzUsuń
  15. Dlatego na Twoim blogu zadawałem pytanie o to, gdzie jest ta granica – obiecałaś notkę, więc na nią czekam. Bo jednak z drugiej strony w stosunku do każdego uzależnionego jedynie twarda miłość ma sens – a więc jakieś reguły istnieją.

    OdpowiedzUsuń
  16. Nie myślę, że jest tam jakieś wyrachowanie w stylu „dobry i zły policjant”. Czytałam notki, w których ks. Tomasz wracał do wspomnień z poprzedniego ustroju i tak sobie myślę, czy nie nakładają się tu dwie rzeczy. Jedna jest taka, że Kościół (hierarchowie Kościoła) w ogóle boi się poruszać sprawy drażliwe – sprawy nadużyć lub zła obecnego w strukturach władzy kościelnej. Taka tradycyjna strategia, choć dziwna trochę, bo niejednokrotnie już sprawdziło się, że zupełnie nieskuteczna Druga sprawa to zaangażowanie księży w konflikt z systemem PRL-u. Obaj księża są z dużych miast, doskonale pamiętają tamte czasy, myślę, że aktywnie wtedy działali i to jeszcze w nich „żyje”. Tak to już jest, że czasem człowiek, który walczy z pełnym zaangażowaniem staje się przynajmniej we fragmentach podobny do swego wroga Komentarz mi nie włazi już po raz trzeci… zaraz się zniechęcę

    OdpowiedzUsuń
  17. > Nie myślę, że jest tam jakieś wyrachowanie w stylu „dobry> i zły policjant”. Nie przypisywałem wyrachowania – sądzę jedynie, iż ks. Tomasz mógł uznać, że to dobrze, że jest taki ks. Adam, który pełni rolę żandarma (bo ja już nie muszę tego robić).> Druga sprawa> to zaangażowanie księży w konflikt z systemem PRL-u. Obaj> księża są z dużych miast, doskonale pamiętają tamte czasy,> myślę, że aktywnie wtedy działali i to jeszcze w nich> „żyje”. Tak to już jest, że czasem człowiek, który walczy> z pełnym zaangażowaniem staje się przynajmniej we> fragmentach podobny do swego wroga :(Akurat ja jestem z tego pokolenia walczącego i jakoś u żadnego ze swoich znajomych nie zaobserwowałem takiego zjawiska upodabniania się do katów. Przy czym ks. Adam jest stanowczo za młody, by w ogóle mogło to go dotyczyć (został wyświęcony już w III RP). > Komentarz mi nie włazi już po raz trzeci… zaraz się> zniechęcę :(No to dziękuję za cierpliwość.

    OdpowiedzUsuń
  18. Leszku – waham się z napisaniem notki na ten temat gdyż mogłaby być zbyt osobista. Do dziś odczuwam skutki „twardej miłości”. Prawdopodobnie uzależnionemu od alkoholu należy pozwolić sięgnąć dna, ale…. nie zawsze potem uda go z tego dna wyciągnąć, a sam może być za słaby psychicznie i fizycznie, aby od tego dna się odbić. Może być za późno na reanimację. To jest bardziej skomplikowane niż się nam wydaje.

    OdpowiedzUsuń
  19. Leszku- przywołam słowa ks.Adama; „nie przypominam sobie byśmy przeszli na „ty”";jemu nie wolno tykać ale jemu wolno nam tykać i to z grubej rury; jeśli oczekuje się od kogoś szacunku to najpierw samemu należy go okazać, a jak odnosił się do mnie? wiedział, że emerytki i kobiety? jemu należy się szacunek ze względu na „sutannę”, a mnie ze względu na dobre obyczaje. Jak nic – mentalność Kalego.

    OdpowiedzUsuń
  20. ks Adam – jeśli faktycznie jest księdzem – zachowuje się tak, jak większość bywalców ks. Tomasza. Ba, nawet sam ks. Tomasz w pewnym momencie zaczął zachowywać się jak zwykły cham. Nie wiem co na to wpływa, podejrzewam, że ci ludzie nie komentują innych blogów, nie bywają na forach internetowych bo tam takie chamstwo, prostactwo, wsiórstwo kończy się dożywotnim banem. Nie rozumiem, wszędzie ludzie potrafią się dogadać tylko u ks Tomasza katolik z katolikiem nie może.Już nawet się zastanawiałam czy część tych świątobliwych to nie są prowokatorzy których zadaniem jest wyrabianie o katolikach opinii jaką mają katolicy z bloga księdza T.

