środa, 12 stycznia 2011

Moherku, kochany…

Być może was zdziwię, ale przez kilka godzin pisałem odpowiedź Moherkowi i nagle wszystko straciłem tak, że uznałem, iż to znak, by odpowiedzią była pełna notka.
Zacznę może od tego, że przedstawię wam Moherka, bo widzę wyraźnie, iż nawet nie zdajecie sobie sprawy z tego, kto tu przychodzi. 

Otóż wszyscy znają blog ks. Tomasza, jednak nie wszyscy są świadomi, iż na pozycję tego bloga wielki wpływ miał Moherek, który do spółki z hm przez wiele lat de facto moderował ten blog. Blog, to nie tylko notki – te są najważniejsze, ale one jeszcze niczego nie gwarantują. Znam blogi, na których notki są znacznie ciekawsze, znacznie mądrzejsze i które znacznie głębiej wnikają w naukę Chrystusa, niż to się dzieje na blogu ks. Tomasza, a jednak to nie tam przybywają tłumy czytelników pragnących poznać Boga.

Blog żyje tylko razem z czytelnikami – gdy ich nie ma, blog zamiera.

To właśnie dzięki mrówczej pracy hm i Moherka ci, którzy trafiali na ten blog, zostawali na nim dłużej. Ks. Tomasz nie byłby w stanie odpowiadać na wszystkie komentarze – czyniły to właśnie one dwie. Każdy, kto tam przyszedł, czuł się wysłuchany, jego problemy, jego pytania nie pozostawały bez odpowiedzi! Tylko dzięki nim ten blog żył i przyciągał co raz większe grono ludzi. Blog ks. Tomasza stawał się takim miejscem, do którego ludzie chcieli przychodzić.

Gdy wypaliłem ks. Adamowi, że Moherek ma po stokroć większe zasługi dla blogu ks. Tomasza, niż on, w niczym nie przesadziłem – dokładnie tak jest!

No i teraz po tylu latach Moherek z wielkim bólem zranionej osoby odchodzi z tego bloga, a nikt – dokładnie NIKT, tego nie zauważa! 

Nie zauważa tego nawet ks. Tomasz! 

Czy to można zrozumieć? Czy na to można nie reagować?
(to  dokładnie tak, jakby nigdy nie odznaczyć Anny Walentynowicz)

Gdy jednak się odezwałem – jak najbardziej poważnie myślę, że Duch Święty mnie tam przyprowadził – to ks. Adam już na mnie naskoczył: „Może w końcu przestaniesz mieszać i uszanujesz prośbę autora bloga? Znów zaczynasz wojnę? Czy po to tutaj wchodzisz?„, a po chwili dodał „I nie mieszaj tutaj Ducha Świętego, bo to, co akurat robisz nie ma nic z Nim wspólnego

Ja na prawdę w tych wypowiedziach nie widziałem w ks. Adamie kapłana!

Ale zostawmy to – to nie o mnie tu chodzi.

W tym co napisałem Moherkowi, przypomniałem historię sprzed przeszło trzech lat. Ks. Tomasz organizował spotkanie swoich czytelników i w tym kontekście odpowiedziałem pewnej dziewczynie:

A skąd wiesz, że nie przybędę? Ale masz rację – ja tu rzadko bywam, a do dużych imprez się nie nadaję. Żałuje tylko, że nigdy nie poznam hm i Moherka (ale zdaje się, że nawet gdybym przybył, to też bym nie poznał).

Okazało się, że moja odpowiedź była fatalna – od razu podpadłem i niestety brnąłem nadal:

No i widzisz, jak się nie nadaję na takie imprezy – nawet jak chciałem napisać coś miłego pod adresem hm i Moherka (dwóch osób, które bardzo wysoko sobie cenię, których akurat dzisiaj nie widzę, ale bez których tego bloga by nie było; to bardzo trudna, a jak widać niewdzięczna rola – dziś tę rolę pełni Nobody), to okazało się, że solidnie podpadłem.

Dalej już było tylko gorzej – „Chyba coś Ci się pokręciło.„, „może to zazdrość przez niego przemawia?”  Mało – od razu znalazł się człowiek, który dobrze pamiętał, iż „w którymś komentarzu psioczył na ks. Tomka, więc nie pała do niego zamiłowaniem.„, a ktoś inny zaczął mnie wypraszać z bloga.

Gdy stawiałem swoją diagnozę, nie pamiętałem tej historii, ale spójrzcie sami, jak ona potwierdza mój opis zjawisk zachodzących na blogu. ks. Tomasza. Przytoczyłem wszystkie moje wypowiedzi – widać wyraźnie, że we mnie nie było ani krztyny agresji, czy nawet choćby podirytowania – oficjalna teza ks. Adama, uznawana przez ks. Tomasza, że to przez mnie szatan tam przychodzi, kompletnie upada! Ani przeze mnie, ani przez Basię, ani przez Barkę, ani przez Barbarę… – ci wszyscy „obcy” tak tam znienawidzeni nie sprowadzają szatana!

Burza ucichła dopiero po interwencji Moherka. Ale co charakterystyczne, ks. Tomasz w tej sprawie w ogóle się nie odezwał i to mimo, iż ten, który pomawiał mnie o ataki na ks. Tomasza, zakończył to stwierdzeniem „Pewnie tylko ks. zna odpowiedź.” Milczenie księdza w tym przypadku mogło być odbierane, jako zachęta do podobnych zachowań w przyszłości.

Przez te lata sytuacja zmieniła się o tyle tylko, że już dziś Moherek nie był stanie nikogo uspokoić – te moderujące zachowania Moherka nie znajdowały nie tylko uznania w oczach gospodarza, ani choćby minimalnego wsparcia; mało skoro dziś oficjalna doktryna głosi, że „obcy” są prowadzeni przez szatana i przychodzą po to, by zniszczyć ostatnią ostoję wierzących, to te nawoływania Moherka stają się podejrzane, że one są też pod wpływem szatana.

Moherku, napisałaś „Ale to Nie Było Potrzebne.” – ja jednak uważam, nie tylko, że to było potrzebne – to było wręcz konieczne! To nie może być tak, że ktoś taki, jak Ty odchodzi zraniony z tego miejsca, które ukochał, a wokół tylko same niewiniątka.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz