sobota, 21 sierpnia 2010

Kryzys kapłaństwa

Kryzys kapłaństwa nie jest czymś abstrakcyjnym, jedynie wymyślonym – on istnieje naprawdę. 

Można tego nie zauważać i nic nie robić; jeśli jednak się go dostrzeże (a w końcu nie tak znowu dawno zakończył się rok kapłański, który przecież nie wziął się z niczego), to mamy jeszcze dwie drogi – albo odpowiadać sobie na pytanie, jaki powinien być kapłan w XXI w. (i w tym nurcie widzę rok kapłański), albo mówić, że nie ma się nad czym zastanawiać – jeszcze przed Soborem Watykańskim II nie było takich problemów – należy po prostu wrócić do tamtego punktu. 

Dwa spojrzenia, dwóch kapłanów. Jeden będzie mówił o miłości, że tylko z niej będziemy rozliczani po swoim życiu, drugi powie OGIEŃ SIARKI NA TAKIE… i nawet nie zauważy, że złorzeczy.. Będzie za to mówił, że to on głosi całą Ewangelię, a tamten ją cenzoruje. Wykrzyknie też na tamtego ‚Judasz’, gdy tamten pójdzie na pogrzeb osoby, na który on by nie poszedł, a nawet ‚mason’ na biskupa, bo ten biskup myśli inaczej, niż on.

Jedno z podstawowych pytań szczegółowych, jakie różni obu księży, dotyczy stosunku do świeckich. Całe wieki kościoła ukształtowały relację pochyłą, która po cichu zakładała, że ksiądz, jest kimś więcej, niż zwykłym człowiekiem (co widać choćby po proporcjach w liczbie świętych wśród duchownych i wśród świeckich). Obawiam się, że większość księży ciągle jeszcze trwa w tym przekonaniu – tak byli ukształtowani w seminarium i tak już im zostało (a nie wszyscy przeszli przez lekcję pokory).

Tymczasem w dzisiejszych czasach potrzebni są kapłani, którzy w kontaktach z innymi przyjmują relację równości. 

Dlaczego to takie ważne? – Jeśli ktoś przyjmuje postawę NAD, to nie będzie słuchał tego, co mówi do niego ten, który jest tylko owieczką. 

Jeśli tak poza tym jest świetnym kapłanem, to jest wielka szansa na to, że sam rozpozna, co jest potrzebne owej owieczce i to tej owieczce da. Będzie się starał, by dotrzeć do umysłu owej owieczki – będzie robił wszystko, by ta owieczka przyjęła jego punkt widzenia, zaangażuje się w praktyczne działania na rzecz tej owieczki (np. skieruje na odpowiednią terapię), zaangażuje się, by rozwiązać problem tej owieczki (to bardzo charakterystyczne sformułowanie – owieczka ma problem)… Chcę to bardzo wyraźnie podkreślić – taki ksiądz może czynić mnóstwo dobra! I niejeden taki ksiądz czyni mnóstwo dobra!

Nieszczęście tkwi jednak w tym, że nikt nie jest nieomylny – każdy czasami się myli – ksiądz również. Również ksiądz może czasami nie rozpoznać woli Bożej. Gdyby był otwarty na innych (w tym sensie płaszczyzny równości), to te przypadki błędnego rozpoznania spraw, nie rodziłyby żadnych negatywnych skutków. A tak?

A tak taki ksiądz może kogoś skrzywdzić, bo on zawsze wszystko wie lepiej, on jest nieomylny (a każdy jego sukces umacnia go tylko w przekonaniu o swej nieomylności) i tę swoją nieomylność zaczyna odnosić do każdego spotkanego w życiu człowieka. To stąd każdy, kto inaczej myśli jest chory umysłowo i wymaga leczenia (to w najłagodniejszej formie), aż do tego, że ten inaczej myślący jest ‚Judaszem’, czy ‚masonem’. Taki ksiądz swoją postawę NAD, w której został ukształtowany wobec świeckich, zaczyna przenosić na wszystkich – łącznie z innymi księżmi, a nawet z biskupami (o ile tylko nie potrafi ich zrozumieć). A wspiera go w tym pewna ideologia – kościół był mocny, póki nie zaczął się reformować! 

Wracamy więc do punktu wyjścia – ten podział na tych, którzy pytają o to, jaki powinien być ksiądz w XXI wieku i tych, którzy mają na to gotową odpowiedź, pozostaje w ścisłym związku z tym, jaką postawę przyjmuje dany ksiądz wobec świeckich.

A jakie są dalsze konsekwencje takiej postawy NAD?

Ci księża, którzy sami przyjmują postawę NAD, uczą takiej postawy tych, którzy pozostają pod ich wpływem. W oparciu o poglądy księdza wytwarza się zasada odrębności – ci, którzy myślą dokładnie tak, jak ksiądz, są nasi; ci, którzy myślą inaczej (choćby w drobnej sprawie) to chorzy umysłowo, Judasze, masoni – należy ich demaskować i piętnować; nawet nie trzeba przedstawiać im żadnych argumentów – oni są wrogami, których należy zniszczyć, bo zagrażają kościołowi!

Czyż to nie paradoks, że taki ksiądz, który sam czyni mnóstwo dobra, poprzez swoją postawę kształtuje ją u innych, czyniąc ich narzędziami szatana?

Tak niewiele trzeba, by tacy księża czynili samo dobro, ale paradoksem jest także to, że właśnie im najtrudniej jest dostrzec, że rozsiewają również zło.



PS: Obraz takiego księdza budowałem z kilku księży – proszę więc nie przypisywać wszystkiego do jednej tylko osoby. Szczególnie, że nie chodzi mi o osobę, lecz o problem. Zwracam też uwagę, że nie brakuje nam takich kapłanów, którzy patrzą daleko do przodu – takich, jak pomawiany o to, że jest masonem abp Kazimierz Nycz, czy ten, którego niestety już pożegnaliśmy przed tygodniem – ks. Zygmunt Malacki.

69 komentarzy:

  1. Witam dziękuję za komentarz i zapraszam ponownie.Pozdrawiam //www.zapisanie-zycie.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń
  2. „Będzie się starał, by dotrzeć do umysłu owej owieczki – będzie robił wszystko, by ta owieczka przyjęła jego punkt widzenia, zaangażuje się w praktyczne działania na rzecz tej owieczki (np. skieruje na odpowiednią terapię), zaangażuje się, by rozwiązać problem tej owieczki (to bardzo charakterystyczne sformułowanie – owieczka ma problem)…”a MOŻE TO NIE OWIECZKA MA PROBLEM LECZ ÓW KSIĄDZ ?

    OdpowiedzUsuń
  3. „Czyż to nie paradoks, że taki ksiądz, który sam czyni mnóstwo dobra, poprzez swoją postawę kształtuje ją u innych, czyniąc ich narzędziami szatana?”Kapłan winien zdawać sobie sprawę a nawet być przewrażliwionym na tym punkcie, że tam gdzie czynione jest dobro zawsze gorliwie działa szatan. Powinien zatem pamiętać, że bronią przeciwko szatanowi jest POKORA; jeśli sam duchownym tej pokory nie wykazuje, to jakże mają brać z niego przykład i wzór „owieczki” ?

