sobota, 2 października 2010

Gdybyście mieli wiarę

Apostołowie prosili Pana: «Przymnóż nam wiary!» Pan rzekł: «Gdybyście mieli wiarę jak ziarnko gorczycy, powiedzielibyście tej morwie: „Wyrwij się z korzeniem i przesadź się w morze!”, a byłaby wam posłuszna. Kto z was, mając sługę, który orze lub pasie, powie mu, gdy on wróci z pola: „Pójdź i siądź do stołu?” Czy nie powie mu raczej: „Przygotuj mi wieczerzę, przepasz się i usługuj mi, aż zjem i napiję się, a potem ty będziesz jadł i pił?” Czy dziękuje słudze za to, że wykonał to, co mu polecono? 10 Tak mówcie i wy, gdy uczynicie wszystko, co wam polecono: „Słudzy nieużyteczni jesteśmy; wykonaliśmy to, co powinniśmy wykonać”». (Łk 17)

Nie mam tej wiary – żadnej morwy nie przeniosłem... Oj, nieużyteczny ze mnie sługa i nawet nie wiem, czy rzeczywiście wykonałem to, co powinienem był wykonać :(  

13 komentarzy:

  1. Tak sobie zawsze z żalem myślałam: wiary nie mam, miłości nie mam, zdolności do umartwiania też nie…dno normalnie. Ale Barka mi poradziła by swoje tu i teraz darować Maryi i Jej zostawić troskę o owoce. I tak robię. Zostawiam Matce Bożej troskę o moją wiarę, miłość -by się pogłębiały. Ja tylko biorę z każdego dnia to co mi jest dane tyle ile potrafię i tak jak potrafię a Jej zostawiam troskę o owoce. Staram się tylko nie zapomnieć, ze Tak Mam Myśleć.Pozdrowienia Leszku :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Od czasu do czasu trzeba jednak zadawać sobie to pytanie o te owoce.

    OdpowiedzUsuń
  3. Wiesz Leszku, tak sobie myślę, parząc też na własne moje ostatnie doświadczenia, że Bóg zupełnie inaczej patrzy na nas niż my sami na siebie… to jest Dobra Nowina, On widzi to, czego Ty być może nie dostrzegasz – jak pomagasz ludziom np. a o tym sam nie wiesz…

    OdpowiedzUsuń
  4. Dokładnie na tym polega mój problem – że nie widzę owoców. Najczęściej wierzę, że i tak są. Ale czasami wątpię (szczególnie, że cała akceptacja dla siebie samego w moim przypadku pochodzi jedynie i wyłącznie ze mnie samego – a więc jest mocno podejrzana).

    OdpowiedzUsuń
  5. nieprawda. Ja Cię akceptuję takiego jaki jesteś pomimo występującej niekiedy różnicy zdań. Nie wróciłabym na ten blog gdybym sobie mocno nie uświadomiła, że Pan Bóg właśnie tego chce: akceptacji drugiego człowieka takiego jaki jest, innego ale mającego Dobrą Wolę. To było tak mocne przekonanie, że nie mogłam dłużej zwlekać i musiałam tu przyjść. W przeciwnym razie była bym fałszywa mówiąc Bogu, że chcę pełnić Jego Wolę a jednocześnie izolując się od Ciebie.Jak widzisz akceptacja Ciebie nie pochodzi wyłącznie od Ciebie :) W ogóle doszłam do wniosku, ze aby odejść z blogów (miałam taki zamiar) muszę najpierw na nie wrócić :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Leszku -pomyślmy: jeśli napisałam” biorę z każdego dnia to co mi jest dane tyle ile potrafię i tak jak potrafię” to aby stwierdzić, ze rzeczywiście tak uczyniłam oczywiście muszę popatrzeć na owoce. Po owocach widzę wtedy gdzie można było wziąć więcej i lepiej. Prawie zawsze można wziąć „więcej i lepiej” ale Pan Bóg tak nas kocha, ze daje w obfitości i zna też naszą słabość. Po to jest życie byśmy z tą słabością walczyli. I znów powołam się na Barkę, która z podobnym problemem się zmagała i powiedziała całkiem rozsądnie, że gdyby Pan Bóg chciał nas mieć doskonałymi to by nas takimi stworzył już tu na ziemi. Ale On chce byśmy powoli wzrastali w doskonałości i dlatego dał nam nasze życie.Serdecznie pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  7. To bardzo dla mnie ważne to, co napisałaś (choć przyznam, że pisząc to zdanie myślałem o kontaktach w realu).

    OdpowiedzUsuń
  8. Witaj Leszku! Tak. Gdybyśmy mieli wiarę… A ja dwie godziny temu, po raz któryś tam w życiu, zgłębiałam historię życia Hioba. Warto do niej powracać. I polecam wierzącym.Pozdrawiam Cię Leszku serdecznie! In.

    OdpowiedzUsuń
  9. Jeśli Apostołowie nie mieli takiej wiary – to kto ją ma ? na pewno nie ja, więc tym bardziej potrzeba mi prosić – Panie proszę nie o przymnożenie lecz o darowanie wiary takiej, jaka według ciebie jest mi potrzebna do zrealizowania Twej woli i wypełnienia misji jaką mi powierzyłes Boże; wszak sama z siebie nic nie mogę; ani wierzyć, ani ufać, ani miłować; ani działać, bo dotego potrzeba mi twego natchnienia;P.S. dziękuje Leszku za obecność na moim blogu; do końca tygodnia nie będę mogła nim się zajmować;pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  10. Wiesz, Leszku – ja nawet nie jestem pewna, czy (jeszcze) „mam wiarę” (jeżeli punktem odniesienia ma być tutaj „niedowiarstwo” Apostołów…) – ale w każdym razie kurczowo trzymam się tego, „co mi się wydaje, że mam” – bo wiem, że gdybym zgubiła to swoje „ziarnko gorczycy” to straciłabym także siebie samą… Ostatnio często się modlę pięknym tekstem piosenki SARUELA: „Czasem chmur tak wiele, Panie, czasem mnie przygniata grzech. Czasem trudno, czasem błądzę, czasem w gardle grzęźnie śmiech… Ale UFAM Tobie, Panie – do samego końca dni! Ufam tak, jak ślepiec ufa lasce swej…”

    OdpowiedzUsuń
  11. Przeczytałem „Gdybyśmy mieli wiarę… A ja dwie …” i już chciałem pisać „ale zachłanna jesteś”. Ale tak czy inaczej tej jednej, za to bezgranicznej, tak czy inaczej Ci życzę :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Zupełnie nie znałem, a tekst przedni!

    OdpowiedzUsuń