sobota, 14 sierpnia 2010

On rozprasza ludzi…

51 On przejawia moc ramienia swego,
    rozprasza [ludzi] pyszniących się zamysłami serc swoich. 

52 Strąca władców z tronu, a wywyższa pokornych. (Łk 1)


Miałem taki zamysł na blogu ks. Tomasza, by ks. Tomasz zauważył, że choć nie jest im winien, to jednak on sam jest źródłem linczów na swoim blogu. 

Teraz jestem wrogiem nr 1 (większym od Attonna), Moherek już do mnie nie przychodzi, a ks. Tomasz na pośrednictwem Marty powiedział mi, bym na przyszłość najpierw przeczytał to, co on przeczytał, zanim się odezwę…

Pyszniłem się swoim zamysłem…

19 komentarzy:

  1. Racja nigdy nie jest jednostronna. Przyznaję, że w większości się z Tobą zgadzałem, chociaż nie pisałem o tym na blogu ks. Tomasza, bo to nie miałoby najmniejszego sensu. W końcu – „ks. Tomasz wie najlepiej”, taki niestety nasuwa mi się gorzki wniosek. Po co raz to kolejnej nowej notce, a zwłaszcza tych notkach z 2010 roku i Jego komentarzach mam do ks. Tomasza dużą rezerwę. A brak odzewu na komentarze, na które powinien reagować to już… Dlatego Leszku, moim zdaniem – nie powinieneś tak długo z ks. Tomaszem i jego „obrońcami” dyskutować… to było zupełnie niepotrzebne. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Leszku, do tego aby stwierdzić, że 2+2 jest cztery nie potrzeba doktoratu i oczytania. Natomiast lapsus każdemu może się zdarzyć. Klasą ksiądz się nie wykazał, gdyż bronił fałszywego zdania, za cenę swojego autorytetu, dowodząc tym samym swej małostkowości. Rozumiem, że ksiądz musi być nieomylny, gdyż inaczej wierni mogliby nabrać wątpliwości, ale zawsze można winę zgonić na kiepski edytor tekstu, albo na brak zrozumienia u czytelnika dla poetyckiej przenośni. Ja ciągle stoję w sytuacji, w której mocnych argumentów nie mogłem przytoczyć, gdyż naraziłbym na szwank powagę kościoła albo bardzo wielu księży. Natomiast cieszę się ze swojej decyzji. To była najlepsza decyzja jaką mogłem podjąć. Skoro kosciół potrafi się obejść doskonale bez takich wiernych jak my, to ja stanę sobie z boku i poczekam. Natomiast najbardziej intryguje mnie owo słynne zdanie z Dzienniczka, bo być może sprzeciwiamy się woli Chrystusa, którego wolą jest odnowa kościoła. Być może niepotrzebnie bronimy kościoła i ludzi tego kościoła, czym opóżniamy spełnienie się woli Chrystusa. A tak naprawdę musimy bronić swojej wiary, także przed zakusami zawłaszczania jej przez instytucje, nawet jeśli są to instytucje kościelne. Póki prawda jednoczy, jest nam po drodze, ale kłamstwem jednoczyć się nie należy. Natomiast moje posty na temat sztuki manipulacji, wzięte z wikipedii, do tej całej sytuacji też pasują.

    OdpowiedzUsuń
  3. Z punktu widzenia tego, który przegrał, trudno nie przyznać Tobie racji; jednak ten, który chciał coś osiągnąć, póki widział jeszcze jakąś szansę, choćby minimalną, nie mógł się poddać. Paradoksalnie choć napisałem to w kontekście niedzielnego czytania, jako ten rozproszony, to gdyby cofnąć czas drugi raz postąpiłbym tak samo.Bardzo mi miło przywitać Ciebie na moi blogu :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Leszku -przychodzę :) Przecież się nie gniewam a nie odzywam się bo nie potrafię rozmawiać.Nie chcę nikomu sprawiać przykrości a nie będę potakiwać przez uprzejmość.