    OdpowiedzUsuń
  4. Dziś z naszej parafii odchodził wikary ; to była jego pierwsza parafia i żegnając się z nami nie tylko dziękował BOGU i wiernym ale i PRZEPRASZAŁ. Starałam się dokonać takiego rachunku Jego działalności w naszej parafii i z mojej piersi wydobywał się dźwięk;”jak WIELKI i DOBRY JEST PAN, skoro takich pasterzy, [ jak odchodzący, młody ksiądz] nam dał.” Bogu niech będą dzięki i wieczna chwała, że takich młodych ludzi powołuje do posługi kapłańskiej. Nie grozi nam Sodoma i Gomora, póki mamy takich pasterzy. Myślę, że ten kapłan jest pasterzem XXI wieku, a chociaż jest w wieku mojego syna, to przecież wiele się od niego nauczyłam i wiele mu zawdzięczam.Leszku – myślę, że stosunek kapłana do „owieczek” w dużej mierze zależy od kultury osobistej i wychowania w rodzinie takiej osoby.

    OdpowiedzUsuń
  5. Teoretycznych możliwości jest sporo – może być tak, jak napisałaś, może być tak, że owieczka owszem problem ma, ale inny, niż ksiądz rozpoznał. Jednak im większe jest doświadczenie takiego księdza, tym większa szansa, że rzeczywiście dobrze rozpozna problem i będzie potrafił go rozwiązać. Taki kapłan może czynić mnóstwo dobra.

    OdpowiedzUsuń
  6. Myślę, że nie tylko księża ale i my wierni popełniamy błąd w wysławianiu się. Potępiając zło atakujemy osobę, która to zło uczyniła i w tym tkwi nieporozumienie. OGIEŃ SIARKI NA TAKIE …….TO NIEDOMÓWIENIE staje się zaczynem zła. OGIEŃ SIARKI NA TAKIE KOBIETY, MATKI, LEKARKI…. czy OGIEŃ SIARKI NA TAKIE POSTĘPOWANIE KOBIET, MATEK, LEKAREK…. ??? TO JEST ZASADNICZA RÓŻNICA. Co jest podmiotem potępienia. Nie można zła tolerować, bo się rozpleni i rozpanoszy jeszcze bardziej, ale należy także dokładnie precyzować swe myśli, bowiem diabeł siedzi w szczegółach.

    OdpowiedzUsuń
  7. Leszku – nikt nie zna lepiej problemu od osoby go przeżywającej; choćby kapłan bardzo się starał, to tylko czasami uda mu się utrafić na źródło problemu; najpierw musi wyjąć belkę ze swego oka, aby dojrzeć źdźbło w oku owieczki. A jedynie POKORA jest w stanie uświadomić mu, że w jego oku tkwi belka. pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  8. Ba, tylko jak tego nie widzi, to co można zrobić, by zauważył?

    OdpowiedzUsuń
  9. Masz rację, to czy wobec innych potrafi się przyjmować relację równości nade wszystko wynika z domu rodzinnego; ktoś, kto w domu zawsze był POD później będzie przyjmował relację pochyłą – najczęściej właśnie NAD.

    OdpowiedzUsuń
  10. No ale jak ktoś jest nieomylny, to później winni są wszyscy, tylko nie on. To inni „czepiają się szczegółów”, lub tego, że nie domyślili się, jakie były intencje autora, a nade wszystko tego że są słabo wyuczalni – można im 10 razy powtarzać to samo zdanie, a oni nie potrafią go powtórzyć.

    OdpowiedzUsuń
  11. Basiu, nie zawsze jest to prawda – pamiętaj, że człowiek ma zdolność do samooszukiwania się; właśnie bardzo często jest tak, że to ktoś patrzący z boku, widzi lepiej (również tę belkę ktoś patrzący z boku widzi lepiej). Nie zmienia to jednak faktu, że zdecydowanie lepiej jest słuchać.

    OdpowiedzUsuń
  12. Chciał nie chciał zeszło na osoby. Wracając do meritum.Myslę Leszku, że Kościól jak i kapłaństwo hierarhiczne jest w nieustannym kryzysie. To niejako znak rozpoznawczy naszego Kościoła. Każda epoka jest inna, i różne są oblicza owego kryzysu.Dzięki temu lepiej widać moc Ducha Świętego, który Kościołem kieruje i kapłanów prowadzi poprzez kryzysy, i słabość ludzi i ich wady i przywary, które tych kryzysów są przyczyną.Wiemy już, że upominanie błądzących czy to kapłanów czy to owieczek, jeśli nie rozpoczyna się od upomnienia w cztery oczy, przez upomnienie w obecności 2-3 świadków, aż do powiadomienia Koscioła nie działa. Nie działa ani na słabe owce – które się utwardzaja w swojej postawie, nie działa na kapłanów – których natychmiast bronią ich zwolennicy. Niestety internet poprzez swoją anonimowość z jednej i upublicznienie z drugiej nie spełnia warunków aby upomnienie mogło być skuteczne.Po drugie upominanie konkretnej owieczki, które zaczyna się od gromów publicznie rzuconych też nie spełnia funkcji upomnienia i wezwania do opamiętania.Odnośnie problemów formacyjnych kapłanów. O ile czegoś nie pomyliłam, to od tego roku akademickiego (lub przyszłego), w seminariach diecezjalnych czas formacji przed święceniami kapłańskimi zostaje wydłużony, przynajmniej o pól roku. Jeszcze co prawda nie tak jak w zakonach i zgromadzeniach zakonnych, ale jest to krok w dobrym kierunku.Druga sprawa to podjecie w diecezjach permanentnej stałej formacji po święceniach tak dla wikariuszy jak i proboszczów.Pozycja ponad wiernymi wynika bardzo często z braków w wiedzy teologicznej, duchowej, pastoralnej, biblijnej, która to wiedza dostępna jest juz zwyczajnym wiernym (o ile tylko zechcą po nią sięgnąć) i stąd obawiając sie utraty pozycji lidera, niechęć i ogromny lek przed spotkaniem na równej płaszczyźnie. Ci którzy nie obawiają się powiedzieć „nie wiem”, nie obawiają się wiernych.Odnośnie problemów z jakimi borykają się klerycy a później kapłani, to statystyki wewnątrz seminaryjne są bezwzględne. Większość pochodzi z niepełnych rodzin, z doświadczeniem wielu leków i zranień emocjonalnych, które potem nieprzepracowane przezd Panem ujawniają się w pracy duszpasterskiej.Trzymani niejako pod kloszem, rzucani są na głeboką wodę w róznych parafiach. Wiele zależy i od danego seminarium jak i potem od proboszczów, którzy kształtują pierwsze lata posługi młodych wikarych. Skrzywienia tu zebrane skutkują najczęściej problemami przez cały okres kapłaństwa. Benedykt XVI nakreślił dość jasno sylwetkę kapłana XXI wieku, kapłana, będącego pasterzem i młodych i starszych żyjacych tu i teraz. Wiadomo, że jeden czlowiek drugiego nigdy do końca nie zrozumie. Niezależnie od posiadanych święceń kapłańskich. Zrozumieć może tylko Bóg, a drugi człowiek jedynie w sposób ograniczony. Mądrzy kapłani, mądrzy mądrością Bożą to doskonale wiedzą. Mądrzy swoją mądrością, ludzką – sięgają niestety do sądzenia i potępiania osób.Wokól jednych i wokół drugich gromadzić się będzie grono zwolenników. O ile przy kapłanach Bożych to grono będzie wzrastać duchowo, o tyle przy tych drugich kapłanach grono utrzymuje się jedynie z czystej ciekawości i najczęściej, jak szybko się gromadzi, tak szybko zmienia obiekt swojej ciekawskiej adoracji szukającej sensacji. O ile kapłani – przyjaciele Jezusa nie obawiaja się napominać swoich owiec, o tyle ci drudzy kapłani z obawy aby owce nie odeszły i się nie obraziły pozwalają im niemal na wszystko, aby tylko je zatrzymać dla siebie.Dzisiejsza Ewangelia o zamkniętych drzwiach, przypomina wszystkim, że czas wyborów i działania jest ograniczony. Jesli na koniec, ktoś nie okaże sie Przyjacielem Jezusa, choćby stukał i pukał drzwi zostaną zamknięte. A Przyjaciele, żyją i uczą żyć Jezusowymi przykazaniami Miłosci i Błogosławieństwami. Ależ się rozpisałam………Pozdrawiam serdecznie .

