sobota, 26 lutego 2011

Pan jest moim sędzią.

1 Niech więc uważają nas ludzie za sługi Chrystusa i za szafarzy tajemnic Bożych! 2 A od szafarzy już tutaj się żąda, aby każdy z nich był wierny.
3 Mnie zaś najmniej zależy na tym, czy będąc osądzony przez was, czy przez jakikolwiek trybunał ludzki. Co więcej, nawet sam siebie nie sądzę. 4 Sumienie nie wyrzuca mi wprawdzie niczego, ale to mnie jeszcze nie usprawiedliwia. Pan jest moim sędzią. 5 Przeto nie sądźcie przedwcześnie, dopóki nie przyjdzie Pan, który rozjaśni to, co w ciemnościach ukryte, i ujawni zamiary serc. Wtedy każdy otrzyma od Boga pochwałę. (1Kor 4)


Właśnie jestem po kolejnej burzy, jaka się przetoczyła u ks. Tomasza. Siostra Marta poprosiła ks. Tomasza:
Księże, czy mógłby ksiądz zająć jakieś stanowisko odnośnie tych komentarzy????? Przecież tu dzieje się coś złego. Bardzo proszę, aby się ksiądz ustosunkował do tych wypowiedzi, bo aż nie miło niektórych komentarzy czytać. Dziękuję.
~s.marta, 2011-02-24 20:55

Na co odezwał się ks. Adam, kończąc tak:
Kto się chce czepiać i niszczyć dobro, ten będzie to robił pod różnymi nickami. Prawda s.marta?
Pozdrawiam.
~ks. Adam z Wrocławia, 2011-02-24 21:29

innymi słowy sugerował, że to s. Marta zgłaszając swoją prośbę, się czepia i chce niszczyć dobro, jakie się szeroko rozlewa na blogu ks. Tomasza – na dodatek podszywając się pod siostrę zakonną. 
Spróbowałem nieco oprzytomnić ks. Adama, by może tak nie zarzucał na oślep siostrze kłamstwa (w końcu podpisywanie się fałszywym nickiem jest po prostu kłamstwem):
Czyżbyś sugerował Adamie, że takie różne s., czy ks. przed imieniem, to tylko pseudonimy z konspiracji?
~Leszek, 2011-02-24 22:26

Ten wątek ks. Adam zakończył następująco:
Wybacz, ale skrót przed imieniem niczego jeszcze nie oznacza. Tym bardziej, że już wiele razy przejechałem się na pseudonimach blogowiczów. Nie jestem jasnowidzem. Ale widzę, że bardzo lubisz wciskać innym swoją prawdę. Rozumiem, że bohaterem jest się wtedy, gdy nie trzeba przedstawiać się z nazwiska. Nie będę przepraszał, a jeżeli siostra poczuła się przeze mnie urażona, to czekam na jej komentarz. Ona przecież nie potrzebuje adwokatów. Siostro Marto odwagi, odezwij się jeśli pisałaś ten komentarz Pozdrawiam Siostrę bardzo serdecznie. Przykro mi tylko, że niektórzy czytelnicy Siostry bloga nie potrafią okazać szacunku drugiemu człowiekowi, nie pisząc już o kapłanie 
~ks. Adam z Wrocławia, 2011-02-25 00:05

Innymi słowy ks. Adam uznał, że to ja najpierw podszyłem się pod s. Martę (stąd to puszczanie oczka po słowach jeśli pisałaś ten komentarz ;)), a teraz tylko udaję jej obrońcę. Co prawda zawsze podpisywałem się swoim imieniem, ale ks. Adam miał swoją koncepcję i ta koncepcja była ważniejsza od prawdy. 

Co ciekawe nawet gdy s. Marta się odezwała:

Proszę pytać. Jestem siostrą zakonną ze Zgromadzenia Franciszkańskiego. Jest mi przykro, że są takie ataki na kogoś niewinnego. Powtarzam jestem siostrą zakonną. Mam też bloga. Nie będę tu go reklamować bo zostanę może źle zrozumiana. Można poszukać. Pozdrawiam wszystkich. Modlę się za Was.
~s.marta, 2011-02-25 21:00

ks. Adamowi te wyjaśnienia nie były już potrzebne – on miał swoją wizję, on wiedział wszystko lepiej, on już wszystko osądził, więc nawet gdy już przekonał się, iż s. Marta jest siostrą zakonną i to rzeczywiście ona zwróciła się z prośbą do ks. Tomasza, to i tak jej nie przeprosił (jeśli fakty nie potwierdzają założonej teorii, to tym gorzej dla faktów).

Następnego dnia odezwał się w końcu sam ks. Tomasz:
Po raz kolejny i ostatni proszę przestać się wzajemnie obrażać i prowokować.
ks. Tomasz, 2011-02-26 08:51 

Obiecałem to ks.Tomaszowi:
Nie udało mi się doprowadzić do tego, by ks. Adam przeprosił s. Martę za swoje insynuacje (obiecał, że nie przeprosi i słowa dotrzymał), ale już się nie będę w tej sprawie odzywał – może Księdzu się uda?
~Leszek, 2011-02-26 10:16

co jednak wywołało reprymendę:
Przestań już prowokować. Nikogo ks. Adam nie obraził i siostra również nie widzę, by czuła się obrażona. Jeszcze raz powtarzam, przestań wreszcie prowokować. Proszę, byś więcej nie pisał na moim blogu i nie robił awantur o coś, czego nie ma. Proszę również o interwencje Siostry zakonnej w tej sprawie.
ks. Tomasz, 2011-02-26 10:22

Ostatni wpis s. Marty (który bezpośrednio nawiązywał do zaczepki Mateo: A siostra zakonna rozpoczęła batalię, zawinęła majdan i poszła) był następujący:
Nic nie zawinęła i nie poszła. Nie będę tu wchodzić bo są osoby agresywne. Ja nikomu nie ubliżam i proszę mnie nie obrażać.
~s.marta, 2011-02-26 15:38

Siostra Marta nie doczekała się przeprosin.

No i na te wydarzenia nakłada się to właśnie niedzielne czytanie:
5 Przeto nie sądźcie przedwcześnie, dopóki nie przyjdzie Pan, który rozjaśni to, co w ciemnościach ukryte, i ujawni zamiary serc. 

Okazało się, że to, co opisałem kilka miesięcy temu, cały czas na blogu ks. Tomasza się potwierdza; wystarczyła prośba s. Marty, by ks. Tomasz zaczął reagować na sposób komentowania, aby siostrze przypisać złe intencje – mało, zarzucić kłamstwo, podszywanie się pod kogoś innego – a więc dokładnie to, przed czym ostrzegał św. Paweł.

Ale czytajmy dalej: 

Wtedy każdy otrzyma od Boga pochwałę. 

Na tym kończy się to czytanie. A więc s. Marto – to do Siostry są skierowane te słowa. Proszę się nie martwić – trudno zrozumieć dlaczego Pan dopuszcza takie zło na największym blogu katolickim, ale to też się kiedyś wyjaśni. Może obaj księża mają się po prostu przespać? W każdym razie Siostra zrobiła to, co trzeba było i otrzyma od Boga pochwałę.