    OdpowiedzUsuń
  5. Lekusiu, a ja nigdy nie miałem najmniejszych wątpliwości, że tylko w kościele – i dziś też nie mam, Pamiętaj przy tym, że ks. Tomasz, to nie cały kościół – bez trudu potrafię sobie wyobrazić, jak w podobnej sytuacji zachowałby się ks. Zygmunt (przy okazji przypominam wszystkim warszawiakom, że jutro o 14:00 od mszy przed kościołem św. Stanisława Kostki zaczną się uroczystości pogrzebowe).

    OdpowiedzUsuń
  6. No własnie Moherku – nie odzywasz się tylko dlatego, by mi nie robic przykrości. Tak to właśnie rozumiałem.

    OdpowiedzUsuń
  7. Leszku – myślę, że należałoby sobie odpuścić ten temat i nie wracać do dyskusji na blogu ks. Tomasza. Bardzo trafnie podsumował tą dyskusje Adek na blogu Lekusia. Po owocach poznamy ; kto jest narzędziem Pana . Mnie smuci co innego ; rozdarcie wśród duchowieństwa w KK. Rozumiem;, to są tylko ludzie; ale są to mężczyźni, którzy mają we krwi politykierstwo; a Biblię interpretują wedle swego punktu widzenia. I tak; jedni księża nazywają grzechem ciężkim głosowanie na Komorowskiego, a inni nawoływali do tego. Ci, co taki wybór uważają za grzech ciężki jednoczenie nazywają Judaszami nawołujących do głodowania na Komorowskiego. I vice wersa. Jedni dokonują pochówku ateisty, inni nazywają ich Judaszami i odwrotnie. Rozpraszają owczarnię Pana. Ks. Tomasz pisze i prowadzi bloga tak, jak uważa za właściwe. Jeśli komuś nie odpowiada ta forma, niech po prostu tam nie zagląda. To on będzie odpowiadał za owoce, jakie wyda słowo zasiane przez niego na tym blogu. Czy będzie to Słowo Boże czy może interpretacja własna Dobrej Nowiny; to już nie my będziemy osądzać. Leszku – to my stajemy się ROZPROSZENI, bo niektórzy wykorzystują nasze pragnienie i umocnienie wiary. Zatem szukajmy takich blogów które nas łączą; jednoczą, a nie skłócają. Jezus nie rozprasza swej TRZÓDKI; Jezus każdą zagubioną owieczkę bierze na ramiona i sprowadza do stada, a nie poniża i nie szydzi z jej nieudolności oraz niedoskonałości. Leszku – to nie ty poniosłeś porażkę; nie Lekuś ani nie ja. Tak naprawdę cierpiał z tego powodu PAN, dlatego lepiej nie wracajmy do tego tematu. Nic na siłę; pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  8. Leszku – mnie też się wydawało,że głosowanie na Komorowskiego może być grzechem i dyskutowałam z jego zwolennikami i nagle przyszło olśnienie, gdy robiłam rachunek sumienia.Obowiązki względem Ojczyzny. „NIE SZUKAŁEM SZCZERZE DOBRA SWEGO KRAJU. Nie umiałem się wyzbyć nienawiści;by być za tym co łączy, a nie co dzieli „. Wielu uznało, że Komorowski będzie lepszym prezydentem – głosując na niego pragnęli DOBRA KRAJU. Czym się zasugerowali ? Nie wiem – ich wybór. Przecież my także czymś się sugerowaliśmy głosując na Kaczyńskiego – czy był to wybór dobry dla kraju ? Nie jesteśmy Bogiem i nie wiemy, który z nich byłby lepszym prezydentem. Nam może się tylko wydawać, że mamy rację. Nie do nas należy wytykanie grzechu innym; powinniśmy się skoncentrować na tym co nam sumienie nakazuje. Rozliczani będziemy z naszych grzechów, a nie cudzych.