    OdpowiedzUsuń
  21. Nie jest bardziej skomplikowane – osoba uzależniona musi nauczyć się brać odpowiedzialność za własne życie – a tego nie zyska, jeśli współuzależnieni będą go osłaniać. W takim wypadku tylko twarda miłość jest miłością.

    OdpowiedzUsuń
  22. To oczywiście jest zwykły zabieg socjotechniczny, który ma zapewnić kontakty pochyłe – ks. Adam nie widzi innej możliwości, niż tej by on był NAD, a każdy w kontaktach z nim był POD. To aż dziwne, że jeszcze się nie pochwalił, że został rektorem – bo chyba masz rację, że to on (żadnego innego Adama tam nie ma). Paradoksalnie w każdej swojej rozmowie z ks. Z. Malackim musiałem go prosił, by nie mówił do mnie per pan (a swoją drogą nie pamiętam, jak ks. Prymas się do mnie zwracał – wydaje mi się, że w ogóle nie było ani pan, ani ty).

    OdpowiedzUsuń
  23. Ale ja nie twierdzę, że ktokolwiek upodobnił się całkiem do wroga – jednak pewne cechy można przejąć. Najpierw zaraża agresja – w myśl tego powiedzonka „atak najlepszą obroną” i tego my też doświadczamy. A te wszystkie insynuacje wobec komentujących to mi żywcem przypominają „Proces” Kafki. I – tylko proszę się nie obrażać – PRL jednak też pokutuje, nawet u Ciebie pokutował, kiedy jeszcze zaglądał Attonn (zaraz domniemany UB-ek).

    OdpowiedzUsuń
  24. Ks. Adam wielokrotnie powoływał się na seminarium wrocławskie – kiedyś pisał, że jest ojcem duchowym. Jeśli się jednak wejdzie na stronę seminarium, to jest tam tylko jeden Adam – rektor (//www.seminarium.wroclaw.pl). Wygląda więc, że awansował. Ewidentnie woda sodowa mu uderzyła i wszystkich ma za nic. Ale podejrzewam, że to efekt strachu – tak się boi, że się w czymś zbłaźni, że na wszelki wypadek wali w każdego, kto mu wejdzie pod rękę. Inni widząc to, od razu pokornieją i wolą mu się nie narażać.

    OdpowiedzUsuń
  25. Attonna chciałem sprowokować, by jednak choć trochę się odsłonił – i w końcu przynajmniej powiedział, że byłby na to za młody (niewiele z tej prowokacji wyszło, ale przynajmniej tyle). Natomiast fakt pozostaje faktem, że mentalność jego idealnie pasowała. Księdzu Adamowi jednak nie wypominałem, że zachowuje się jak UB-ek.

    OdpowiedzUsuń
  26. ks Adam pisał że ma koło 60tki.To nie on.

    OdpowiedzUsuń
  27. Ale w końcu nie odpowiedziałem na to, co najważniejsze – ks. Adam nie miał szans spotkać się z UB-ecją.

    OdpowiedzUsuń
  28. To nic z tego nie rozumiem – do seminarium zapraszał mnie całkiem niedawno „Zapraszam do wrocławskiego seminarium, może tam będziesz miał odwagę porozmawiać na poziomie. ~ks. Adam z Wrocławia, 2011-02-24 23:30″, a na stronie seminarium nie ma innego Adama. Sam studia (jeśli to on) zaczynał w 1987 roku, a ukończył w 1993. Chyba że jest u franciszkanów – franciszkanie również mają seminarium we Wrocławiu (niestety nie ma tam wymienionych księży)

    OdpowiedzUsuń
  29. Dokładnie tak postanowiłem uczynić

    OdpowiedzUsuń
  30. Ale akurat franciszkanie zdecydowanie „ojcują”, a więc na pewno podpisywałby się o. Adam. A pamiętasz, kiedy pisał o tej 60-tce?

    OdpowiedzUsuń
  31. A ja rozumiem, Leszku, gdyż jak na seminarzystę przystało, zbyt często popełnia błędy w interpretowaniu i cytowaniu Pisma Świętego. Wejdź na Contomat, albo na inne liczniki i być może będą IP komentarzy księdza Adama, okaże się skąd nadaje :)

    OdpowiedzUsuń
  32. Ks. Adama nigdy u mnie nie było, więc nie mam pojęcia (i nie mam jak sprawdzić). Niemniej mimo iż on każdego podejrzewa o jakieś podszywanie (a wiadomo na złodzieju czapka karakułowa), to mimo wszystko wierzę mu, że jest księdzem.