81 komentarzy:

  1. Przeto nie sądźcie przedwcześnie, dopóki nie przyjdzie Pan, który rozjaśni to, co w ciemnościach ukryte, i ujawni zamiary serc. Nie tylko przypadek Siostry Marty potwierdza nową „zasadę ” wprowadzaną w szeroko pojęte życie ( polityczne, społeczne, sąsiedzkie itd) że feruje sie wyroki przed przeprowadzeniem postępowania dowodowego. Budzi to mój sprzeciw, bo w końcu podstawowa zasada nie tylko prawna ale również ewangeliczna to dążenie to prawdy. Jest to pozbawienie prawa do obrony. A w końcu tak łatwo kogoś skrzywdzić, wydać wyrok, w oparciu o fałszywe przesłanki,lub tzw. półprawdy czy też własne przeświadczenie, które nie musi odpowiadać rzeczywistości. Pozbawianie kogokolwiek prawa do obrony, czy umożliwienia obiektywnego wyjaśnienia sprawy, próby zastraszania itd. jest w mojej ocenie bez względu na to kto sie tego typu działań dopuszcza, poprostu draństwem. Ale niestety takie zachowania obserwuje się coraz częściej i bardzo przykre jest to, że takie działania zaczynają być akceptowalne przez społeczeńsytwo i nie budzą sprzeciwu.

    OdpowiedzUsuń
  2. Leszku, najnowsza notka księdza Tomasza pozwala mi na ostateczne postawienie diagnozy. Brak wrażliwości dla ofiar molestowania seksualnego w USA, którą widać w notce księdza, oraz wydźwięk wszystkich poprzednich notek, wskazują na pewną prawidłowość. Blog księdza Tomasza jest wyjątkowo zgodny z duchem prawa kanonicznego, ale perfidnie interpretowanego w taki sposób, by nadać mu antychrześcijański charakter. Stąd silna agresja na owym blogu, jego stałych czytelników. Z drugiej strony powinienem być wdzięcznym księdzu Tomaszowi, że uświadamia nam katolikom, że w wielu dziedzinach nasz kościół katolicki jest antychrześcijański.

    OdpowiedzUsuń
  3. PS. KK Pisane z małej litery celowo, aby odróżniać Kościół Chrystusowy od sekty udającej powołanie.

    OdpowiedzUsuń
  4. Mnie najbardziej przeraża to, kto takie postawy kształtuje. Ks. Adam powołuje się na seminarium we Wrocławiu; kiedyś pisał, że jest ojcem duchowym, a jak dziś się wejdzie na stronę tego seminarium, to jedynym Adamem tam wymienionym jest rektor. Jacy księża wyrastają w tej diecezji, jeśli są kształtowani przez takiego księdza?

    OdpowiedzUsuń
  5. Lekusiu, nie widzę podstaw do takiego generalizowania.

    OdpowiedzUsuń
  6. Wydaje mi się, że księżą są nie tylko kształtowani w seminarium, W pierwszej kolejności kształtuje ich postawy rodzina, seminarium ” szlifuje” to co uzyskali od nas w rodzinie, w szkole itd. Księża są takie jak nasze rodziny. To ludzie ( mówię o pokoleniu 50-60 latków ) tak jak i ja którzy dorastali w poprzednim systemie, w którym były akceptowane przez Kościół tzw. Chrzty, śluby po cichu bo tata, dziadek itd. był na stanowisku, uczestniczenie we mszy św. niedzielnej poza terenem zamieszkania bo zaszkodzi się komuś z rodziny itd.. Z takich ludzi, którzy nie mieli jasnych, jednoznacznych wzorców, którzy obserwowali dwuznaczność postępowania wyrastają tacy ludzie, którzy nie potrafią się jednoznacznie określić, akceptują zachowania, które nie zawsze są zgodne z zasadami wiary, etyki, moralności. Nauczyli się że najlepszą obroną jest atak, że im ” zrobią większą zadymę „,im będą bardziej kontrowersyjnie tym będą bardziej popularni. Rzucają ” chwytliwe ” zachowania, postawy itd. jjest to przykre zgadzam się, ale musimy się pogodzić z tym że bardzo nam brakuje takich księży jak np. Prymas Tysiąclecia.

    OdpowiedzUsuń
  7. Obserwując dzisiejsze czasy, może trzeba tak zakładać,żeby się nie poparzyć. Może jest mi łatwo zrozumieć taką ostrożność, bo gdy ” przyszłam” na Twój blog, też się zastanawiałam gdzie trafiłam. Cisnęło mi się pytanie kim jesteś, czy to nie forum dyskusyjne jakiejś sekty czy ” odłamu” .

    OdpowiedzUsuń
  8. Istotnie, blog księdza Tomasza jest jednostkowym problemem nie wartym generalizacji. Natomiast ksiądz Tomasz zmusza mnie swoimi działaniami do pogłębiania wiedzy, a ta daje uogólnienia, które nie napawają optymizmem. Właśnie pod wpływem notki księdza analizuję problem zbrodni systemowej, o którą oskarżono Kościół w USA. Teraz tylko się dziwię, że nie zdelegalizowano Kościoła, ale zapewne uczyniono to z pragmatycznego powodu: by było z kogo ściągać odszkodowania. Natomiast problem sekt istnieje. Też wchodząc na blogi analizuję je pod tym kątem. Jako sektę zakwalifikowałem blog księdza Tomasza…Z drugiej strony lubię dyskutować i wspierać w dyskusjach Zielonoświątkowców, zatem można mnie też uznać za sektę.

    OdpowiedzUsuń
  9. Dyskusja to przyjemna sprawa, a jeszcze jak można ” podkręcić” dyskusję i zachować się jak ” adwokat diabła” to już rewelqacja. Wówczas emocje idą do góry i dyskusja ( mam na myśli dyskusje a nie wzajemne obrażanie i udowadnianie głupoty) nabiera rumieńców. Rozumiem Ciebie, że „wspierasz ” swoim głosem różne debaty i nie uważam, aby można Ciebie nazwać z tego powodu sektą. Ale różni są ludzie i różne wnioski wyciągają.Odnośnie zbrodni systemowych, sądzę że to nie jest wyłącznie kwestia ” wyciągania ” odszkodowań, ale dla mnie to również kwestia zawiązana z utratą zaufania do poszczególnych osób i do Kościoła jako instytucji. Z jednej strony, ( o ile to jest prawdą – bo jeżeli chodzi o amerykanów jestem bardzo ostrożna – jeżeli można dostać wyrok potrójnego dożywocia, 150 lat więzienia albo pozwać Pana Boga i do tego uzyskać werdykt dla siebie korzystny to jest dla mnie coś nie tak demokracja i swoboda obywatelska posunięta do absurdu ) to musi być bardzo boleć, że osoby które ” z klucza” stają autorytetami tak masowo zawodzą, a z drugiej strony rodzi się pytanie czy jest ktoś kto ” weryfikuje” mnie jako człowieka ,moją postawę i dokonuje oceny czy mogę pełnić takie posłannnictwo.

    OdpowiedzUsuń
  10. Tak, to prawda, że seminarium jedynie szlifuje alumnów, że zasadniczo ukształtowani zostali jeszcze w domu rodzinnym. Jednak pełnienia roli kapłana uczą się dopiero w seminarium (najczęściej). No i tam zapewne przejmują po ks. Adamie postawę cerbera, który ostro reaguje, gdy tylko uzna, że kościół jest atakowany. Niestety przejmują również wyczucie granic, które kwalifikują „to jest atak”. W jak wielkim lęku trzeba żyć, by taką prośbę siostry zakonnej, jaką cytowałem, uznać za atak na kościół?Obawiam się, że ks. Adam to wszystko przekazuje alumnom:(

    OdpowiedzUsuń
  11. bw.berbla141@onet.pl27 lutego 2011 11:21

    Elu – na blogu ks.Tomasza kobieta ośmieliła się napisać, że brakuje jej w KK takich autorytetów jak ks.Jerzy Popiełuszko; ks.kardynał Stefan Wyszyński czy J.P.II. Odeszła z kościoła z powodu swoich osobistych spraw, ale szukała drogi powrotu do Boga i do kościoła, dlatego trafiła na blog księdza. Została tam zaatakowana i nazwana Judaszem. Definitywnie zatrzaśnięto jej drzwi przed nosem do Kk takim epitetem. Nie nasz blog i nie nasza odpowiedzialność za zło jakie tam się dzieje.Siostra Marta wypełniła swoją powinność, a w tej chwili jest na służbie Czarnej Madonny i dla chwały Jej Syna- Jezusa Chrystusa służy na Jasnej Górze ludziom tam przybywającym pozdrawiam Basia

    OdpowiedzUsuń
  12. Elu, w tych ostatnich zdaniach poruszasz bardzo istotny problem. Jednak mimo wszystko daleki jestem od czarnowidztwa. Trzeba pamiętać, że nad wszystkim czuwa Duch Święty, a przecież wszyscy kapłani, nawet ci najbardziej wystraszeni, ostateczne rozstrzygnięcia powierzają właśnie Jemu.