    OdpowiedzUsuń
  9. Leszku, na całe szczęście ksiądz Tomasz, to nie cały kościół. Ja po prostu mam zgryz polegający na pewnym fakcie, a ten fakt jest następujący, mam wyciągnąć wnioski z obserwacji dwóch blogów: księdza Tomasza I księdza Wojciecha. Wnioski niby oczywiste, ale czemu mają one służyć? Zawsze podkreślałem konieczność działania w ramach kościoła, czego dowody są w mailach do Basi i nie tylko. Natomiast ciekaw jestem Twojej interpretacji, czy chociażby jakiegoś księdza, słów pochodzących z Dzienniczka

    OdpowiedzUsuń
  10. Twierdzenie, że głosowanie na Komorowskiego jest grzechem, byłoby nazbyt dużym naciąganiem. Natomiast, jeśli nie chcemy życ w kraju, w którym po wsze czasy rządzi nieomylnie PO, to musimy myśleć poważnie o utworzeniu nowej partii. Takiej, która wywodząc się z ideałów solidarności, umiejętnie odetnie się od historii w tym sensie, by nie czynić jedynej zasługi z owego uczestnictwa w tej historii. Myślę, że nowego pokolenia te styropiany już nie obchodzą.

    OdpowiedzUsuń
  11. Napisałaś „co innego”, ale ja podejrzewam, że to wszystko jest jedno i to samo. Kryzys kapłaństwa nie jest czymś abstrakcyjnym, wymyślonym – on istnieje naprawdę. Można tego nie zauważać i nic nie robić; jeśli jednak się go dostrzeże (a końcu nie tak znowu dawno skończył się rok kapłański, który z niczego się nie wziął), to mamy jeszcze dwie drogi – albo odpowiadać sobie na pytanie, jaki powinien być kapłan w XXI w. (i w tym nurcie widzę rok kapłański), albo mówić, że nie ma się nad czym zastanawiać – jeszcze przed Soborem Watykańskim II nie było takich problemów – należy po prostu wrócić do tamtego punktu. Jedno z podstawowych pytań szczegółowych dotyczy stosunku księży do świeckich. Ileś wieków kościoła ukształtowało taką relację pochyłą, która po cichu zakładała, że ksiądz, to coś więcej, niż zwykły człowiek (co widać choćby po proporcjach między duchownymi, a świeckimi świętymi); jednak dzisiejsze czasy wymagają zdecydowanej zmiany Dzisiejszy człowiek oczekuje, a zarazem dorósł do tego, by świadomie uczestniczyć w planie zbawienia. To jest szansa, a zarazem nadzieja kościoła. „Od zawsze” twierdzę, że wspólnoty, to to, co najcenniejsze w kościele – ludzie ukształtowani przez wspólnoty są prawdziwą nadzieją kościoła. Ale właśnie ci ludzie i całe wspólnoty potrzebują zupełnie innych kapłanów, niż ci przedsoborowi. Jednak z drugiej strony zwróć uwagę, że wielu księży jest zdecydowanymi przeciwnikami wspólnot. I to idzie w parze ze stosunkiem do świeckich – ci sami księża, którzy są przeciwnikami wspólnot, przyjmują wobec świeckich zdecydowanie postawę NAD (rzeczywista sytuacja jest może troszkę bardziej skomplikowana, bo pomijam tu wspólnoty, które są na granicy sekt).

    OdpowiedzUsuń
  12. Z tego powodu ja w pierwszej turze wolałem głosować na Marka Jurka. Ale to, co pisze ks. Tomasz na ten temat, odnoszę wrażenie, że jest szukaniem pretekstu. A jeśli do tego dorzucić to, co tam ostatnio było o masonerii wśród biskupów („abp Nycz i kilku innych biskupów: Życiński, Kowalczyk, Pieronek, no i teraz „najważniejszy” Muszyński… to masoni. „), to już w ogóle wszystko opada. Ludzie wiedzą wszystko najlepiej, a ks. Tomaszowi, jak widać (skoro nie reaguje), takie komentarze odpowiadają.