    OdpowiedzUsuń
  13. A ja powtórzę coś co wcześniej pisałem u siebie: JAK SIĘ LUDZIE ZA KSIĘDZA MODLĄ, TAKIEGO KSIĘDZA MAJĄ… podkreślam słowo: JAK?

    OdpowiedzUsuń
  14. Ale nie zmienia to faktu, że takich księży z postawą NAD nie brakuje i coś by trzeba było wymyślić, by oni sami zechcieli się zmienić. (przy czym jeszcze raz podkreślam, że wielu z nich tak poza wszystkim czyni całe mnóstwo dobra!)

    OdpowiedzUsuń
  15. Leszku – myślę, że taka postawa „NAD” pokutuje od zawsze w hierarchii naszego kościoła. W mojej parafii [ba nawet w diecezji] praktykuje się w czasie mszy św. pewne odstępstwo od liturgii mszy św. Synowa poruszyła ten problem na kolędzie, a był właśnie ten kapłan, który wczoraj żegnał się z naszą parafią. Otóż przyznał on rację synowej, że to niedopuszczalne odstępstwo, ale dodał, że on ma NAD sobą pryncypała- szefa i musi postępować wedle jego nakazu. Wyraził jednocześnie nadzieję, że TEN SZEF NA GÓRZE zrozumie i mu to wybaczy. Posłuszeństwo to bardzo ważna zasada obowiązują w KK. Mieliśmy jednak styczność z tym, że nie wszyscy księża jednakowo cenią sobie tą cechę.

    OdpowiedzUsuń
  16. Barko – podsumuję Twoją wypowiedź; Rz 12;14 ” Błogosławcie, a nie złorzeczcie ! „Napominajcie grzeszących z miłością, a nie potępiajcie….Nie sądźcie abyście nie byli sądzeni…etc…etc….Czy to nie należy do CAŁOŚCI EWANGELII ? czy uczony w Piśmie kapłan ma prawo o tym nie pamiętać ? czy ma prawo do „owieczki” Pana powiedzieć ” nie podskakuj do fachowca [np. specjalisty od zębów] co najwyżej pokornie, na kolanach zapytaj, a jeśli specjalista, jaśnie pan, będzie miał ochotę, to udzieli wyjaśnienia. Czy taki pasterz godny jest pełnienia tej funkcji i czy owieczki nie pouciekają z tej owczarni, choć to nie pasterza owczarnia; on jest tam tylko najemnikiem. Ja uciekłam [z bloga].

    OdpowiedzUsuń
  17. Leszku nic nie zrobimy. Kapłan, który ma wysokie mniemanie o sobie; który uważa siebie za „uczonego w Piśmie” ; który poniża i pogardza prostaczkami, zbyt wysoko zadziera nosa, dlatego nie dostrzeże zła, które czyni. Dopiero jak się sam potknie o te kłody, które rzuca pod nogi innym i jak wtedy zaryje nosem o rzeczywistość, może dopiero wtedy zrozumie swój błąd. A póki w chmurach łazi i tak sobie marzy, że jest specjalistą [dentystą] więc nikt nie ma prawa mu podskoczyć, co najwyżej pokornie się skłonić i poprosić o objaśnienie. Nic Leszku nie zrobimy, bo on zbyt wysoko zadziera głowę i do niego nie dolatują rady i uwagi. A już przegięciem jest nazywanie współbraci Judaszami czy masonami. On nie prosi, jak synowie Zebeduszowi o pierwsze miejsce w Królestwie – on uważa, że jemu to pierwsze miejsce się należy . Pewny siebie, że tylko on głosi całą Ewangelię, inni są mniej godni powołania. Inni są omylni, on NIE.Bufon, nadęty jak balon, a wiadomo że jak balon za bardzo zbliży się do Słońca, to czeka go „buuummm…”

    OdpowiedzUsuń
  18. Ciekaw jestem jakie to odstępstwo? Bo moim zdaniem to niedopuszczlne i nie nie można się an to zgadzać, nawet będąc podległym pryncypałowi…

    OdpowiedzUsuń
  19. Co prawda notka dotyczy kapłanów, ale ośmielę się zauważyć, że także inne „organy” parafialne potrafią być straszakiem na młodych wiernych. Żeby nie trzeba było daleko szukać, piękny przypadek: w pewnej parafii proboszcz udostępnił wiernym toaletę (co szczególnie ucieszyło młode mamy z dziećmi). Niestety wpłynęła skarga od „zgorszonych parafian” i WC musiało zostać zamknięte (to z moich dawnych stron, a słyszałam też o podobnym przypadku, który oparł się o samą kurię biskupią). Ja jakoś potrafię przejść do porządku dziennego nad, często ostrymi lub nawet pochopnymi, słowami kapłanów, ale są… jakby to nazwać… „działania strategiczne”(?) które skutecznie zniechęcają mnie nie tylko do uczestnictwa w nabożeństwach. W mojej parafii jest to zupełny brak zrozumienia dla sytuacji młodych rodziców Ostatnio jak jakaś upiorna drwina wisiał nad drzwiami kościoła transparent ze słowami „Pozwólcie dzieciom przyjść do mnie”… a nadal matki z dziećmi muszą stać „na łączce”, więc jeśli pogoda kiepska zostaje tylko msza w TV. Jeszcze lepszy numer to jedna z parafii w Krynicy Zdroju – najnowszy „biznes” proboszcza to zażądanie od wiernych składek na iglaki posadzone przed kościołem charytatywnie przez pewną firmę. Straszenie piekłem ma swoją wielowiekową tradycję w Kościele i można jakoś zrozumieć kapłanów, którzy próbują nawracać nazbyt gorliwie, ale jeszcze trudniej wytłumaczyć sobie taką najzwyklejszą głupotę albo interesowność proboszcza… jak mnie coś wkurzy to staram sobie z 10 razy powiedzieć: „ksiądz też człowiek”, albo „lekarz też człowiek”, albo nawet: „szef to też człowiek”…

    OdpowiedzUsuń
  20. No to może trzeba pomyśleć nad tym, jak to słońce do niego można przybliżyć?