    OdpowiedzUsuń
  13. Przyznam, że mnie historia z tą dziewczyną bardzo przygnębiła – wg mojego rozeznania ta dziewczyna nie poradziła sobie z emocjami, jakie się w niej zrodziły, gdy Pan powołał do siebie jej ukochanego; tymczasem wszyscy na tym blogu (łącznie z księżmi) uznali, że był to problem obniżenia sobie samej wymagań etycznych i jej odwrócenia się od Boga z tego właśnie powodu. Dziewczyna konsekwentnie zaprzeczała takiej interpretacji, ale wszyscy „wiedzieli lepiej”. To jest właśnie fatalne, że takie osoby, jak ta dziewczyna, szukająca powrotu do Boga, na tym największym blogu katolickim są odpychane. Do tej pory nie wiem, czy jednak nie powinienem się wtedy odezwać (przy s. Marcie bym się nie odezwał, gdyby nie Ty, bo nie śledziłem tego, co się tam działo; tamto jednak czytałem).

    OdpowiedzUsuń
  14. Może masz rację, ale zakładasz, że klerycy to bezwolne istoty, nie potrafiące samemu ustalać granice dobra i zła. Sądzę, że każdy z nas , gdy natknie się na kogoś kto tylko i wyłącznie atakuje, dopatruje się zła u innych, każdą krytykę przyjmuje jako atak, lekceważy rozmówców, to prędzej czy później , nawet pomimo pierwszego zauroczenia osobowością takiego człowieka zacznie myśleć i sam zauważa mankamenty swojego mentora. Tak też sądzę, że klerycy mogą we wstępnym okresie być pod wrażeniem swojego mentora, to jednak wierzę że po jakimś czasie zaczynają sami zauważać jego wady.Oczywiście zgadzam się z Tobą , że bardzo często źle się dzieje w Kościele, księża daleko zostawiają za sobą ideały, którym powinni być wierni. Ale cały czas twierdzę że księży mamy takich jakie są nasze rodziny.

    OdpowiedzUsuń
  15. Obiecuję nie wtrącać się, aby już nie było ;”gdyby nie ty….”

    OdpowiedzUsuń
  16. Basiu , dzięki za informacje, bo nie byłam na bieżąco.

    OdpowiedzUsuń
  17. Wydaje mi się, że wielu z nas, w tym księży przeżywa coś co ja nazywam – kryzys wiary – tzn. uznaje się za osoby wierzące, praktykujące, modlące się podobne szczerze, ale zapominają i nie chcą zobaczyć Chrystusa w drugim człowieku. Należę do osób , które twierdzą, że najwspanialszym wyznaniem wiary w Chrystusa jest postępować zgodnie z zasadami wiary i realizować ( próbować bo nie zawsze się to udaje ) przez pryzmat drugiego człowieka. A obserwuję, ( na własnej skórze też to odczułam) że dla wielu katolików drugi człowiek się nie liczy. Poza tym teoria i praktyka po raz kolejny na tej płaszczyźnie się ” rozjeżdżają”

    OdpowiedzUsuń
  18. Leszku, przeczytałam komentarze na blogu ks. Tomasza.I powtórzę to co już kiedyś powiedziałam, że na Twoim blogu wypowiedzi różnią się od tonu wypowiedzi na innych blogach.Ponadto odniosłam wrażenie, że na blogu Ks. Tomasza każda wypowiedź, która nie jest zgodna z intencją autora jest uznawana za niewłaściwą i mącącą spokój. Moje skojarzenie to – ” jedyna słuszna linia komentarzy ” to taka , która nie zakłóca ustalonego porządku myślenia pewnego kręgu osób.Odnoszę wrażenie, że część z osób nie wie co to dyskusja, i że można się ” pięknie różnić” w swoich wypowiedziach nie obrażając się wzajemnie i uznając swoje racje, z którymi przecież nie muszę zgadzać

    OdpowiedzUsuń
  19. Elu – jest takie powiedzenie; „‚JAKI PAN -TAKI KRAM”

    OdpowiedzUsuń
  20. Basiu, dobrze że mi powiedziałaś o ataku na s. Martę – przecież nie można było s. Marty pozostawić samej wobec tych hien. Dobrze też, że sama się nie rzuciłaś na te hieny, bo by Cię pożarły (mnie oczywiście też pożarły, bo moje notowania nie są lepsze, niż Twoje, ale udało mi się odciągnąć je od Siostry (przynajmniej na blogu), a jednocześnie udało zachować jakiś dystans).

    OdpowiedzUsuń
  21. No bo wszystko zależy od tego, czy dany człowiek jest człowiekiem zawierzenia, czy też jest człowiekiem, który polega sam na sobie. Każdy z nas jest grzesznikiem, ale konsekwencje naszych grzechów zależą od te postawy.

    OdpowiedzUsuń
  22. Niestety to prawda. Moja interpretacja tych zjawisk jest następująca – ks. Tomasz miał na tyle silną osobowość, że wokół niego zaczęły działać takie mechanizmy, jakie powstają w grupach społecznych (część osób znała ks. Tomasza z realu, a więc zaczęło się przenosić na blog to, co było w realu). Ks. Tomasz stał się ośrodkiem skupienia, a zarazem wokół niego zaczęła się tworzyć zasada odrębności – ten, kto mówił, jak ks. Tomasz, był nasz; kto inaczej – to wróg. Błąd ks. Tomasza polegał na tym, że pozwolił na funkcjonowanie takiej zasady odrębności. Jeszcze kilka lat temu było to ledwie zauważalne; dziś nie ma notki, by nie dochodziło do jakiejś jatki. Wszystko od samego początku leżało w rękach ks. Tomasza. Można by było mu zarzucać, że to po prostu łechce jego ego i dlatego niczego nie zmienia; jednak nie sądzę, by to tak było – myślę, że ks. Tomasz po prostu nie rozumie tych mechanizmów. Kilka miesięcy temu próbowałem przedstawić to spojrzenie, ale jedyny rezultat tego to taki, że jestem teraz wrogiem nr 1 na tym blogu (podobnie działa na tamtejszych blogowiczów tylko jeszcze Basia), a blog nie zmienił się ani na jotę.

    OdpowiedzUsuń
  23. Oczywiście, że tak. Mało – mamy ich znacznie lepszych, niz na pierwszy rzut oka mogłoby się wydawać.

    OdpowiedzUsuń
  24. Bez względu na to, czy Ks. Tomasz toleruje takie działanie na blogu z braku wiedzy i świadomości działania pewnych mechanizmów czy robi to z pełną świadomością jest to tak samo niebezpieczne, bo może to bez względu na przesłanki doprowadzić do powstania ” bractwa wzajemnej adoracji”, nie dopuszczającego żadnej krytyki, a w końcu doprowadzić do sytuacji, w której staną się zamkniętą enklawą do której dostęp mają tylko ” myślący schematowo”. Poza tym bezspornym jest, iż blog daje pewnego rodzaju władzę i popularność, a więc być może ma tutaj zastosowanie pewien mechanizm mówiący, że władza i popularność uderzają do głowy.