    OdpowiedzUsuń
  33. g56rzeska@autograf.pl8 marca 2011 00:37

    To trzeba uporządkować:Ducha Świętego trzeba przywoływać.a nie Duchem Św. się podpierać czy używać Go jako karty przetargowej na każdą naszą sytuację.Bo może Jezus nas czasem zapytać:”Czy jesteście jednego ducha”Blogi są chyba po to , byśmy byli jednego ducha? Nieprawdaż!!!Zawsze Go przywołujęPrzed Liturgią Słowa Bożego spiewam ze Swoimi Parafianami:Duchu Święty przyjdź prosimy.Twojej łaski nam trzebaNiech w nauce postąpimyObjawionen nam z niebaNiech ją pojmiem z łatwościąUtrzymamy z stałościąA JEJ ŚWIATŁEM OŚWIECENI w DOBRYM BĘDZIEM UTWIERDZENIWięc niech Duch nas umacnia w dobrym z pozdrowieniem paciorek

    OdpowiedzUsuń
  34. g56rzeska@autograf.pl8 marca 2011 00:47

    Więc Drogi Leszku dopowiem że byłbym ostrożny z ferowaniem określenia:”wyraźnie przyprowadził mnie Duch Święty”Proszę to przyjąć jako dobrą i cenną uwagę dla siebie i z pożytkiem ,by nie wywoływać bólu serca u Moherka,Który twierdzi że wywołujesz Go znów do tablicy.Jeśli współczujesz Moherkowi w Jego kłopotach z sercem to po prostu trochę więcej delikatności(w końcu dziś Dzień Kobiet)Uważam że nie warto drążyć tematu z tematen blogu ks.Tomasza-bo to niczemu dobremu nie służy.A tylko przyczynia się do niepotrzebnych napięćWięc życzę Tobie,sobie i wszystkim blogerom bądźmy jednego duchaz pozdrowieniem paciorek

    OdpowiedzUsuń
  35. g56rzeska@autograf.pl8 marca 2011 00:55

    Barbaro z całym szacunkiem wobec Twojej Osoby[dziś dzień Kobiet-życzę Ci wszystkiego najlepszego)Nie rozumiem skąd te słowa o zamykaniu buzi i ograniczaniu wypowiedzi.Zapraszam do lektury „Sita Sokratesa” na moim blogugrzesiukal.bog.onet.plMowa jest srebrem a milczenie złotem.Jeszcze raz wracam do kwestii,komu to wszystko służy,jakie dobro z tego wynika że będę coś mówił ,by tylko mówić.

    OdpowiedzUsuń
  36. > A JEJ ŚWIATŁEM OŚWIECENI> w DOBRYM BĘDZIEM UTWIERDZENI> Więc niech Duch nas umacnia w dobrymI dokładnie to miało wtedy miejsce – nie mam najmniejszych wątpliwości Paciorku, że trzeba było wtedy się nad Moherkiem pochylić i dziwię się Tobie, że to poddajesz w wątpliwość. To, że Ty tego nie uczyniłeś, jak sądzę wynikało po prostu z tego, że tam nie bywasz w ogóle, a nie z tego, że sam byś się nad Moherkiem nie pochylił.

    OdpowiedzUsuń
  37. Jeszcze raz powtarzam, że nie Moherka wywołuję do tablicy – wg mnie to bardzo ważne, by każdy z nas czuł się posyłany – bo każdy z nas jest posyłany. I wówczas nie ma potrzeby tłumaczyć się z tego pytania „Jakim prawem to czynisz?!” – dokładnie takie jest przesłanie sobotniej ewangelii (bo to akurat była ewangelia z dnia pisania).I dokładnie tak to było wtedy na blogu ks. Tomasza – ewidentnie byłem posłany (od kilku miesięcy w ogóle tam nie zaglądałem); pojawiłem się w kilka godzin po krzyku Moherka, krzyku zignorowanym przez wszystkich z ks. Tomaszem na czele. I jestem całkowicie pewien, że miałem to zrobić, co właśnie zrobiłem. (I przykre jest Paciorku, że Ty również zadajesz to pytanie „Jakim prawem to czynisz?”)

