piątek, 30 lipca 2010

Kohelet


2 Marność nad marnościami, powiada Kohelet,

    marność nad marnościami – wszystko marność. (Koh 1)

21 Jest nieraz człowiek, który w swej pracy

    odznacza się mądrością, wiedzą i dzielnością,

    a udział swój musi on oddać człowiekowi,

    który nie włożył w nią trudu.

    To także jest marność i wielkie zło.

22 Cóż bowiem ma człowiek z wszelkiego swego trudu

    i z pracy ducha swego, którą mozoli się pod słońcem?

23 Bo wszystkie dni jego są cierpieniem,

    a zajęcia jego utrapieniem.

    Nawet w nocy serce jego nie zazna spokoju.

    To także jest marność. (Koh 2)    


Dziś będzie nietypowa notka. Pierwszym czytaniem na najbliższą niedzielę, są właśnie te fragmenty księgi Koheleta – nie będę jednak tłumaczył samego czytania, lecz opowiem pewną historię ze swojego życia, która się z nim wiąże.

Rzecz się działa przeszło 30 lat temu. Byłem wówczas Kierownikiem Inspektoratu Młodzieżowych Kręgów Instruktorskich Komendy Hufca ZHP i prowadziłem ostatni kurs przewodniczących MKI, gdy już było wiadomo, że po wakacjach Młodzieżowe Kręgi Instruktorskie zostaną rozwiązane. Był to czas, kiedy to wszystkie organizacje młodzieżowe dostawały przymiotnik „Socjalistyczny” w swojej nazwie (ZMS+ZMW+ZMWojskowej->ZSMP, ZSP->SZSP), a jedynie ZHP wykpił się przyjęciem programu nazwanego Harcerska Służba Polsce Socjalistycznej (adresowanego do młodzieży szkół średnich) w miejsce zmiany nazwy – to właśnie był powód likwidowania tych moich Kręgów Instruktorskich (w moim hufcu we wszystkich liceach były Młodzieżowe Kręgi Instruktorskie, a w innych szkołach tzw. drużyny specjalistyczne – turystyczne, wodniaków itp). Ponieważ na kursie miałem m.in. młodzież z liceum, które sam ukończyłem, to dałem się namówić na to, by z nimi wrócić do szkoły i założyć tam w miejsce rozwiązywanego Kręgu cały szczep harcerski. Moim zastępcą miał być Jacek Borzęcki, którego być może ktoś pamięta z programu telewizyjnego 5-10-15, w którym występował jako dyrektor podstawówki przejaznej uczniom (rzeczywiście był nim wtedy). To właśnie Jacek miał pomysł, by centralnym punktem akcji rekrutacyjnej była forma parateatralna oparta o Księgę Koheleta. I takie przedstawienie przygotowaliśmy.

Wyraźnie ktoś doniósł dyrektowi szkoły o Kohelecie, bo w dniu imprezy zamknięto przed nami drzwi szkoły. Pod drzwiami kłębiło się ok. 150 osób, ale akcja nie mogła się odbyć, bo drzwi całkiem dosłownie zostały przed nami zamknięte; woźny wyjaśnił mi, że dostał takie polecenie od dyrektora (dyrektorem był dr Jan Gad – osoba bardzo zasłużona dla szkolnictwa podziemnego w okresie okupacji), w tym polecenie, by mnie w ogóle nie wpuszczać na teren szkoły.

Nigdy oficjalnie nie poznałem przyczyny owej decyzji, ale ponieważ dyrektor potrafił zrywać uczniom krzyż z szyi ph. „szkoła jest świecka” (taką przygodę miała ówczesna Przewodnicząca MKI), to sądzę, że właśnie Kohelet był bezpośrednim powodem.

I cóż nam zostało wtedy, jak nie powtórzyć za Koheletem „Marność nad marnościami, a wszystko to marność”.




17 komentarzy:

  1. Zamoyski?pozdrawiam leszka i albęPS. ’88-92 -też ciekawy okres

    OdpowiedzUsuń
  2. Leszku – gdyby tak patrzeć na życie; to wszystko jest „marność nad marnościami”; [szczególnie to nasze blogowanie]. Czy warto zwlekać sie z łóżka rano i iść do pracy kiedy to marność nad marnościami ? czy warto jeść gdy to i tak marność nad marnościami ? czy warto żyć kiedy to życie jest „marność nad marnościami „? Skojarzyło mi się to z ; „Memento morii” [pamiętaj o śmierci). Pamiętając ciągle o tym człowiek popada w rezygnację.

    OdpowiedzUsuń
  3. Witam młodszego kolegę – ja 68-72.

    OdpowiedzUsuń
  4. Warto żyć. Tylko trzeba mieć świadomość właściwej perspektywy. Wszystko, co jest w perspektywie śmierci, to marność nad marnościami; sens ma tylko to, co wykracza poza tę perspektywę.

    OdpowiedzUsuń
  5. Mówisz, że warto żyć ? czasami nie chce się ani żyć. Różnie to bywa. pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  6. Dawno nie czytałam Koheleta. Czy on pisał tylko o marności czy widział tez uroki życia? Nawet ciężkiego życia, w którym zawarte jest ukryte piękno, siła, radość…. Marność ? -no skoro to w Piśmie Św. to coś w tym jest :) Muszę poczytać.

    OdpowiedzUsuń
  7. Leszku czy ten dyr. Gad żyje jeszcze? Gdyby żył -to ja mu współczuję.I popatrz jak to się wszystko zmienia: w tamtych czasach współczuło się przede wszystkim tym, którym on zdzierał krzyż z szyi a teraz te osoby mogą się czuć szczególnie dowartościowane (zresztą wtedy też) bo broniły swoich przekonań. Ty tez ładnie broniłeś

    OdpowiedzUsuń
  8. Po namyśle dochodzę do wniosku, że Kohelet pisze o przywiązaniu się do rzeczy materialnych. Ale przecież w życiu człowieka istnieje tez wymiar duchowy rzeczy materialnych – prawda?

    OdpowiedzUsuń
  9. Przyznaję, że sam bardzo dawno nie czytałem. Wydaje mi się jednak, że wszystko to marność nad marnościami.

    OdpowiedzUsuń
  10. Już w czasach, gdy ja byłem uczniem (68-72) dyr. Gad był w wieku emerytalnym. Jednak ze względu na zasługi w tajnych kompletach dostał szkołę „w dożywocie” (tj. on sam miał zdecydować o tym, kiedy odejdzie). Przy czym żeby było do końca jasne – on nie był komuchem – sam objął tę szkołę w wyniku przemian popaździernikowych. Skąd u niego tak skrajne podejście do krzyża? – nie mam pojęcia.Od ilu lat nie żyje, zupełnie nie kojarzę, ale wiem, że nie żyje.

    OdpowiedzUsuń
  11. Gdybyśmy mówili, że Kohelet odnosi sie tylko do spraw materialnych, to byłoby w tym pewne uroszczenie. Chociażby w ty czytaniu mamy przykład „Jest nieraz człowiek, który w swej pracy odznacza się mądrością, wiedzą i dzielnością, a udział swój musi on oddać człowiekowi, który nie włożył w nią trudu.” Tu nie chodzi o sprawy materialne. Jest opis autentycznej krzywdy człowieka i to krzywdy nie dotyczącej spraw materialnych. Istotą wg mnie jest to, jaką perspektywę przykładamy do życia – ta perspektywa musi wykraczać poza naszą śmierć. Jeśli jest nią śmierć, to wszystko to marność nad marnościami.

    OdpowiedzUsuń
  12. Mimo wszystko słowa te nastrajają pesymistycznie, a ponieważ z natury jestem pesymistką, więc jeszcze bardziej mnie pogrążają w nicości. Pamiętacie mój wiersz ; „ZERO”; ?Czytając często takie sentencje możemy popaść w odrętwienie. NIE, ja chcę jeszcze trochę pożyć, a nie wegetować z myślą, że wszystko to marność nad marnościami. Muszę sobie wmawiać, że każdy dzień, każda minuta naszego życia ma sens, bo inaczej znowu popadnę w życiową „śpiączkę”. .

    OdpowiedzUsuń
  13. Basiu, jeśli swoją perspektywę zamkniesz wraz z godziną śmierci, to nie ma sensu; jeśli jednak Twoja perspektywa przekracza śmierć, to każda chwila życia ma sens.

    OdpowiedzUsuń
  14. Faktycznie marność…

    OdpowiedzUsuń
  15. Ale tylko wtedy, gdy się będzie patrzeć w perspektywie własnej śmierci.

    OdpowiedzUsuń
  16. Uwielbiam księgę Koheleta.

    OdpowiedzUsuń
  17. Przyznam, że jestem jednak zaskoczony.

    OdpowiedzUsuń