    OdpowiedzUsuń
  25. Ja już dawno nie zaglądałam na blog ks. Tomasza. Tam nie można wchodzić, dopóki nie ma się odpowiedniej dozy spokoju, inaczej grozi zawałem A ja odpoczywałam trochę od internetu, bo jakby nie było, furiatem byłam i będę, i muszę czasem odetchnąć, żeby nie być hieną wśród dyskutantów. Może czas znowu zajrzeć i poczytać. Szkoda, że z Twojej notki sądząc, niewiele się zmieniło, chociaż ks. Tomasz (zbyt?) delikatnie napomina czytelników.

    OdpowiedzUsuń
  26. Ty Barbaro jesteś furiatem? :) :) Rzadko komu zdarza się komentować w trudnych sytuacjach z takim spokojem jak Tobie, ze o Leszku nie wspomnę.Ale masz rację -tam niezdrowo jest wchodzić by komentować. Można poczytac notki ale kom. wybiórczo by nie dostać zawału.

    OdpowiedzUsuń
  27. Elu i Leszku. Dla mnie najbardziej miarodajnym źródłem oceny całego zgiełku wokół Kościoła są słowa zawarte w Dzienniczku, w których to słowach Chrystus zapowiada zburzenie kościołów i klasztorów, gdyż stały się miejscem występku i grzechu. Zatem przez pryzmat owego Dzienniczka patrzę na wszystko, co wkoło się dzieje. Ważne są słowa Eli, która podkreśla, że w całej wierze brakuje miejsca dla drugiego człowieka. Też o tym często pisałem i nadal uważam za jeden z ważniejszych moich tekstów ten następujący:”istotą zła, jest brak czynienia dobra. Brak dobrych uczynków, jest pokarmem dla zła. Brak czynionego dobra, jest zatem istotą całego zła. Zatem każdy kto głosi, że nic złego w życiu nikomu nie uczynił, zatem jest dobrym człowiekiem, myśli o sobie błędnie. Jeśli w swoim życiu nie czyni żadnego dobra, jest złym człowiekiem. Bowiem tylko czynienie dobra, może zaświadczyć o dobroci człowieka. Obojętność jest prawie takim samym złem, jak czynne czynienie samego zła. Bowiem takie zło ma nasze przyzwolenie, bez tej naszej milczącej akceptacji, zło by nie rozkwitało, by nie pożerało następnych ofiar.”Trochę żałuję, że swego czasu tego tekstu nie rozwinąłem szerzej, gdyż można podawać wiele przykładów, jak brak dobrego uczynku innych doprowadza do ” swoistego przymusu” popełnienia zła.

    OdpowiedzUsuń
  28. Uwielbiam takich furiatów. Szkoda, że nie ma takich więcej na forach. Natomiast ksiądz Tomasz napomina wybiórczo. Niby wszystkich, ale tylko pod wybranymi osobami. Trochę żałuję, bo ksiądz Tomasz zmusza mnie do pisania, a już miałem swego bloga nie pisać. Niestety, notki księdza są naprawdę inspirujące. Ta ostatnia notka, aż prosi się o barwne zapytanie, czy wrażliwość niektórych księży na zło i ludzką krzywdę nie da się porównać z wrażliwością gestapowca. Zbyt brutalne stwierdzenie? Po ostatniej notce księdza Tomasza w której zabrakło choć słowa odniesienia do ofiar zbrodni kościoła w USA, inne słowa mi nie pasują.

    OdpowiedzUsuń
  29. Leszku -ja przestaję rozumieć celowość wchodzenia na blog taki jak ks. Tomasza by wychowywać komentujących. Mogę zrozumieć, że wchodzisz tam by poczytać notki. Ale czytanie komentarzy to błąd.Chciałeś ratować s. Martę. Bo walczyła o dobrą sprawę. Ale przecież nie osiągnąłeś celu i Wiedziałeś, ze go tam nie osiągniesz.Rozmawiacie różnymi językami.To co boli s. Martę i nas w sposobie komunikowania się ludzi, oni uznają za prawidłowość (jak pisze ks. Adam):”Do s.marta! A co jest złego w tym, że ludzie dyskutują?”I Twoje argumenty, że w Zły sposób dyskutują, obrażając się nie liczą się bo oni tej prawdy nie uznają. Ks. Tomasz pisze:”Nikogo ks. Adam nie obraził i siostra również nie widzę, by czuła się obrażona „. Ja też myślę, ze siostra nie czuła się obrażona. Było jej po prostu przykro i żal, ze tak się ludzie traktują na kapłańskim blogu.W tym momencie zastanawiam się czy nie powinnam była przerwać milczenia i tam wejść. Ale przyznaję się, ze fizycznie nie czułam się na siłach. Przykro mi i przepraszam, że Was tak zostawiłam na pastwę losu.Jeszcze raz proszę Cię byś do ks. Adama zwracał się nie na ty. Dajesz w ten sposób broń w ręce przeciwko sobie -całkiem niepotrzebnie.Ile razy zajrzę -a zdarza mi się to coraz rzadziej -na blog ks.Tomasza tyle razy uświadamiam sobie, że nie mam ochoty czytać tego co ludzie tam piszą. W sumie to żal mi go -bo on to czyta:(

    OdpowiedzUsuń
  30. Drogi Moherku, ostatnio załapałem, że nawet czytanie notek zaczyna być groźne. Jak Wiesz sporo miejsca, bezskutecznie poświęcam problemowi przestępstw seksualnych aby uświadomić ludziom, że we współczesnej świecie dwa miliony kobiet jest rocznie porywanych do niewolniczej pracy w burdelach Europy Zachodniej. Z tego samego powodu śledzę wszystkie doniesienia na temat pedofilii w USA i Irlandii.Wybacz ostre słowa, ale szlag mnie trafia na notkę, która rozczula się nad zakonnicą, a nie dostrzega źródeł problemu. Biedna kościelna instytucja, bo musi wypłacać odszkodowania ofiarom molestowania i gwałtów.Otóż, nie musiała. Gdyby czynnie nie chroniła zbrodniarzy, nie musiałaby grosza zapłacić. To owa ochrona zbrodniarzy doprowadziła do powstania wizerunku kościoła w USA jako organizacji odpowiedzialnej za zbrodnie systemowe. Tego nie można usprawiedliwiać i nie wolno nam pozostawiać tego bez reakcji. Dlatego wracam do pisania, nawet jeśli nikt nie będzie czytać moich notek, nawet jeśli będę musiał stanąć w jednym szeregu z Attonem, to bez chwili wahania to uczynię. Bowiem dzisiaj na Mszy modliliśmy się o Prawdę, Uczciwość i Sprawiedliwość. Owej elementarnej uczciwości brakuje księdzu Tomaszowi. Owej elementarnej uczciwości brakuje całemu naszemu Kościołowi. Być może brakuje jej nam wszystkim, ale o ową uczciwość w Kościele musimy zapytać. Bowiem ksiądz Tomasz tylko ogniskuje problemy całego Kościoła. Wiem, że jest wielu wspaniałych kapłanów o nieposzlakowanym charakterze. To także dal nich warto wojować, by pełnili swą misję w Kościele Boga, a nie bezdusznych urzędników.

    OdpowiedzUsuń
  31. Lekusiu -podchodzisz do zagadnienia jak typowy nauczyciel :) Jest temat przewodni, przykład -no to powinny być wnioski, uogólnienia, sposób naprawy problemu -he heA ks. Tomasz potraktował problem fragmentarycznie. Podał przykład i koniec. Niech dyskutują to potem coś z tego wyniknie. Właściwie to tez jest jakieś podejście do problemu. Ks. T. nie miał zamiaru uogólniać, robić podsumowania…można założyć, że chciał zobaczyć ludzkie potrzeby na poruszony temat by go potem rozwinąć.No ale rozwijał jak widzimy problem użerania się..odwieczny.

    OdpowiedzUsuń
  32. Moherku, wtrącę się ponownie. Leszek celowo unika słowa ksiądz w stosunku do księdza Adama, gdyż wielokrotnie dowodził Adam, że na miano księdza nie zasługuje. Naszym błędem jest (być może) pokojowe nastawienie, zwracanie uwagi, by nikomu krzywda się nie stała. Jednakże takie działania w bitwach, są zbyt jałowe? Nie wiem, zawsze rodzice mnie uczyli, by z nikogo wroga sobie nie czynić. Jednakże nasze pojawienie się na blogu, już z nas uczyniło wrogów. Zatem, być może otwarta wojna miałaby większy sens? Uczciwa walka na prawdziwe argumenty. Bo ciągle mam wrażenie, że daliśmy się wpuścić w kanał zwany polityczną poprawnością.

    OdpowiedzUsuń
  33. Ależ rzeczywiście to, co tak „uczenie” nazwałem, jest po prostu towarzystwem wzajemnej adoracji. Takich określeń jednak nie chciałem używać, bo przecież moją intencją było odwrócenie tego procesu. Cały czas mam nadzieję, że to tylko wynika z niewiedzy – właśnie nie chcę przypinać księdzu jakiejś etykiety, tego wręcz się boję, by przypadkiem księdza nie skrzywdzić. Myślę, że ks. Tomasz jest skromnym kapłanem, któremu woda sodowa wcale nie uderzyła do głowy.

    OdpowiedzUsuń
  34. Właściwie Lekusiu to odpowiedziałam Ci w kom. ~Moherek 2011-02-27 20:55Dodam jeszcze, ze nie lubię uogólnień. Ks. opisał przykład z życia wzięty. KK ma na swoim koncie nadużycia do których się przyznał i przyznaje i za które papież przeprasza. Świadomi jesteśmy, że istnieje mnóstwo ludzkiej krzywdy, nadużyć, których nie chcę (nie chcemy) usprawiedliwiać. Ale tak szybo przechodzisz od konkretnego przykładu podanego przez ks. T do jego krytykowania za to co napisał, że nie widzę tam miejsca na wolność autora bloga w podejmowaniu tematu tak jak sobie zamierzył. To też jakieś nadużycie -prawda :) ?

    OdpowiedzUsuń
  35. No to zostałem ugodzony :) . Akademickie dyskusje są kwintesencją jałowości w dyskusjach. Niestety stare belferskie nawyki wciąż mnie uwierają. A tyle pisałem o zniewoleniu, a wniosków dla siebie żadnych. Masz rację, ksiądz prowokuje do dyskusji. Gdyby jednak te dyskusje się rozwijały właściwie, byłby to cenny blog, poruszający sumienia. Jednakże mam wrażenie, że ksiądz dąży do zabijania sumień.

    OdpowiedzUsuń
  36. Lekusiu -ciśnienie górne ponad 200 po 6 tabletkach…i dyskusje bo weszliśmy w kanał? Żartujesz? :)

    OdpowiedzUsuń
  37. Ja również nie chcę przypinać etykiety dlatego użyłam sformułowania „być może „. Nie znając wszystkich okoliczności, przesłanek i osoby nigdy nie „ferowałabym wyroku” co do osoby. Jeżeli wypowiadam się to jedynie ” w sprawie”

    OdpowiedzUsuń
  38. Lekusiu, oczywiście masz rację, że istotą jest czynienie dobra, a nie unikanie zła. Prawdziwie dojrzały chrześcijanin prowadzi rachunek sumienia nie w oparciu o 10-ro przykazań, lecz w oparciu o 8 błogosławieństw. Większość z nas zatrzymała się w pół drogi i na swoją wiarę patrzy jedynie i wyłącznie przez pryzmat Starego Testamentu. Jednak pamiętaj, że Jezus nie przyszedł znieść Prawo, lecz je wypełnić. Nam prawo kojarzy się z kodeksem karnym, lecz dla Żyda Prawo było przepisem na szczęśliwe życie (i dlatego jest ono pisane z wielkiej litery). A więc 8 błogosławieństw nie wypełnia całości spojrzenia – do 10 przykazań również trzeba wracać. Ks. Tomasz robi mnóstwo dobra konkretnym osobom; jednak również krzywdzi ludzi. Nie mnie oceniać, jak bardzo bilans przekracza zero, ale wierzę, że przekracza. Jednak to że przekracza, to jednak mimo wszystko za mało.

    OdpowiedzUsuń
  39. Ależ to dobrze widziałem. Tyle, że ja już nie mogłem powiedzieć „być może”; skoro potwierdziłem, że tak jest, to uważałem, że jeszcze muszę dodać te zastrzeżenia.

    OdpowiedzUsuń
  40. Moherku, na wysokie ciśnienie najlepszy spacer. Ponadto dobre tabletki. Ja biorę Normodypinę (inaczej Norvasc substancja czynna amlodypina) oraz Tritace (Ramiprilum). Ponadto mam naukowe (akademickie) książki na temat leczenia nadciśnienia tętniczego, więc służę radami. Mam nadzieję, że nie piekielnymi, bo dobrymi radami wybrukowano tam piekło. Niestety siedzący tryb życia gwałtownie podnosi ciśnienie krwi, a dyskusje na forach są wręcz zabójcze. No cóż, nie po raz pierwszy stwierdzono, że rzeczy przyjemne szkodzą zdrowiu.

    OdpowiedzUsuń
  41. PS.Zmywanie podłogi mopem, obniża mi ciśnienie o 20 mm Hg

    OdpowiedzUsuń
  42. Moherku, Leszku, Lekusiu i Wszyscy podchodzący nerwowo ( ciśnieniowo) do komentarzy na blogu Ks. TomaszaJest mi łatwo się wypowiadać, ponieważ prawdopodobnie nie mam takiego ” doświadczenia” jak Wy w komentowaniu bloga Ks. T.Otwarta ” wojna” nie ma moim zdaniem najmniejszego sensu, bo wtedy dochodzi do ” pyskówki” i obrażania. Natomiast, jeżeli Ks. Tomasz tylko nie panuje nad tym co się dzieje, lub nie zauważa tego, to należy Jemu to pokazać. A więc włączać się w dyskusje i ją być może rozkręcać ale wykorzystując techniki negocjacyjne, socjotechnike.Czyli nie dać się sprowokować, być opanowanym a wyprowadzać z równowagi rozmówców, bo wtedy popełniają błędy i łatwiej je wykazać. Najbardziej denerwujące rozmówców są sformułowania ” doprawdy ? Ależ, dziwię się, że tak doświadczony… , niemożliwe”Jest tylko jeden warunek taka dyskusja nie może odbywać się kosztem Waszego zdrowia bo jeżeli macie płacić tak wysoką cenę to nie sensu.Czytając Wasze komentarze dotyczące bloga Ks. T. aż mnie korci, żeby ” skrzyknąć się ” i wejść w dyskusję. Zyczę odporności i spokoju

    OdpowiedzUsuń
  43. Elu, generalnie sztuka dyskusji to ciekawe zagadnienie, jednakże zakładające dobrą wolę z obu stron. Masz rację, że pyskówki niczego jeszcze nie załatwiły pozytywnego, zatem z definicji nie mają sensu. Tutaj otwarty problem reformowalności ludzi, ale lepiej zmieniać dobrym przykładem. Całego świata nie zmienimy, więc może warto kulturalnie dyskutować na takich blogach, jakimi są blog Leszka i wielu innych wspaniałych osób, takich jak Basia, czy mój ostatnio odkryty blog, Artura Sporniaka. Boli nas jednak, że przykład takich katolików spod bloga księdza Tomasza jest wykorzystywany do kreowania wizerunku wszystkich katolików. Tego problemu nie potrafię rozwiązać. Pozdrawiam Ciebie Elu i Cieszy mnie Twoja wśród nas obecność.