    OdpowiedzUsuń
  21. To o czym piszesz, tylko częściowo się wiąże z poruszanym przeze mnie problemem. Rzecz w tym, że posłuszeństwo obowiązuje w kościele niezależnie od tego, czy dany ksiądz (w tym przypadku proboszcz wobec wikarych) przyjmuje postawę NAD, czy relację równości. Relacja równości nie występuje w żadnej sprzeczności ze stosunkiem zwierzchnik-podwładny. W ostatecznym rozrachunku to zwierzchnik podejmuje decyzję i ta decyzja obowiązuje podwładnego. Jednak obaj będą się różnić w sposobie wypracowywania tej decyzji.

    OdpowiedzUsuń
  22. Czyli sugerujesz, że to lepiej, jak proboszcz przyjmuje postawę NAD (bo wtedy, jak wymyślił udostępnienie łazienki, to już by się z tego nie wycofał)?

    OdpowiedzUsuń
  23. Podejrzewam, że Tobie chodzi o najbardziej „zatwardziałe” przykłady postawy NAD. Takie osoby raczej wcale nie pomyślałyby o łazience, bo skoro „przed soborem” WC nie było tzn. że niepotrzebne Co więcej w podanym przeze mnie przykładzie jest jednak dużo z tej Twojej charakterystyki (ksiądz zrezygnował, bo po prostu „wystraszył się silniejszego” – działa prawo dżungli NAD i POD). Ja raczej chciałam zwrócić uwagę, że wady były, są i będą, bo zawsze księża będą ludźmi. Mnie najbardziej denerwuje kapłan-cwaniaczek, bardziej nawet od „inkwizytora”. Poza tym są też duszpasterze, którzy chociaż bardziej w obyciu pasują na „kaprala” to jednak potrafią bardzo dobrze współpracować z „owieczkami” :) Natomiast masz rację, że przydałoby się, aby cała „instytucja kościelna” zauważyła wreszcie koniec ery feudalizmu

    OdpowiedzUsuń
  24. Oczywiście, że każdy ksiądz, ponieważ jest tylko człowiekiem, jest niedoskonały. Z tym, że jeśli przyjmuje relację NAD, to jest absolutnie przekonany o tym, że nie nie może się przed nikim (a w szczególności przed swoimi owieczkami) do tego przyznać. I ten jego wewnętrzny przymus, by się nie przyznać, sprawia, że robi dokładnie to, co mu szatan podpowiada.

    OdpowiedzUsuń
  25. ~M@C, – nie określę fachowo owego „odstępstwa”, bo nie jestem „szkolona” w tym zakresie i osobiście nie zwróciłabym na to uwagi. Natomiast zarówno synowa jak i wikary zgodnie stwierdzili, że jest to niedopuszczalne „odstępstwo” w liturgii mszy św. Prawdopodobnie wynika ono z tradycji. Wikary stwierdził, że jeśli on będzie proboszczem, to nie dopuści do tego. Zatem nadzieja w młodym pokoleniu kapłanów.

    OdpowiedzUsuń
  26. To co napisałeś:> Z tym, że jeśli przyjmuje> relację NAD, to jest absolutnie przekonany o tym, że nie> nie może się przed nikim (a w szczególności przed swoimi> owieczkami) do tego przyznać. odnosi się nie tylko do księży. Jeszcze do niedawna taki „mit nieomylności” był stosowany wobec wielu ojców w rodzinnych domach. Basia pisała, że relacje księdza z wiernymi w dużej mierze zależą od tego, co wyniósł z domu – ja się z tym zgadzam. Zawsze „zawód zaufania publicznego” będzie troszkę sugerował, że mamy do czynienia z kimś więcej niż zwykły człowiek, więc osoba go wykonująca musi mieć już solidne wcześniejsze podstawy, żeby nie popaść w „odruch nieomylności”, który często prowokują same „owieczki”. Bardzo podobnie ma się sprawa np. z lekarzami – kółko zamknięte – ludzie traktują lekarza jak bóstwo, lekarz zaczyna zachowywać się jak bóstwo, ludzie się cieszą, bo skoro taki „boski” to musi być świetnym fachowcem… Można by znaleźć też inne przykłady, księża nie są żadnym ewenementem na tym tle. Niestety, błąd księdza może się okazać tak samo tragiczny w skutkach jak błąd lekarza – i mamy na to dowody (choćby puste kościoły na zachodzie). To się powoli zmienia i zmienić się musi, ale chyba potrzeba jeszcze paru pokoleń.

    OdpowiedzUsuń
  27. Barko – nie wiem czy potrzeba kilku pokoleń aby zmieniła się postawa kapłana wobec wiernych; jeśli ktoś z charakteru jest kapralem, to już taki pozostanie. U nas nazywano pewnego proboszcza „szeryfem” a skutek był taki, że parafianie uciekali na mszę św. do innych parafii. Nadal pokutuje wśród niektórych wiernych zasada, że z księdzem się nie dyskutuje[ a już na pewno nie z proboszczem]. Wszak posiadł wiedzę teologiczną; ale wiedza to jeszcze nie wszystko szczególnie gdy Bogu zależy na miłości a nie na naszej mądrości. Mądrość jest nam dana, jak wiele innych talentów, jednak miłość to wyłącznie nasz przymiot. A że niektórzy księża wyznają zasadę; „co wolno wojewodzie, to nie tobie….” więc skutki tego odczujemy wszyscy;

    OdpowiedzUsuń
  28. P.S. przepraszam; swój komentarz kierowałam do BARBARY; zwrot BARKO jakoś tak niechcący zastosowałam; pozdrawiam Barbarę i Barkę.

    OdpowiedzUsuń
  29. Również pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  30. Dokładnie tak! Zgadzam się z Tobą w 100% (a nawet więcej :)

    OdpowiedzUsuń
  31. Niech posłucha o. Józefa Augustyna rozważania pod tytułem Nie sądźcie…tam jest sporo do kapłanów i spwoiedników, tego akurat nie zamieściłam w notce, lepiej posłuchać.

    OdpowiedzUsuń
  32. Leszku – te 100 % a nawet więcej skojarzyło mi się z „Wincentym Pstrowskim” [ "W lutym br. wykonałem normę 240%, wyrąbując 72,5 m chodnika. W kwietniu wykonałem normę 293%, wyrąbując 85 m chodnika. W maju dałem 270%, wyrąbując 78 m chodnika."-a w niecałe dziewięć miesięcy po ogłoszeniu apelu do górników, Wincenty Pstrowski zmarł na białaczkę w szpitalu w Krakowie].Leszku – dziękuję, że się ze mną zgadzasz, ale ja nic szczególnego nie piszę; podaję przykład z autopsji. Nie zliczę ile razy w moim małżeństwie był konflikt, gdyż między innymi mój mąż uważał i nadal uważa, że z proboszczem się NIE DYSKUTUJE. Muszę zadowolić się tym, że bywa iż dopiero po 30 latach, ale wdraża moje propozycje. Dopiero czas pokazuje, że miałam rację, lecz to nie o moją rację chodzi, a o dobro wspólnoty parafialnej i chwałę Bogu. Myślę, że jest w tym także zamysł Boży, aby nauczyć mnie CIERPLIWOŚCI; co dla mnie jest bardzo trudne do osiągnięcia, bo szybko się zniechęcam.

    OdpowiedzUsuń
  33. ~Agata - z doliny tęczy25 sierpnia 2010 16:50

    jakze to smutny i bliski mi temat…

    OdpowiedzUsuń
  34. Bardzo bym chciał poznać Twoje zdanie, skoro jest to bliski Ci temat.

    OdpowiedzUsuń
  35. Basiu, to była odpowiedź Barbarze (które zresztą powoływała się na Ciebie).

    OdpowiedzUsuń
  36. Ups…. zatem przepraszam; zasugerowałam się tymi procentami i nie zwróciłam uwagi na odnośnik;

    OdpowiedzUsuń
  37. vaherem@onet.pl26 sierpnia 2010 17:42

    A niech to wszystko się w końcu skończy. Chciałbym zobaczyć przerażenie biskupów, widzący, że nie ma już dla nich żadnych następców, żadnych ludzi którzy zajmą ich cieplutkie biskupie stolce. //www.eyeofbeholder.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń
  38. A ja bym nie chciał, by tak się stało i wierzę, że tak się nie stanie! Nie brakuje mądrych księży, którzy potrafią się odnaleźć w dzisiejszych czasach. Pytanie tylko, co my możemy zrobić, by to właśnie oni dominowali w obrazie polskiego kościoła?

    OdpowiedzUsuń
  39. Popatrz na ostatnie reformy w KK. Co, żadnych nie widać, prawda? Twardogłowi biskupi i kardynałowie trzymają się swoich stołków, dlatego nic się nie zmieni.

    OdpowiedzUsuń
  40. W żadnej mierze nie mogę się z Tobą zgodzić, bo nawet ci twardogłowi biskupi wcale nie trzymają się stołków, jak to nazywasz, lecz po prostu tak pojmują swoją służbę. Nawet ci, którzy przyjmują postawę NAD, w swoim odczuciu nie pragną niczego ponad to, by służyć.

    OdpowiedzUsuń
  41. Leszku – podzielam Twoje zdanie; zarówno biskupi jak i kapłani [twardogłowi czy nie twardogłowi] służą wedle swego charakteru i swego sumienia. Jedni są bardziej przywiązani do tradycji, a inni bardziej postępowi. Nam nie pozostaje nic innego jak modlić się o ŚWIATŁO DUCHA ŚW. dla nich i dla siebie, byśmy rozpoznali wolę Boga względem nas, a nie czynili swoją wolę. Nasz wola i nasze wyobrażenie o posłudze kapłańskiej może być mylne i podsuwane przez szatana.

    OdpowiedzUsuń
  42. Myślę, że kryzys kapłaństwa wynika z wielu powodów. Jednym z nich może być Twoje spostrzeżenie odnośnie owego „NAD” wpisanego w charakter a także z powodu zazdrości wobec swych współbraci czy biskupów. Tu nasunęła mi się przypowieść z Ewangelii; Jan powiedział do Jezusa: „Nauczycielu, widzieliśmy kogoś, kto nie chodzi z nami, jak w Twoje imię wyrzucał złe duchy, i zabranialiśmy mu, bo nie chodził z nami”;. Lecz Jezus odrzekł: „Nie zabraniajcie mu, bo nikt, kto czyni cuda w imię moje, nie będzie mógł zaraz źle mówić o Mnie. Kto bowiem nie jest przeciwko nam, ten jest z nami. Kto wam poda kubek wody do picia, dlatego że należycie do Chrystusa, zaprawdę, powiadam wam, nie utraci swojej nagrody.[Ewangelia Mk 9,38-43].W Ewangelii Chrystus Pan piętnuje uczucie zazdrości, któremu dali wyraz apostołowie. Oni, jako apostołowie, czuli się powołani przez Chrystusa, by głosić Jego naukę i wyrzucać złe duchy z ludzi. Tymczasem ktoś zaczął im odbierać pracę. Poczuli się zagrożeni w swym powołaniu. Ich ambicja została urażona.[czyż niektórzy księża nie czynąi podobnie ?]Historia się powtarza. Zdarzają się wypadki, że wielkich dzieł dokonują prości ludzie, podczas gdy wielcy fachowcy pozostają z boku, nie mogąc stłumić uczucia zazdrości. Tak było z Domem Ulgi w Cierpieniu, wzniesionym w San Giovanni Rotondo z inicjatywy Ojca Pio. Dom jest uważany za jeden z cudów świata. Zewnętrzny obserwator jest przekonany, że jest to dzieło wielu architektów i inżynierów. Tymczasem do tych zadań Ojciec Pio wybrał niekwalifikowanego robotnika, a przy tym człowieka z okropnym charakterem. Był nim Angiolino Lupi, wywodził się z biednej rodziny, wykształcenie skończył na piątej klasie szkoły podstawowej. Nigdy nie wyuczył się konkretnego fachu. Gdy posłyszał o możliwości jakiejś pracy, zgłaszał się podając się za fachowca w danej dziedzinie. Był obieżyświatem: pracował jako fotograf zmarłych, jako stolarz, malarz, tokarz, scenograf itd. Kapucyni z San Giovanni Rotondo byli oburzeni, widzieli w tym oszustwo i autora projektu chcieli podać do sądu. Pewien inżynier z Foggii faktycznie zaskarżył go do sądu o nielegalne wykonywanie zawodu. Ale Ojciec Pio postawił na swoim, projekt Lupiego uznał za najlepszy i on został głównym kierownikiem budowy olbrzymiego obiektu, jakim jest Dom Ulgi w Cierpieniu, uchodzący za jeden z najnowocześniejszych szpitali w Europie. „; Wykształconym architektom i inżynierom pozostało tylko zazdrościć Lupiemu tak wielkiego osiągnięcia.A św. s. Faustyna miała ukończone zaledwie kilka klas szkoły podstawowej, zaś wiedza religijna sięgała I komunii św. – czy jej wiara też byłą dewocją ? [to w kontekście słów pewnej osoby:”W przypadku wiary rozum jest niezbędny i do> pełni świadomości jej wyznawania potrzebna jest wiedza> religijna. Bez tego wiara jest dewocją”>”Wysławiam Cię, Ojcze, Panie nieba i ziemi, że zakryłeś te rzeczy przed mądrymi i roztropnymi, a objawiłeś je prostaczkom”.

    OdpowiedzUsuń
  43. Dziękuję Ci Kronikarzu i za samą wizytę i za tę wypowiedź – całkowicie się z Tobą zgadzam!

    OdpowiedzUsuń
  44. O widzę tutaj krąg wzajemnej adoracji i poniewieranie człowiekiem za źle zrozumiane słowa. Pięknie katolicy się zachowują. Mimo tłumaczeń kapłana, że nie jest to złorzeczenie Pan Bóg was rozliczy za to.P.S. Leszku wybacz, ale nawet nie stać cie na rozmowę oko w oko z kapłanem. Najlepiej oczerniać przez internet a jak jest propozycja rozmowy, to chować głowę w piasek i głupie argumenty wymyślać. To jest postawa katolika? Przemyśl to i przeproś Pana Boga za swoje czyny.

    OdpowiedzUsuń
  45. Leszku, jeśli chcesz poznać opinię innych na temat abp Nycza, to porozmawiaj z klerykami seminarium warszawskiego lub z zaufanymi księżmi – jeśli masz takowych, to powinni Tobie ukazać prawdę.

    OdpowiedzUsuń
  46. Marto – obyś przez swoją gorliwość o grzeszników przypadkiem sama nie przegapiła nieba.