    OdpowiedzUsuń
  13. Lekuś – na blogu zarówno ks. Tomasz jak i ks.Adam wyraźnie zaakcentowali, że głosowanie na Komorowskiego to grzech ciężki. Nie dawało mi to spokoju, więc napisałam do ks. Tomasza e-maila, wszak wiadomo mi, że nawet niektórzy księża i biskupi głosowali na Komorowskiego. Zatem którego „pasterza” powinnam słuchać? wykład jaki mi zrobił ks. Tomasz sprawił, że zaniechałam dalszej korespondencji. Jedni kapłani postrzegają to jako grzech ciężki,a inni nie poczytują tego wcale za grzech. Co więc mają począć owieczki ? w zależności do jakiego spowiednika trafią, otrzymają rozgrzeszenie, bądź nie. Ten rozłam w Kościele mnie bardzo niepokoi. Do tego stopnia, że uznałam, iż nie mnie pisać bloga religijnego, wszak nie mam ku temu ani przygotowania teoretycznego, ani doświadczenia, ani predyspozycji. Są lepsi ode mnie, więc to ich zadanie i ich rola. Jakie będą owoce siania Słowa Bożego przez utalentowanych – nie mnie osądzać. Mogę jedynie wyrazić swoje zdanie i do tego powinnam się ograniczyć. Błędem było wdawanie się w dyskusję z myślącymi inaczej i argumentowanie swoich racji, co zostało opacznie przyjęte jako atak na księdza. A co partii- Lekuś – partii Ci u nas pod dostatkiem; Marek Jurek jest także moim kandydatem, co z tego jak mądrych ludzi się nie docenia.Mieliśmy w II turze do wyboru pomiędzy dwoma katolikami i to katolicy przeważyli szalę na korzyść jednego z nich. Przyszła mi na myśl piosenka, aby nieco rozluźnić nastrój;”o mój rozmarynie rozwijaj się [Komorowski rozwijaj się] dziś ja mam kucharzyć [rządzić] strawę [przyszłość] dla was ważyć;NIE CIESZCIE SIĘ ….”

    OdpowiedzUsuń
  14. Leszku – ja się zgadzam z tym co napisałeś; zbyt długo „wojowałam” z poniżaniem świeckich [a w niektórych parafiach z poniżaniem kobiet; usłyszałam nawet, że kobieta w dziele zbawienia jest o jeden stopnień niżej od mężczyzny] przez duchownych – tradycja. Ba, stosunek księży do zakonnic także pozostawia wiele do życzenia, ale….. to kwestia wychowania jakie dany kapłan wyniósł z domu rodzinnego. Natomiast bardzo się zdziwiłam, kiedy zetknęłam się z nieprzychylnością ze strony księży, gdy pomagałam zakonnikom, bo powinnam najpierw zadbać o dobro swej parafii. A ja pomagałam temu, kto mnie o to poprosił. Jakoś to zdzierżyłam. Jednak wyzywanie jednych kapłanów na drugich i nazywanie ich Judaszami, moim zdaniem to przegięcie. Wszak uważam, że to Jezus będzie Sędzią, a nie kapłan w dodatku kapłana. Ta „wojna” wewnątrz duchowieństwa wyda cierpkie owoce – rozproszy owczarnię. A jak sam tego doświadczyłeś; kapłani nie życzą sobie być napominani, bo są mądrzejsi, wyżej postawieni od nas i niemalże nieomylni. Tylko pytam – KTÓRZY ? wszak wszyscy powołani przez Pana do bycia pasterzami Bożych owieczek i wszyscy namaszczeni sakramentem kapłaństwa. Czy przystoi namaszczonym wywyższać się, poniżać innych, wyzywać Judaszami a siebie uznawać za jedynych nieomylnych ? Darmo dostali więc darmo powinni z nami dzielić się swoimi talentami na chwałę Pana. A tymczasem oni dbają li tylko o swoją chwałę i swoją racje. Źle się dzieje w naszym Kościele, zatem jak ma dziać się dobrze w państwie ? Coraz trudniej jest nam, prostym owieczkom rozróżnić ziarno od plew.

    OdpowiedzUsuń
  15. Właśnie wróciłem z uroczystości pogrzebowych ks. prał. Zygmunta Malackiego, gdzie abp Nycz powiedział m.in., że ks. Zygmunt powinien być wzorem dla wszystkich prezbiterów archidiecezji w swoim stosunku do świeckich. Oj, coś czuję, że nie wytrzymam i napisze i o tym i o tym braku reakcji na nazywanie biskupów masonami.