    OdpowiedzUsuń
  44. Dziękuję za ciepła słowa.

    OdpowiedzUsuń
  45. A jestem Furiatem oczywiście. Co oznacza, że nie umiem się „gniewać” tylko wygarniam albo walę w pysk Nie uznaję cichych dni i obrażania się. Nie lubię niewyjaśnionych sytuacji. Ale jak to z furiatami bywa potrafię być bardzo spokojna dopóki nie przebierze się miara, jest źle dopiero jak to nastąpi. I na szczęście łatwiej mi zachować spokój w sieci bo pisze się wolniej niż mówi ;)Mam wrażenie, że ks. Tomasz nie jest taki straszny jak to wygląda z blogu i nie pojmuję dlaczego tak się tam dzieje… psychologia tłumu czy co? Dlaczego komentatorzy potrafią być tak zajadli i nawet jeśli ksiądz pisze jakieś napomnienia to przechodzą nad tym do „porządku dziennego”, jakby dotyczyły one tylko „wrogów”

    OdpowiedzUsuń
  46. Moherku, juz napisałem prawie cała odpowiedź i wszystko mi wcięło. Jeszcze raz – nie sledziłem komentarzy pod tą notką. Napisała do mnie Basia, że s. Marta napisała jej o swoim komentarzu i o atakach na nią – Basia zastanawiała się, czy nie powinna stanąć w obronie s. Marty. Odwiodłem ją od tego pomysłu, ale obiecałem, że sam zajrzę. Przy czym doskonale wiedziałem, że nie uda mi się niczego uzyskać dla s. Marty – nie jestem tak naiwny, by wierzyć w taką możliwość. Natomiast wiedziałem, że w ten sposób odwrócę uwagę od s. Marty. Zauważ Moherku, że ks. Adam nie był pierwszą osobą, która zarzucała s. Marcie, że się jedynie podszywa pod siostrę zakonną. Siostra się nie obraziła, ale ewidentnie ją to mocno zabolało – to, co napisał ks. Tomasz na koniec, to było zwykłe rżnięcie głupa (obaj księża zachowywali się skandalicznie wobec s. Marty, a na blogu chcieli tylko pozamiatać wszystko pod dywan). Mówisz, by zawsze zwracać się do ks. Adama per ksiądz, ale masz lepszy pomysł, by uświadomić ks. Adamowi, jak się poczuła s. Marta? Ks. Adam był tak zadufany w sobie, że jak wymyślił sobie, że osobą podpisującą się w ten sposób jest Basia, lub ja, to już w ogóle nie brał pod uwagę, że może się mylić. Okazało się jednak, że i to było za mało – ks. Adam jest na tyle gruboskórny, że w ogóle tego nie zrozumiał, ale przynajmniej próbowałem mu to jakoś pokazać.Natomiast Moherku nie wyrzucaj sobie, że się w tę jatkę nie włączyłaś – szkoda Twojego serca! Nic byś nie pomogła, a Tobie tez by się dostało. Na prawdę nie ma we mnie ani cienia żalu – uważam, że dobrze się stało, że się nie narażałaś (ciągle powtarzam, że ze mnie baba, a nie chłop, ale na wojnę to jednak faceci chadzali)

    OdpowiedzUsuń
  47. Kultura to nie to samo co polityczna poprawność, prezydentem był Lech Kaczyński i prezydentem jest Bronisław Komorowski. I nawet ci, którzy jedną lub drugą opcję traktują jako zło wcielone lepiej żeby się zwracali „panie prezydencie, nie zgadzam się, veto!”. Wyszłoby to na dobre w skali całego kraju

    OdpowiedzUsuń
  48. Elu, póki na blogu ks. Tomasza obowiązuje zasada odrębności zbudowana wokół osoby księdza, jakakolwiek dyskusja nie ma żadnych szans. Mnie co prawda ciśnienie skoczyło w trakcie dyskusji do 160, ale mimo wszystko wydaje mi się, że nie dałem się sprowokować – wydaje mi się, ze odzywałem się dokładnie w tych momentach, w których powinienem i pomijałem te zaczepki, które powinienem był pominąć. Można się zastanawiać, czy ta zagrywka na koniec, że skoro ja mam się nie odzywać, to ks. Tomasz bierze na siebie odpowiedzialność za przeproszenie s. Marty, była słuszna, czy nie (bo może lepiej było pozwolić ks. Tomaszowi udawać, że on za nic nie odpowiada), ale generalnie nie miało to większego znaczenia – z samego założenia byłem przegranym w tej dyskusji. Jednak po pierwsze s. Marta nie była sama jednak przeciw całemu światu (jak dokładnie wszyscy są przeciwko, łatwo jest zwątpić). Po drugie pozostało świadectwo tego, że zawsze, w każdych okolicznościach można być z tymi, co cierpią prześladowanie dla sprawiedliwości (a to jest już wartością samą w sobie). No a po trzecie zwyczajnie odwróciłem uwagę od s. Marty.

    OdpowiedzUsuń
  49. Toteż dzielnie bronię dzisiaj honoru człowieka wrażliwego na ludzką krzywdę na blogu księdza Tomasza, ale proszę nie stawajcie w mojej obronie, bo poruszam najtrudniejsze kwestie. Wiesz co Barbaro? Nie wiem dlaczego, ale wolę dyskutować z Tobą na cudzych blogach. Na moim czułem się usztywniony. Pozdrawiam Serdecznie. Miłej Nocy

    OdpowiedzUsuń
  50. Dziękuję Leszku. Muszę to głębiej przemyśleć, bowiem wskazówka jest bardzo cenna. Dobrej Nocy

    OdpowiedzUsuń
  51. Ks. Tomasz napominał tylko mnie – udawał, że napomina wszystkich, ale gdy napisałem, że w tej sytuacji on przejmuje na siebie odpowiedzialność za to, by ks. Adam przeprosił s. Martę, to wyszło szydło z worka – nagle się okazało, że fałszywe oskarżenia o to, że się podszywa za zakonnicę, nie wymagają żadnych przeprosin.

    OdpowiedzUsuń
  52. Barbaro, to odpowiedź na Twoją pierwszą wypowiedź.

    OdpowiedzUsuń
  53. Leszku, przepraszam, że się wtrącam, ale tym razem Gorąco Ciebie popierałem. Być może wyciągam pozytywne wnioski, z poprzedniej mojej wpadki . Ponadto sprawiłem sobie darmową internetową przeglądarkę Firefox, z opcją sprawdzania błędów ortograficznych i dzięki temu nie popełniam błędów ortograficznych, których brak na blogu księdza Tomasza mogą prowadzić wręcz do zbawienia.

    OdpowiedzUsuń
  54. Lekusiu, wcięło mi odpowiedź. To już tylko to, co najważniejsze – tą końcówką sugerujesz, iż ks. Tomasz jest bezdusznym urzędnikiem. Gdyby tak było to wokół ks. Tomasza nie zgromadziła się taka gromadka młodych ludzi gotowych iść za nim w ogień.Rzeczywistość jest o wiele bardziej skomplikowana, niż próbujesz to opisać.