    OdpowiedzUsuń
  38. Z UB to by była chyba gruba przesada (zresztą ja żadnego UB-eka nie znam, więc zupełnie nie mogę tak porównywać), ale mam wrażenie, że w stylu „dajcie tu tego co się naraził, a jakiś paragraf już się znajdzie” :) :) :) Tylko, że tak działa prawie każda władza, nie trzeba się odwoływać do służb bezpieczeństwa – chodziło mi ogólnie o „władzę”. W parafii też zauważam, że księża nadal „walczą z władzą” tak trochę na wyrost – i nie widzą, że sami się ustawiają w roli „władzy”

    OdpowiedzUsuń
  39. A w uzupełnieniu jeszcze zwrócę uwagę, że dobór tematu też do mnie nie należał – ZAWSZE,a gdy otwieram czytania na Opoce, otwierają się na czytaniach na najbliższą niedzielę; tym razem nawet nie zauważyłem, że otworzyły się na sobocie. Tak więc to już Ktoś pokierował tematem notki. A temat rzeczywiście bardzo ważny. Byłoby to jakoś niepoważnie, gdybym prosił, „Panie posyłaj mnie, chcę być Twoim narzędziem, ale wiesz wybieraj rozsądnie, tak by wszyscy powiedzieli, < >, a nie tam, gdzie od razu spadną na mnie gromy”. Prawdziwa wiara zaczyna się dopiero wtedy, gdy czujemy się tylko narzędziami w rękach Pana i czynimy to, co On nam poleci, a nie kreowaniem własnego wizerunku (to ostatnie jest bardzo modne, ale to nie o to chodzi).

    OdpowiedzUsuń
  40. O, to młody jak na rektora :) :) :) :)

    OdpowiedzUsuń
  41. Ksiądz sugeruje, że mówię bez sensu? Zapewne mi się zdarza chlapnąć i wielką bzdurę, ale na własnej skórze doświadczyłam takich prób „zamykania buzi” w sprawie, gdzie miałam solidne dowody. Nie mam nic przeciwko temu, kiedy ktoś poda mi racjonalne argumenty i wykaże mój błąd (w taki sposób np. Leszek mnie tu odwodził od głosowania na pewną osobę w wyborach). Ale kpina i „wciskanie”, że jestem kim nie jestem – to nie tylko przykre, ale i trudne do pojęcia szczególnie w przypadku rozmowy z duchownym Dlatego właśnie od pewnego czasu zupełnie nie mam zamiaru odpowiadać na jakiekolwiek ataki ks. Adama. Zaglądam na blog ks. Tomasza, czasem komentuję notkę, staram się nie reagować na zaczepki innych. I tyle.

    OdpowiedzUsuń
  42. Moje obserwacje życiowe pokazują co innego. Na swoim blogu podałam tylko jeden przykład [nie osobisty, choć z życia wzięty]. pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  43. Uważam, że masz w 100% rację.

    OdpowiedzUsuń
  44. Przy kwestiach sposobu na Attonna nie powołuję się na Ducha Świętego – tu działałem na zasadzie zwykłego ludzkiego cwaniactwa. Wydaje mi się, że dosyć skutecznie go stopowałem, ale wcale nie mam pewności, że tak trzeba było. Może lepiej go w ogóle ignorować.

    OdpowiedzUsuń
  45. Ks. Adam ma 20 lat kapłaństwa więc chyba nie ma koło 60-tki;

    OdpowiedzUsuń
  46. Paciorku – AMEN !

    OdpowiedzUsuń
  47. g56rzeska@autograf.pl8 marca 2011 07:46

    Dobrze-czuj sie narzędziem-jak najbardziejAle pozwól Mu działac w Tobie i przez Ciebie na Jego większą chwałę i ku pożytkowi innych…ku pożytkowi a nie wywoływaniu niepotrzebnych sytuacji jak czyni to x.TomaszPowiem może tonem bezwzględnym i nieco raniącym.Nie pozwalajmy nikomu adorować nas(Tomaszowi się to udało-x.Tomaszowi)My mamy adorować Jezusa i innych do adoracji Jezusa podprowadzać, a nie doprowadzać do tego ,by zatrzymywali się na nas jako obiekcie uwielbienia pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  48. 2011-1993=18 lat, a więc jednak by pasowało do tego, którego podałaś (60 lat w tym 20 w kapłaństwie byłoby wyjątkowo późnym kapłaństwem).