    OdpowiedzUsuń
  47. Obecnie przebywam za zachodnią polską granicą. Wszedłem na ten blog, gdyż poleciła mi go jedna z bliskich mi osób. Nie wiem, czy słuszne jest tutaj słowo „poleciła”. Napisała do mnie – zobacz i przeczytaj. Dlatego tutaj jestem. Co tutaj zobaczyłem??? Wypowiedź autora, która ukazuje postawę księży. Powinienem odejść stąd obrażony. Dlaczego? Bo autor traktuje czytelników jak mało inteligentnych. Skąd ten wniosek? Kręci się nieustannie koło jednego tematu, jak pies wokół własnego ogona. Przypomina mi to taktykę SB z czasów PRL-u – czyli powtarzanie non stop tego samego. Zresztą zdjęcie autora, które zamieścił na tym blogu przypomina wizerunek starego SBeka, który w dzisiejszych czasach się przebarwił i udaje reformatora kleru.Mogę przyjąć drugą opcję. Słyszałem kiedyś słowa piosenki: „każdy śpiewać może…”. W przypadku tego bloga można powtórzyć te słowa, trochę je zmieniając: „każdy pisać może”. Doskonale się to stwierdzenie tutaj sprawdza, bo brak tutaj jakichkolwiek zasad logiki w pisaniu. I gdybym oceniał to pod tym kątem, to postawiłbym 1! Ale cóż, tych blogów jest tyle, że każdy pisać może… Chociaż nie będę odnosił się do samej treści, to odrażający jest taki styl pisania. W kółko Macieju… Logika nie dopuszcza ciągłego powracania pisząc to samo, tylko innymi zdaniami. Logika mówi tak: teza a później dowód lub założenie, które zaprowadzi do tezy. Oczywiście nie dotyczy to dziadków, którzy opowiadają bajki swoim wnusiom. O ile autor jest już dziadkiem, tak wygląda ze zdjęcia, o tyle ja nie jestem jego wnukiem. Mimo tragicznego stylu udało mi sie znaleźć jeden wniosek, który kryje się za treścią. Autor, to biedny sfrustrowany facet albo z tak ogromnymi wyrzutami sumienia, że nie może się pogodzić z tym, co go dotknęło (może jakiś ksiądz powiedział mu prawdę? co potwierdzałoby jego SB-ecką przeszłość) albo jest to gościu, któremu brak inteligencji uniemożliwił mu bycie księdzem (próbuje swój ideał noszony w środku wyrzucić na zewnątrz).Dobrą rzeczą jest pisanie blogów, ale szkoda, ze nikt tego nie „cenzuruje”, bo staje się to jednym wielkim śmietnikiem – co widać w przypadku tego bloga. Możecie mnie atakować (słusznie Marta napisała o was krąg wzajemnej adoracji), bo ja i tak tutaj już więcej nie przyjdę. Zapytam się mojego księdza czy czytając tego bloga nie popełniłem grzechu „zmarnowania czasu czytając głupoty”.

    OdpowiedzUsuń
  48. Bardzo dużo słów i ani jednego argumentu – gratuluję potęgi Twojego umysłu.

    OdpowiedzUsuń
  49. A nie zdajesz sobie sprawy z tego, że teraz posługujesz się plotką? Albo coś wiesz i to mówisz z pełną odpowiedzialnością za wypowiedziane słowa, albo milczysz. Wszelkie inne zachowania są niegodne dorosłego faceta.

    OdpowiedzUsuń
  50. > Pięknie katolicy się> zachowują. Mimo tłumaczeń kapłana, że nie jest to> złorzeczenie Pan Bóg was rozliczy za to.Pan Bóg nie ma za co nas rozliczać, bo cały przebieg dyskusji wskazuje, iż słowa OGIEŃ SIARKI NA TAKIE.. były złorzeczeniem. Ja już pomijam to, że obawiam się, iż nawet nie potrafiłabyś powtórzyć argumentacji ks. Tomasza, ale przy tej argumentacji trzeba jeszcze umieć odpowiedzieć na pytanie, po co w takim razie Bóg wyprowadził Lota z Sodomy – a tego nie potrafił ani ks. Tomasz, ani ks. Adam. Nie wystarczy powiedzieć „to nie jest złorzeczenie” – trzeba jeszcze umieć to zdanie uzasadnić.> P.S. Leszku wybacz, ale nawet nie stać cie na rozmowę oko> w oko z kapłanem. Najlepiej oczerniać przez internet a jak> jest propozycja rozmowy, to chować głowę w piasek i głupie> argumenty wymyślać. Było kilka możliwych wariantów – po pierwsze można było zakończyć dyskusję i przyznam, że to po rozeznaniu spraw wydawało mi się najsensowniejsze. Niestety ks. Adam wywołał mnie do tablicy.Można było przenieść tę dyskusję poza forum publiczne i to nawet, gdyby ks. Tomasz nie zrezygnował z postawy NAD – mógł choćby do mnie napisać (i takie tłumaczenie, że kasuje maile i z tego powodu nie może napisać, jest po prostu dziecinne i niegodne dorosłego człowieka – przykładem jesteś Ty sama, gdy znalazłaś do mnie drogę. Dlaczego Księdzu to nie odpowiadało? Pewnie dlatego, że pozostałby ślad jego słów, które ja mógłbym opublikować. Ksiądz chciał, by ta rozmowa była niepubliczna, a przy tym taka, po której Ksiądz mógłby ogłosić dowolny komunikat. Gdyby Ksiądz zrezygnował z postawy NAD, nie byłoby sprawy – przy postawie NAD (a ona była bardzo widoczna w tych słowach, że chodzi o to, że on chce rozwiązać mój problem – to jest klasyczne ustawienie się w postawie NAD), mogę się godzić tylko na taką rozmowę, po której pozostanie ślad. Niestety dotychczasowe postępowanie Księdza nie budzi do niego zaufania – na wzbudzenie zaufania też trzeba umieć sobie zapracować.> To jest postawa katolika? Przemyśl to> i przeproś Pana Boga za swoje czyny.Tak to jest postawa katolika – zależy mi na Kościele i na tym, jaki ten Kościół jest. Jeszcze raz powtórzę – w czasach, gdy był jeszcze blog AsiPle, to ktoś poszukujący, jak by trafił do ks. Tomasza i trafił do niej, na pewno zostałby u Asi – wybrałby protestantów, a nie katolików.Wydaje mi się, że bardzo rzeczowo opisałem cały mechanizm i mam nadzieję, że to przemyślisz (przyznaję, że gdy trwały te dyskusje liczyłem właśnie na Ciebie, że to Ty będziesz umiała przekonać ks. Tomasz, iż to tak niewiele trzeba, by Ksiądz siał tylko dobro i nic więcej).