    OdpowiedzUsuń
  55. Nie chodziło mi o tą jedną konkretną wypowiedź. Już kilka notek wcześniej ksiądz co jakiś czas prosi o spokój, ale osoby, które tam zwykle zamieszczają najwięcej komentarzy, powiedzmy – nerwowych zupełnie nie reagują, tak jakby prośby o spokój dotyczyły tylko „tego drugiego”. I chociaż nie przychodzi Ocelota, nie zaglądałeś Ty, nie wpisuje się Basia, ja też dałam spokój do wczoraj – zawsze znajdą kogoś, kogo muszą nazwać Judaszem, diabelstwem itd. To jest bardzo smutne.

    OdpowiedzUsuń
  56. Bo lepiej dyskutuje się w szerszym gronie Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  57. Barbaro – moim zdaniem, problem tkwi w tym, że ks.Tomasz kieruje napomnienia do osób spoza kręgu adoracyjnego. „Swoim” nie zwraca uwagi i nie prosi ich o opanowanie emocji, a co gorsza nie reaguje na ich obelgi wobec adwersarzy. Proszę, przejrzyj tamtejsze komentarze i przekonaj się sama, pod czyimi wypowiedziami jest prośba ks.Tomasza o spokój na jego blogu? Członkom „towarzystwa wzajemnej adoracji” wolno wyzywać od psycholi, wysłać bliźniego do szpitala dla psychicznie chorych, pseudokatolikami etc….Ks.Tomasz reaguje dopiero gdy tą sama bronią zaczną walczyć osoby spoza kręgu. Niektóre nawet wyprasza z bloga uznając ich obecność za przyczynę „wojny”. A tymczasem źródło awantur tkwi w nich samych. Kto nie jest z nami i ośmiela się mieć inne zdanie, ten wróg. Zatem trzeba go zaatakować i wtedy „siła złego na jednego”. Zaobserwowałam nawet kto daje hasło do ataku. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby autorem bloga był Tomasz, a nie KSIĄDZ Tomasz. Póki to blog katolicki, póty ks.Tomasz nie ma prawa faworyzować jednych, a wyganiać innych. W dodatku kieruje nim nepotyzm. To tak, jakby ksiądz zezwalał jednym katolikom być w kościele, a innych wypraszał, bo zdaniem jego zwolenników to grzesznicy i ośmielają się wskazywać, że Jezus w swej nauce mówi o zostawieniu 99 sprawiedliwych aby szukać jednej zagubionej owieczki.Oni uważają, że są w stosunku do nas o jeden stopień bliżej Boga.

    OdpowiedzUsuń
  58. Barbaro – napisałaś; > notek wcześniej ksiądz co jakiś czas prosi o spokój, ale> osoby, które tam zwykle zamieszczają najwięcej komentarzy,> powiedzmy – nerwowych zupełnie nie reagują, tak jakby> prośby o spokój dotyczyły tylko „tego drugiego”.czy zdałaś sobie pytanie DLACZEGO tam osoby, które zamieszczają najwięcej nerwowych komentarzy nie reagują ? Ja już poznałam odpowiedź na to.

    OdpowiedzUsuń
  59. A niech myślą sobie co chcą, szkoda tylko, że nie przepuszczają tych myśli przez sito przykazań, zanim wyleją je na ekran Trudno oczekiwać, że ksiądz skrytykuje innego księdza. Nie ma co na to liczyć. Zastanawiam się na ile na postawę księży wpływają doświadczenia z PRL-u? Czy w tym tkwi źródło dopatrywania się wszędzie agentów, kłamców i Judaszów? Ja byłam dzieckiem u schyłku PRL i zupełnie nie potrafię zrozumieć podejrzeń sianych nie tylko na blogu ks. Tomasza ale szeroko również rozpowszechnionych w życiu urzędniczo-politycznym Różnica jednego pokolenia, a wydaje się, jakby przyszło dyskutować z Japończykami

    OdpowiedzUsuń
  60. Uważają, że winni są inni. Jednak to nie tłumaczy, dlaczego nie chcą nawet przyjrzeć się sobie samym. Tym dziwniejsze, że chcą być nauczycielami wiary dla innych Kiedyś jeden z nauczycieli w technikum powiedział w mojej klasie: „jeśli będziecie mieć same dwóje, spalę się ze wstydu, że nie potrafię uczyć”… nie muszę dodawać, że dwój było potem bardzo mało, szanował uczniów więc i uczniowie jego

    OdpowiedzUsuń
  61. Barbaro, ja pamiętam czasy PRL- u , pamiętam też jak tworzyła sie nowa struktura ustrojowa. Myślę, że w moim pokoleniu jest genetycznie zakodowany pewien schemat myślenia i działania, pomimo, że wielu z nas stara się z tego schematu wyjść, ale coś tam pozostaje.Myślę, że dopiero ” czyste genetycznie” bez obciążeń będzie pokolenie moich wnuków. Moje pokolenie często zupełnie bezwiednie powiela schematy i próbuje je umiejscowić w nowej rzeczywistości. Ale to jest cena transformacji. Zawsze się mówiło, że transformacja pociąga za sobą ” stratę ” 2-3 pokoleń. I jak obserwować i analizować historię to jest pewna prawidłowość.Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  62. Leszku, rozumiem Ciebie całkowicie, też należę do osób, które nie tolerują ” ujeżdżania” po słabszych, nie mogących lub nie potrafiących się bronić.Nie znoszę wydawania wyroku pod wpływem emocji czy ” z góry”. Uważam, że każdego należy wysłuchać i dać mu szanse przedstawienia swojego stanowiska. Nie znoszę gdy ktoś w oparciu o ” swoją wiedzę” często nie mającą nic wspólnego z rzeczywistym stanem rzuca oskarżenia. Mówię o tym w całkowitym oderwaniu od wiary, światopoglądu itd. Dla mnie jest to fundamentalne prawo każdego człowieka, które należy uszanować i dać szanse wyjaśnienia.Co do waszych emocjonalnych wypowiedzi, to rozumiem was całkowicie. Wiem o czym mówicie, ale również wiem o czym sama mówię tzn. o wzięciu w cugle emocji. Jestem z natury cholerykiem, a jeżeli dodam do tego że w moich żyłach ( trochę rozcieńczona)płynie włoska krew to możesz sobie wyobrazić jaką jestem mieszanką wybuchową. Ale z uwagi na zawód musiałam nauczyć się ” spokoju” i całkowitego panowania nad emocjami. No i udało się. Dziśiaj nikt nie chce wierzyć, że jestem cholerykiem. Ja zawsze mówię, że jestem cholerykiem kontrolowanym – ładuje się jak akumulator, chociaż co jakis czas niestety nie udaje mi się opanować i wybucham. Ale na swoja obronę powiem, że zdarzyło mi sie to w ostatnim 10- leciu tylko 3 razy. Więc wynik nie najgorszy. Dlatego Wam mówiłam o opanowaniu. Przepraszam, że pozwoliłam sobie na taką ” prywatę”.Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  63. No właśnie, coś pewnie pozostało z czasów PRL-u i takie osoby nawet nie zdają sobie sprawy jak mogą innych ranić absurdalnymi podejrzeniami, łącznie z wmawianiem innej płci, przynależności społecznej itp Czasem się zdenerwuję jakimś tematem dyskusji, ale najbardziej mnie „ruszają” właśnie takie ewidentne bzdury

    OdpowiedzUsuń
  64. Za co przepraszasz? – to bez sensu. A po to, by ta „prywata” była jeszcze większa, to może ujawnisz swój zawód? (już drugi raz się do niego odwołujesz)