    OdpowiedzUsuń
  49. Leszku – myślę, że Paciorek ma rację, abyśmy już nie wspominali tamtego bloga. Nie rozgrzebywali ran, a pozwolili im zabliźnić się. Zarówno ks.Tomasz jak i ks.Adam, moim zdaniem, są przez nas niereformowalni. Pozostawmy ich w spokoju. Bóg widział nasze starania, ale widać jesteśmy zbyt nieudolni; więc Bóg znajdzie sobie lepsze narzędzia.. Wiem, rozumiem, że to bardzo boli, że trudno jest przełknąć tą „żabę” ale trudno. Stało się. Mleko się rozlało i nie ma co nad tym płakać. Zdarzenie to, jak ulał, pasowało do tematu czytania. Tylko……jako ludzie niedoskonali możemy mylnie odczytywać nasze „posłanie”. Sama czasami zadawałam sobie pytanie; czy to jest „posłanie” Ducha Św. czy może ducha złego? mamy po owocach rozpoznawać, a nie widząc dobrych owoców mojego pisania bloga [dlatego je kasowałam] ani dobrych owoców wypowiadania się na tamtym blogu, więc zamilkłam, chociaż był to dla mnie bardzo bolesny cios. Pocieszyłam się słowami; co nas nie zabije, to nas wzmocni. Jakim prawem ? tym samym, na które powołuje się osoba uzurpująca sobie wyłączność do bycia narzędziem Ducha Św. Wszyscy możemy być posłańcami Ducha Św. ale też wszyscy możemy się pomylić i źle odgadnąć czyim jesteśmy narzędziem. Paciorek zaleca nam ostrożność, bo nigdy do końca nie jesteśmy pewni; kto nami się posługuje bądź kto nami manipuluje; i tu przyznaję mu rację;

    OdpowiedzUsuń
  50. W naszym „cywilnym” wydaniu nie grozi nam, byśmy byli adorowani; nam grozi zwątpienie, gdy ktoś z autorytetem formalnym zadaje nam pytanie „Jakim prawem to czynisz?”. Tymczasem Jezus pokazuje nam, że mamy prawo ignorować te pytania. I o tym jest ta notka.

    OdpowiedzUsuń
  51. Jeszcze raz powtarzam – nie ja wybrałem temat notki. A była potrzebna, skoro np. Ty tak łatwo kasujesz swoje blogi.

    OdpowiedzUsuń
  52. Leszku – łatwość kasowania przeze mnie blogów ma swoje źródło. Moje tłumaczenie się byłoby nie na temat notki. Każdy ma jakieś fobie. Czasami dobrze jest się”wygadać” i wyrzucić z siebie to, co leży nam na wątrobie. Tak zaleca psycholog. Najlepiej byłoby zapomnieć o przykrościach jakie nas spotkały, jednak to nie takie proste, w każdym bądź razie – nie dla wszystkich. Jedni radzą sobie z tym lepiej a inni trudniej. Prawda jest jednak oczywista. To zżera nas. Przy byle sposobności do tego wracamy, bo to wciąż boli. Nastawienie; nieważne co oni o nas myślą i co o nas mówią; ważne jak nas postrzega i czego oczekuje od nas Bóg pomaga nam przełamać własne słabości; pozdrawiam .

    OdpowiedzUsuń
  53. O tak Leszku – u mnie bardzo łatwo o zwątpienie; albo powątpiewać w to, że dana osoba jest księdzem albo tracę zaufanie do księży, którzy niszczą we mnie godność dziecka Bożego. A skoro pojawiają się wątpliwości u emerytki z ogromnym brzemieniem życiowych doświadczeń, to czego można spodziewać się po młodych, nieopierzonych bądź u poszukujących Boga?

    OdpowiedzUsuń
  54. ????? Pisałam o księżach. Skąd znowu Attonn? Ale skoro już o nim mowa to myślę, że jest na takim poziomie gniewu i rozgoryczenia, że raczej żadnym argumentem jego pancerza nie da się rozbić

    OdpowiedzUsuń
  55. nawet więcej ma.To dorośli ludzie, pewnie nawet starsi od Ciebie, księże Adamie. ~a_, 2011-01-10 20:06Jeśli ma 70 lat to chylę czoła.~ks. Adam z Wrocławia, 2011-01-10 20:21

    OdpowiedzUsuń
  56. a może po prostu zadzwoń do ks. Adama z seminarium i zapytaj czy to on udziela się na blogu ks. Tomasza a jak nie to czy jest tam jakiś inny ks. Adam.Będziemy mieli odpowiedź.