    OdpowiedzUsuń
  51. Marto…Marto….> O widzę tutaj krąg wzajemnej adoracji i poniewieranie> człowiekiem za źle zrozumiane słowa. Pięknie katolicy się> zachowują. Mimo tłumaczeń kapłana, że nie jest to> złorzeczenie Pan Bóg was rozliczy za to.Nie jest to krąg wzajemnej adoracji i każdy kto zostawia na tym blogu komentarz jest traktowany z szacunkiem. Leszek nie prezentuje postawy zarozumiałego i pewnego siebie [ nie ma wysokiego mniemania o sobie]. Podejmuje polemikę z każdym traktując go jak dziecko Boże, a nie poniża i nie pogardza adwersarzami. Katolik czy nie katolik, gdy trafia na blog ma takie same prawa. Jezus przyszedł do grzeszników a nie do sprawiedliwych. Jaka będzie zasługa księdza dla chwały Bożej, który pisze blog tylko dla wierzących albo dla swoich klakierów ? Doprawdy – czy nie dostrzegasz jaką postawę prezentuje ks. Tomasz ? Tam nie mam prawa do swego zdania. Chyba, że będę się płaszczyć przed nim albo przytakiwać. Pouczył mnie, że jeśli czegoś nie wiem, mam pokornie prosić o objaśnienie, a on łaskawie udzieli mi wyjaśnienia. Tymczasem „darmo dostał więc darmo powinien dzielić się z owieczkami darami Pana. Sobie pozwala na blogu nawet na kamienowanie grzeszników, a inni go w tym naśladują. Czy jest to Nauka Jezusa ? Zaś ci, którzy zwrócą uwagę, że tak „bawić się ” katolikowi nie przystoi staje się „pseudokatolikiem” w waszym mniemaniu. Marto – kapłanowi wiele dano, ale też wiele będzie się od niego wymagać. Jezus wcześniej czy później upomni się o te owieczki, które odeszły z owczarni Pana przez takiego kapłana, który swym zachowaniem i postępowaniem zraził je do wyznawanej wiary. Ja przez ks. Tomasza i przez jego popleczników, którzy na tamtym blogu dokonali na mnie linczu WYKASOWAŁAM bloga religijnego. A teraz ks. Tomasz dziwi się, że w onecie jest o wiele więcej blogów ateistów niż katolików. Takie są owoce Waszego działania. Marto – co z tego, że ksiądz Tomasz mówi, iż to nie było złorzeczenie . A ja [i nie tylko ja] mówię, że to było złorzeczenie. Nie jestem aż tak mądra i szkolona jak ksiądz, więc pewnie bym nie obstawała przy swoim twierdzeniu, gdyby …….gdyby to było moje spostrzeżenie, ale to zostało mi podsunięte na modlitwie. Owo określenie ‚” złorzeczenie” nie jest moje, ono zostało mi dane, abym upomniała „brata” w wierze. A jak brat przyjął owo upomnienie i ile z tego powodu musiałam znieść upokorzenia – wiem tylko ja i Bóg. Marto – List do Rzymian (Rz 12) Błogosławcie, a nie złorzeczcie ! Ten nakaz Jezusa dotyczy nas wszystkich, a szczególnie kapłana. Ci, którzy czytali moje blogi wiedzą, że mam słabość do duchownych i osób konsekrowanych. Potrafiłam walczyć jak lew, gdy wszystkich księży wrzucano do jednego worka i ich potępiano. Walczyłam z antyklerykałami, a jakimi epitetami zostałam obrzucona na blogu ks. Tomasza przez Was ? czy ks. Tomasz zwrócił Wam uwagę, że tak nie traktuje się człowieka i nie jest to godne katolika ? zostałam „skopana” przez braci w wierze i co mam powiedzieć Panu na modlitwie – aby Was z tego rozliczył ? Tak, jak Ty nas tutaj straszysz i grozisz nam ? NIE ! Powiedziałam Mu – wybacz im Jezu, bo nie wiedzą co czynią. Nie wiedzą, że owo określenie „złorzeczenie” nie jest moje, lecz pochodzi z natchnienia Ducha Św. Marto – katolik naśladujący Jezusa nie chce śmierci grzesznika i nie chce, aby Bóg go rozliczył, lecz żeby okazał mu MIŁOSIERDZIE. A czym były słowa; OGIEŃ SIARKI NA TAKIE….? Miłosierdziem ?

    OdpowiedzUsuń
  52. Cieszę się, że na swej drodze spotkałam wielu dobrych kapłanów którzy mi pomogli gdy tego potrzebowałam.

    OdpowiedzUsuń
  53. No właśnie – takich też nie brakuje :)

    OdpowiedzUsuń
  54. Dość ostra opinia. Nie mniej w dużej części się zgadzam. Przeczytałam sporo komentujących i rwnież się zgadzam. Ale proszę módlcie się za takich kapłanów z „NAD” samo gadanie nic nie da. Druga sprawa każdy zda rachunek sumienia ze swojego postępowania przed Bogiem sam. I jeszcze jedno, Leszku Ci księża wiedzą, że BÓG od nich będzie więcej wymagał niż od jego owieczek, bo jemu dał więcej i musi zdać egzamin przed Bogiem czy kogoś po drodze za swoje postępowanie nie zagubił. Pozdrawiam i dziękuję za taka otwartośc. Ja cenię ludzi, którzy mówią to co mysla. Sama taka jestem. Miłej niedzieli

    OdpowiedzUsuń
  55. Dziękuję Siostrze – nade wszystko za to, że mnie Siostra odwiedziła, no i za to, co Siostra napisała. I oczywiście Siostra ma rację – tu jest potrzebna modlitwa!Jeszcze raz dziękuję :)

    OdpowiedzUsuń
  56. ~Agnieszka (http://milczenie-slow.blog.onet.pl)29 sierpnia 2010 19:16

    Ano nie brakuje choć mi wciąż uwierzyć w to, że prawie juz rok temu Pan zabrał do siebie mojego serdecznego Przyjaciela, Ojca duchowego, wielkiego człowieka i prawdziwego Pasterza.

    OdpowiedzUsuń
  57. Ja podobnie się czuję po śmierci ks. Zygmunta Malackiego, choć nie pełnił wobec mnie roli ojca duchowego (nawet nigdy się u niego nie spowiadałem), ani tym bardziej nie mam prawa do do określenia „przyjaciel” (choć wydaje mi się, że nim był).

    OdpowiedzUsuń
  58. S. Marto >> Dość ostra opinia. Nie mniej w dużej części się zgadzam.Ta ostra opinia wynika z bolesnego doświadczenia, chociaż i tak nie odzwierciedla tego co się wydarzyło na blogu ks. Tomasza. Wobec nas wydano tam o wiele bardziej druzgocącą opinię a ks. Tomasz dołączył się do linczujących nas. > Przeczytałam sporo komentujących i rwnież się zgadzam. Ale> proszę módlcie się za takich kapłanów z „NAD” samo gadanie> nic nie da. Druga sprawa każdy zda rachunek sumienia ze> swojego postępowania przed Bogiem sam. I jeszcze jedno,S.Marto – być może źle się modlimy za kapłanów, bo nawet ustanowienie „roku kapłańskiego” nie dało wielkich owoców, a może na owoce trzeba będzie poczekać w myśl powiedzenia ‚ „Pan Bóg jest nierychliwy ale sprawiedliwy” ? Kryzys kapłaństwa i powołań zakonnych pogłębia się. Myślę, że to zatroskanie o Kościół Chrystusowy wywołuje takie nasze emocjonalne reakcje. Niech Jezus sam to osądzi, bo zna nie tylko nasze myśli ale także nasze serca. Chcemy być narzędziem w Jego ręku – może nieudolnymi narzędziami, ale chcemy Mu służyć tym, czym jesteśmy.

    OdpowiedzUsuń
  59. heh, wiesz, że znam tylko jednego kapłana, który uważa się za najmądrzejszego? i temu człowiekowi chyba bardzo ciężko być kapłanem. Znam natomiast księdza pozbawionego współczucia. Byłam teraz w górach z dwoma mężczyznami w koloratkach. Postawa jednego z nich wprowadzała moją rodzinkę w osłupienie.Kompletna znieczulica na krzywdę drugiego Wracając do tematu,ciągle uważam, że taki kryzys jest nam potrzebny. Mam nadzieję, że wiąże się on z bardziej przemyślanym obieraniem życiowej drogi przez młodych mężczyzn.