    OdpowiedzUsuń
  65. Nic tak nie denerwuje jak głupota ludzka

    OdpowiedzUsuń
  66. Tak odwołuje się do zawodu, bo on mnie wiele nauczył. Od prawie 30 lat jestem radcą prawnym. Pracowałam w różnych instytucjach, w różnym zakresie , korzystałam z treningów negocjacyjnych. Dzisiaj po tylu latach mogę powiedzieć, że wykonuję zawód zaufania publicznego. Największym moim sukcesem, nie są wielkie kontrakty, które negocjowałam, wygrane sprawy ale zaufanie ludzi. Przychodzą do mnie czasami tylko pogadać, wyżalić się a czasem po rozwiązanie konkretnego problemu. Zawsze twierdziłam , że jestem bardzo bogatym człowiekiem , bo przez całe życie towarzyszy mi ludzka życzliwość i ludzie mają do mnie zaufanie. To bardzo mnie cieszy ale i bardzo zobowiązuje, a czasem nie ukrywam bardzo obciąża. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  67. Myślę, że to miło móc tak o sobie napisać :)

    OdpowiedzUsuń
  68. Mam nadzieję, to co napisałam aż tak bardzo nieskromnie nie brzmiało

    OdpowiedzUsuń
  69. Skoro napisałem, że to musi być miło móc tak o sobie napisać, to tym samym oznacza, że mnie miło się czytało.

    OdpowiedzUsuń
  70. Elu – napisałaś;”czytając Wasze komentarze dotyczące bloga Ks. T. aż mnie korci, żeby ” skrzyknąć się ” i wejść w dyskusję”.Nic z tego; nie skrzykniemy się; zarówno ja, jak i Leszek mamy szlaban na blog ks.Tomasza. Siostra Marta także oznajmiła mi, że tam więcej się nie pojawi. Nie nasz blog i nie nasza odpowiedzialność za dziejące się tam zło. Wiesz dlaczego oberwało się s.Marcie ? nie dlatego, żeby napisała coś niestosownego albo obraźliwego, ale tylko dlatego, że „ktoś” w jej wypowiedzi i w jej podpisie dostrzegł mnie. Ktoś sądził według siebie, a skoro sam zmienia nicki, to przypisał to także s.Marcie. Obsesja ma to do siebie, że widzi się coś czego nie ma. Nie skrzykniemy się na blog ks.Tomasza, ale zawsze możemy podyskutować na moim blogu; zapraszam //podjetytrud.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń
  71. Elu – napisałaś;”czytając Wasze komentarze dotyczące bloga Ks. T. aż mnie korci, żeby ” skrzyknąć się ” i wejść w dyskusję”.Nic z tego; nie skrzykniemy się; zarówno ja, jak i Leszek mamy szlaban na blog ks.Tomasza. Siostra Marta także oznajmiła mi, że tam więcej się nie pojawi. Nie nasz blog i nie nasza odpowiedzialność za dziejące się tam zło. Wiesz dlaczego oberwało się s.Marcie ? nie dlatego, żeby napisała coś niestosownego albo obraźliwego, ale tylko dlatego, że „ktoś” w jej wypowiedzi i w jej podpisie dostrzegł mnie. Ktoś sądził według siebie, a skoro sam zmienia nicki, to przypisał to także s.Marcie. Obsesja ma to do siebie, że widzi się coś czego nie ma. Nie skrzykniemy się na blog ks.Tomasza, ale zawsze możemy podyskutować na moim blogu; zapraszam //podjetytrud.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń
  72. Lekusiu -pośmiałam się :) :) Dzięki za dobre rady -he he :) Ale mój problem to nie tylko ciśnienie ale tez bóle serca. Leki ustawili mi w szpitalu po wykonaniu „doświadczeń” na mojej skromnej osobie. Czasami jest tak źle, że nie mogę siedzieć nawet w fotelu a czasami (na szczęście rzadko) mogę tylko leżeć i to w ściśle określonej pozycji na wznak i nie mogę się ruszać.W normalnych okolicznościach nigdy bym nie pisała o swoich dolegliwościach na blogu ale chcę być dobrze zrozumiana. Chcę byście wiedzieli dlaczego raczej nie wybiorę się „na wojnę” :) Wydaje mi się, ze wiem wszystko co potrzebne na temat nadciśnienia i chorób serca ale dziękuję za propozycje naukowego wsparcia :) Moje życie jest w Ręku Bożym. Nie mam zamiaru szczególnie się nad nim trząść ale tez nie chcę zaniedbywać zdrowia. Nie chcę tez obarczać mojej rodziny widokiem chorej, skrzywionej żony i matki więc muszę przed nimi ukrywać moje dolegliwości ile się da. Wszystko chcę by w moim życiu było bez przesady. Możliwe, ze na problem „chodzenia na wojnę” na blogach spojrzałam z punktu widzenia osoby chorej, która nie może sobie na to pozwolić. Może trzeba „chodzić na wojnę”? :) To każdy musi rozeznać w głębi swojego serca i stosownie do tego się zachować.Serdecznie pozdrawiam Cię Lekusiu :) PS. chciałabym dodać, ze nie zaglądam na Twój blog bo nie mam kiedy. Barka i Paciorek wycisnęli mój czas blogowy do zera ale zyczę Ci byś owocnie swój blog prowadził :)

    OdpowiedzUsuń
  73. Dziękuję za zaproszenie

    OdpowiedzUsuń
  74. g56rzeska@autograf.pl1 marca 2011 00:20

    Pan obroncą mego zycia przed kim mialbym czuć trwogę

    OdpowiedzUsuń
  75. Moherku, istotnie gdy do nadciśnienia dochodzą sprawy sercowe, to trzeba bardzo ostrożnie dobierać leki. Zatem bez znajomości historii całej choroby nawet nie ośmielę się czegokolwiek sugerować. No może za wyjątkiem tranu i siemienia lnianego. Dietą można sporo uzyskać. Niestety, każda dieta wymaga samodyscypliny i samozaparcia. Natomiast napiszę jedno: nie wolno doprowadzać do sytuacji, gdy ciśnienie rośnie powyżej 130/80 (za wyjątkiem uprawiania sportów). Albo trzeba coś poprawić, albo nieco zmodyfikować higienę codziennego życia (spacerki, uzupełnienie mikroelementów itd, ale po konsultacji z dobrym lekarzem). Ostatnią z rozsądnych rzeczy jest wchodzenie na blog księdza Tomasza, tam ciśnienie rośnie natychmiast. Słyszałem, że ostatnio lekarze polecają pobyt na tym blogu dla niskociśnieniowców, gdy kawa, papierosy, mocna herbata i skakanie z bungee nie dają razem spodziewanych efektów. Stąd stała i rosnąca popularność tego bloga. Ksiądz Tomasz zobowiązał się ponadto, że będzie podtrzymywał emocje na blogu. A ponieważ ja również zamierzam być stałym bywalcem tego bloga, więc nawet lot spadającym samolotem, nie dostarczy tylu emocji.

    OdpowiedzUsuń
  76. Dobry żart tynfa wart :) Bardzo mi się to spodobało.

    OdpowiedzUsuń
  77. No właśnie :)

    OdpowiedzUsuń
  78. Witam Leszku!Czytam u Ciebie na blogu i przepraszam ze się wtrącam,mówiłam że będzie przeprosiny,najpierw zapyta kim jest czlowiek , czy naprawdę jest ksiedzem lub zakonnica lub swiecka lub cos …..?Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  79. Reniu, fakty są niestety takie, ze ks. Adam publicznie pomówił s. Martę o to, że się podszywa pod zakonnicę, ale na to, by publicznie ją przeprosić, nie było go stać. To jest cała prawda o ks. Adamie. Tak postępowali kiedyś politrucy, ale nie kapłani.

    OdpowiedzUsuń