    OdpowiedzUsuń
  57. Przypominam to sobie – myślę jednak, że 60-latek przed 70-latkiem czoła nie chyli (i tu mi się przypomina taka historia, gdy jechałem tramwajem początkowo pustym, do którego na każdym pr tezyzystanku wsiadali staruszkowie), wszyscy pierwotni pasażerowie ustąpili już miejsca, a tu na każdym przystanku przybywali nowi staruszkowie – ci młodsi, tym starszym staruszkom już miejsc nie ustępowali; a potem wszyscy wysiedli na pl. Szembeka, na którym jest duży kościół). Przy tej arytmetyce chylenia czoła raczej bym raczej rachunku typu (mój wiek x 2).

    OdpowiedzUsuń
  58. Gdyby rzeczywiście problemem dla mnie był ks. Adam, to pewnie bym tak zrobił – ale dla mnie to tylko ilustracja problemu.

    OdpowiedzUsuń
  59. Dokładnie tak:(

    OdpowiedzUsuń
  60. to po co wyjeżdża z tymi 70cioma?dla mnie to bez sensu. Równie dobrze mógłby sobie strzelić 50 albo 90. Dlaczego akurat 70? dla mnie w kontekście pytania taka odpowiedź jest jednoznaczna

    OdpowiedzUsuń
  61. nie jest młody. Mój znajomek ma 42 i jest rektorem seminarium, drugi koleś ma koło 37 i również jest rektorem seminarium w Indiach ale to dlatego, że nikt inny nie chciał tego stanowiska.

    OdpowiedzUsuń
  62. g56rzeska@autograf.pl8 marca 2011 16:25

    Nic nie sugeruje tylko stwierdzam,że mówienie dla mówienia niczemu dobremu nie służyA skoro już coś mówic- pisać to zastosować sita Sokratesa

    OdpowiedzUsuń
  63. g56rzeska@autograf.pl8 marca 2011 16:35

    i następny problem:Kto nam dał prawo oceniania i osądzania innychNie sadzcie bo sami będziecie sądzeni- chyba jest nam wszystkim dobrze znane skąd pochodzi ten tekstOceniać mamy sytuacje a nie ludzi tworzących owe sytuacje.Nie czyń drugiemu co Tobie niemiłe.A TAK NA MARGINESIE W IMIONA OSÓB PODDAWANYCH TAKIM CZY INNYM OCENOM SPRÓBUJMY WSTAWIĆ SWOJE IMIONA I JAKI BĘDZIE BILANS- WIEM WIEM NIE JEST TO ŁATWE ALE WARTO POPRÓBOWAĆ TEJ STAREJ JAK ŚWIAT METODY WIĘC DO DZIEŁAW KOMENTARZE W MIEJSCE KSIĄDZ TOMASZ,LESZEK,BARBARA,PACIOREK LEKUŚ WSTAWMY SWOJE IMIONA I SIĘ TEMU REALNIE PRZYPATRZMY pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  64. Myślę, że podawał wiek, którego jeszcze nie potrafi sobie wyowie abrazić – na tej podstawie nie oceniałbym jego wieku.

    OdpowiedzUsuń
  65. Byłby młody, gdyby był rektorem UJ, UW, PW, KUL, czy USKW a w seminariach chyba rzeczywiście zawsze są młodzi.

    OdpowiedzUsuń
  66. Przejrzałem wszystkie (niemal) komentarze w poszukiwaniu owych ocen osób – jakoś nie znalazłem. Jest dużo opisów zachowań, dużo prób zrozumienia opisywanych zachowań, ale na ocenę czy to ks. Adama, czy ks. Tomasza nie natrafiłem. Nie bardzo więc rozumiem Paciorku, dlaczego napisałeś te słowa „i następny problem: Kto nam dał prawo oceniania i osądzania innych Nie sadzcie bo sami będziecie sądzeni”

    OdpowiedzUsuń
  67. No właśnie na podstawie tego obliczałem, że lat kapłaństwa jest 18. Pytanie tylko, czy to on – mnie sie wydaje, że tak.