    OdpowiedzUsuń
  16. Doceniam Marka Jurka jako człowieka, ale polityk z niego marny. Niestety, w polityce przydomkiem Wielki często obdarzano nieprzeciętnych zbrodniarzy. Polityka rządzi się swoimi prawami. Jeszcze parę zdań na temat, czy głosowanie na tego czy innego polityka jest grzechem, a będę zmuszony przyznać rację Attonowi. Jedyne co wolno było zrobić księdzu to wezwać by nie głosować na polityków popierających zbrodnię. Natomiast imienne wskazywanie wydaje mi się wysokim nadużyciem kościelnej profesji. Jeśli tak dalej pójdzie, to Atton zostanie bezrobotnym, sami księża zrobią za niego całą paskudną robotę. Nadal uważam, że nadchodzi czas, w którym właśnie ludzie kościoła, ale nie kapłani, mają decydujący głos w obliczu historycznych przemian, że to właśnie nasz głoś zdecyduje o obliczu kościoła w przyszłości. Dlatego milczeć nam nie będzie wolno, aczkolwiek na jakiś czas, taka postawa jest słuszna. Nic nasiłę. Zawsze w kościele ostatecznie wygrywali cisi i pokorni. To taka dziwna tajemnica kościoła i Ducha Świętego. Zatem dajmy pokierować się Duchowi świętemu, ale nie dajmy sobie wmówić, że jakiś ksiądz ma rację. Rację ma cały kościół. Natomiast sprzeczne stanowiska kapłanów: no to drobny feler z którym musimy sobie jako wierni radzić. Na całe szczęście mamy własne sumienia i własny rozum. Z nauką kościoła musimy się zgadzać, z nauką księdza już niekoniecznie.

    OdpowiedzUsuń
  17. Leszku, problem kapłaństwa zawodowego bierze się stąd, że kiedyś kapłan to był zawód awansu społecznego. Dziś jak mi „życzliwi” donoszą, jakość studentów teologii przedstawia wiele do życzenia. Niewątpliwie nadchodzą czasy wielkich przemian. Przemiany w kościele są rzeczą normalną. Zachodzą od początku istnienia kościoła. Najczęściej były to zmiany odgórne, polityczne idące niekiedy w złym kierunku. Tylko niekiedy zdarzali się wielcy, którzy od dołu pokazywali drogę, zwsze byli to wielcy późniejsi święci, choćby Franciszek z Assisi. Trzeba jednak oddać honor papieżom, że potrafili czerpać „mądrości” dla kościoła nawet z najniżej położonych warstw społecznych.

    OdpowiedzUsuń
  18. By idea nie stała się ideologią najwyższy musi usługiwać najniższemu. To łatwo powiedzieć, ale trudniej zrealizować. Natomiast jeśli idzie o rolę kobiet, to żona mnie namawiała abym pisał o tym na swoim blogu. Być może to jest właśnie to, o czym dzisiaj szczególnie warto pamiętać, że to kobieta została przez Boga spośród wszystkich grzeszników najbardziej wywyższona. Natomiast o roli kobiet w społeczeństwie No cóż, ciekawy temat. Odkąd jednak siła mięśni i pięści ważniejsza od siły argumentu, to niestety los kobiet marny. To jednak dowód, że nie rozum kieruję rozwojem naszej cywilizacji, ale siła. Dla dobra przyszłości cywilizacji przydałby się powrót rozumu i serca. Czy to się dokona. Widać w świecie polityki, że są duże szanse. Z tej szansy kościół musi też skorzystać. Skoro dzisiaj czytanie z apokalipsy to warto przypominać słowa: „A do anioła zboru w Sardes napisz: To mówi Ten, który ma siedem duchów Bożych i siedem gwiazd: Znam uczynki twoje: Masz imię, że żyjesz, a jesteś umarły”

    OdpowiedzUsuń
  19. To jest wielka siła KK, że ma swoich świętych (a których KP tak łatwo się pozbył), bo mimo hierarchiczności kościoła, był zawsze otwarty na tych najmniejszych. I tak najwięksi święci zawsze mieli problemy z przełożonymi (do papieży włącznie), ale ostatecznie kościół przyznawał im rację.

    OdpowiedzUsuń