    OdpowiedzUsuń
  60. No proszę – jak miło mi powitać :) Zaintrygowało mnie Twoje zdanie – rzeczywiście masz rację – na obraz, jaki teraz mamy, olbrzymi wpływ miała motywacja tych, którzy wybierali kapłaństwo. To, że teraz mniej jest tych którzy chcą zostać kapłanami, ma tę zaletę, że więcej jest takich, u których „pozamerytoryczne” powody jest znacznie mniej.

    OdpowiedzUsuń
  61. Witajcie. Podoba mi się Leszku Twoja dokładna analiza zjawiska. Nic dodać, nic ująć, trafione w dziesiątkę. Natomiast problem powołań kapłańskich i kryzys kapłaństwa, a także jakości owego kapłaństwa, to temat niewątpliwie zawsze aktualny, w każdych czasach. Przytoczę opinię swego znajomego, który działając cywilnie w kościele i dość długo już żyjąc, znając osobiście wielu biskupów i wykładowców w uczelnich teologicznych, tak podsumował problem: spada gwałtownie jakość intelektualna studentów. Co prawda intelekt w tym zawodzie nie jest najistotniejszy, ale jeśli zjawisko jest masowe, to rodzi problemy na przyszłość.

    OdpowiedzUsuń
  62. Jeśli tak jest, to to jest przerażające. Pytanie jednak, jak to się ma w ogóle w odniesieniu do studentów – podejrzewam, że to nie jest cecha studiów teologicznych, ale w ogóle wszelkich studiów, że ten poziom sie obniża.

    OdpowiedzUsuń
  63. Leszku, to problem selekcji. Selekcja na studia przebiega w kilku etapach. Pierwsza selekcja odbywa się w umysłach kandydatów. Jedne studia są modne, drugie zaś nie. Na modnych studiach selekcja jest ostrzejsza, wybierani są tylko najlepsi z całej populacji chętnych. Ja kończyłem studia niemodne, czyli fizykę. Selekcji nie było żadnej, ale selekcja następowała samoistnie, gdyż kierunek dla wielu był zbyt ciężki. W przypadku studiów teologicznych owej selekcji powinien dodatkowo dokonywać Duch Święty. Być może nadchodzą czasy ostateczne i kapłani nie są potrzebni. Ponadto kiedyś zawód kapłana to był awans społeczny. Wielu było chętnych do tego zawodu, nie tylko z powołania. To było niestety także złe. Gdyż szli do zawodu ludzie nie z powołania, ale z chęci awansu społecznego.

    OdpowiedzUsuń
  64. Wiesz, Leszku, moim zdaniem to poczucie wyższości budowane w kapłanach w toku formacji seminaryjnej, ma (jak wszystko prawie na tym świecie) dwie strony, dobrą i złą. Zła, której poświęciłeś tyle miejsca w tym poście, wynika być może z tego, że tym młodym mężczyznom, którzy „dla Królestwa Bożego” wyrzekają się tego, co w relacjach międzyludzkich najbardziej intymne, mówi się (jakby „na osłodę”) że PRZEZ SAM FAKT takiej decyzji już są lepsi, bardziej święci od tych, którzy jej nie podjęli. (TYLKO oni „kochają Boga niepodzielonym sercem”,itp. :) ) Tymczasem jest to raczej jakiś „punkt wyjścia” w drodze do świętości, niż „punkt dojścia.” (Już w średniowieczu znano powiedzenie, że nie habit czyni mnicha :) ) „Wybrali najlepszą cząstkę”? Być może, ale jednak zawsze tylko cząstkę. Natomiast strona dobra takiej formacji jest taka, że jednak ksiądz – pamiętając cały czas. że jest z tej samej gliny, co inni ludzie (bardzo podnosiło mnie na duchu, gdy mój spowiednik, gdy się za siebie bardzo wstydziłam, pytał – „A myślisz, że wielu kapłanów nie spowiada się z tego samego?”) – powinien pamiętać również, że zadaniem pasterza NIE JEST iść ślepo w tym samym kierunku, w którym idą owce. Wielu takich „fajnych księży”, księży-”równych gości” , z tych, co to i wypić lubili i w karty zagrać, i od romansów nie stronili („ślubowałem bezżenność, ale nie czystość”) już dawno nie jest kapłanami.Sama byłam bardzo zmartwiona, gdy się dowiedziałam, że mój mąż nauczył się palić od własnych wychowanków.To ON powinien był ich wychowywać! Tymczasem owieczki „zdemoralizowały” swego pasterza…

    OdpowiedzUsuń
  65. Myślę, że tym razem piszemy o różnych rzeczach – wychowawcą można być zarówno wtedy, gdy w stosunku do swoich wychowanków przyjmuje się postawę NAD, jak i wtedy, gdy ta postawa nie jest pochyła. I to są moje doświadczenia harcerskie, gdy przez wiele, wiele lat zajmowałem się szkoleniem kadry instruktorskiej. Zawsze starałem się o to, by kształtować relację równości (stąd np. nacisk na rolę samorządności – ale do dziś pamiętam, jak jeden z kursantów napisał mi „Rola samorządności jest bardzo duża i dlatego ja w swoje drużynie będę się rządził sam”). Tego wg mnie brakuje w formacji dzisiejszych kapłanów (mam nadzieję, że dziś to formowanie wygląda to już zupełnie inaczej), a to z kolei prowadzi do takich rzeczy, jak codzienne lincze na wspominanym przez dyskutantów czołowym blogu katolickim (nb. sam byłem świadkiem, jak jedna osoba linczowana polecała drugiej linczowanej Twój blog, jako dowód na to, że nie wszyscy katolicy od razu linczują inaczej myślących).

    OdpowiedzUsuń
  66. anna_kordalewska3 września 2010 23:48

    No, cóż – może tym razem zrozumiałam z Twojego tekstu coś innego, niż chciałeś przekazać. To mnie zresztą wcale nie martwi…

    OdpowiedzUsuń
  67. Nic dziwnego, że Ciebie to nie martwi – to powinno martwić piszącego (i to bardzo).

    OdpowiedzUsuń
  68. JA chciałem tylko powiedzieć, że blog o EGZORCYZMACH, który porwadziła Magda już nie istnieje… a to cos nowego na komórkę i mógłbyś mi podac swoje GG : SŁOWO NA TELEFON CZYLI SMS Z NIEBA:Czy chcesz codziennie sms-em dostawać:-fragment Słowa Bożego,-myśl świętego,-news,Aby to aktywować wystarczy wysłać sms o treści: ZGODA podając nazwę sieci w której obecnie jesteś (np. ZGODA ORANGE) na odpowiedni numer:dla ORANGE,POP: 515- 503- 999 dla PLUS,MIXPLUS,SIMPLUS,36i6: 782- 338- 106 dla HEYAH: 889- 333- 003 dla PLAY: 792- 963- 312dla INNYCH( ERA): 889- 911- 419(Koszt aktywowania, to cena zwykłego sms-a/ //www.pozytywnego.pl)Z usługi zrezygnować można w dowolnym momencie

    OdpowiedzUsuń