    OdpowiedzUsuń
  68. Aha, nie wiedziałam, że w seminariach tak jest. Dzięki za informację

    OdpowiedzUsuń
  69. Jednak myślę, że kiedy widzi się kłamstwo należy się odezwać

    OdpowiedzUsuń
  70. Skoro nie można oceniać nawet poszczególnych zachowań, bądź co bądź publicznych (internet to też miejsce publiczne), to dlaczego na kazaniach w kościele ciągle się słyszy takie oceny (o ile nie surowsze) w szczególności przed wyborami? A jeśli zechcecie podyskutować o mnie, to proszę bardzo – na pewno dowiedziałabym się o czyś czego sama nie dostrzegam, albo miałabym okazję wytłumaczyć dlaczego coś napisałam tak jak napisałam

    OdpowiedzUsuń
  71. Ps. Znalazłam sita Sokratesa (na google) i tak sobie pomyślałam, że przez ostatnie (konieczności) to w ogóle niewiele by przechodziło. Np. wcale nie jest konieczne abym się wypowiadała w internecie – szara obywatelka i tak niczego nie zmienię Ba, większość blogów nie powinno istnieć. Chyba, że coś źle rozumiem – ale czy w ogóle mogę się o to zapytać?

    OdpowiedzUsuń
  72. Mnie się też tak wydaje, jak Tobie, a z obliczeń by wynikało, że ma 18 lat kapłaństwa zaś wiek ok. 42-43 lat; natomiast uznaje on za starsze osoby po 70-tce i tylko te zasługują na jego szacunek, zaś uważa, że pozostałym że może „tykać”. Za to wobec siebie żąda szacunku, bo sutanna rzekomo nas do tego zobowiązuje. Za to jego nic nie zobowiązuje do kulturalnego zachowania wobec kobiety, emerytki i dziecka Bożego. Jeździł po mnie, jak po łysej kobyle, byle wykazać swą wyższość, uczoność i mądrość. Wielki tego świata……….

    OdpowiedzUsuń
  73. No bo prawdopodobnie wie, że jest malutki, taki tyci-tyci i się strasznie boi. Wybacz mu, bo to strasznie strachliwy człowiek (a tacy najłatwiej poddają się podszeptom szatana).

    OdpowiedzUsuń
  74. to jeszcze uczepie się tego rektora.Na rektorów wybiera się ludzi mądrych, opanowanych, potrafiących się wysławiać, wybiera się ludzi inteligentnych, godnych zaufania, będących podporą dla seminarzystów (oceniam na podstawie ‚mojego’ rektora).Czy człowiek podpisujący się nickiem ks. Adam ma którąkolwiek z wymienionych przeze mnie cech? To nie może być on. Rektorzy to ludzie na poziomie, no, z wyjątkiem tych rektorujących w Indiach.

    OdpowiedzUsuń
  75. Na osiem osób kadry dydaktycznej w seminarium wrocławskim, tylko jeden jest w moim wieku, a pozostali w wieku ks. Adama. Ten w moim wieku pewnie odpada, bo już za stary. A więc pozostaje siedmiu (w tym ks.Adam) i z nich trzeba wybrać. Może tych sześciu było mniej inteligentnych, mniej godnych zaufania, nie mówiąc już o podporze (chyba, że chwiejna)? W każdym razie nie przypuszczam, by ks. Adam kłamał, powołując się na seminarium we Wrocławiu.

    OdpowiedzUsuń
  76. ale przecież rektorów ściąga się z diecezji.Nie gadaj że taka bida intelektualna wśród księży panuje we Wrocławiu.Wg mnie to nie jest ten człowiek, po prostu w to nie wierzę.

    OdpowiedzUsuń
  77. Nigdy w życiu nie byłem we Wrocławiu, więc nie wiem, jaka tam jest posucha. Ale po pierwsze Renia (bliznich) napisała, że dobrze zna ks. Adama, a więc na pewno wiadomo, że księdzem jest. Skoro księdzem jest, to z samego założenia odrzucam takie warianty, które by zakładały, że ks. Adam w swoich wypowiedziach kłamie – skoro więc mówi o seminarium, to na pewno mówi prawdę. Problem tylko w tym, że we Wrocławiu są dwa seminaria – to drugie jest jednak franciszkańskie, a więc ks. Adam podpisywałby się raczej o. Adam. No a z drugiej strony podejrzewam, że ks. Adam ma problem tylko wtedy, gdy się boi. W kontaktach z osobami, które ks. Adam uznaje „za swoje”, zapewne jest do rany przyłóż.

    OdpowiedzUsuń