czwartek, 3 czerwca 2010

Nieomylność papieża

Ateista w końcu zamilkł (pewnie nie na długo, ale zamilkł). Niektórzy twierdzą, że zmienił nick; mnie się wydaje, że po prostu on, jako już kompletnie skompromitowany, został zastąpiony przez inną osobę. Gdyby Ateista był samotną wyspą w świecie blogowym, taka akcja nie byłaby możliwa – ale nie jest. Przypuszczam, że Mhm jest osobą, która została wyznaczona na miejsce Attonna.

Jednym z wątków podnoszonych przez Mhm była nieomylność papieża:

Anno, ależ ja nie neguję przykazań Bożych. Mój wewnętrzny sprzeciw budzą jedynie manipulacje i przekłamania. Taki przekłamaniem jest dla mnie również twierdzenie, że my wszyscy tworzymy kościół Boży – to się tylko tak ładnie nazywa, a w rzeczywistości szara eminencja (jak Ty czy ja) nie ma nic do powiedzenia w tym kościele, rządzą hierarchowie i dlatego kościół postrzegany jest jako instytucja. Wierzę w Boga i w to, co nakazał lub czego zabronił, ale nie wierzę w ludzkie wymysły, w tym także w dogmat o nieomylności papieża, bo nie jest nieomylny, jest takim samym człowiekiem jak my.
~Mhm, 2010-06-02 21:44

A oto moja odpowiedź (wątek manipulacji dotyczył analizy jednej z jej/jego wypowiedzi, która zarzucała manipulację kościołowi, sama posługując się manipulacją):

Skoro taki Twój sprzeciw budzą manipulacje, to dlaczego do tej pory nie odpowiedziałaś mi, dlaczego sama posługujesz się manipulacjami?
A jeśli chodzi o dogmat o nieomylności papieża, to czy tak trudno Ci zrozumieć, że Bóg jest wszechmocny i mimo, iż każdy papież jest zwykłym człowiekiem, to żaden wydając rozstrzygnięcie w sprawach wiary, się nie myli? Choćby sam, jako człowiek, coś błędnie rozumiał, to Bóg i tak nie da mu ogłosić fałszywego dogmatu! Bóg szanuje naszą wolność i nie robi niczego wbrew naszej woli (choć byłby w stanie) – jedynym człowiekiem, ograniczonym przez Boga jest właśnie papież. No ale przecież kościół jest Chrystusowy, a nie papieski – więc to ograniczenie jest oczywiste!

Oczywiście można by było (i nawet warto!) zwracać uwagę, że wszystkie takie rozstrzygnięcia są dokonywane w jedności z kolegium kardynalskim. Można też mówić (i warto) o tym, że na pewno Bóg w chwilach takich decyzji w sposób szczególny uzdalnia i samego papieża i wszystkich członków kolegium do właściwego rozeznania spraw. Ale to wszystko jeszcze nie dotyka istoty sprawy – bo istotą jest właśnie to, że papież jest jedyną osobą na ziemi, której Bóg ogranicza daną wszystkim wolność.

Zwróćcie uwagę, że w historii papiestwa były różne dziwne wydarzenia, Bóg dopuszczał nawet do tego, by papieżami zostawali ludzie, którzy nimi być nie powinni; jednak nigdy nie było tak, by Bóg dopuścił do tego, by tacy papieże dokonali jakiś rozstrzygnięć dotyczących wiary. Bo czym innym jest sprawowanie władzy w kościele – to dotyczy tylko kościoła, jako instytucji, a czym innym służba pasterska, jaką pełni każdy papież. Tu ograniczenie danej wszystkim wolności jest konieczne, bo inaczej groziłaby utrata tożsamości kościoła (proszę porównać to z tym, co się dzieje w kościołach protestanckich, które właśnie odrzucają dogmat o nieomylności papieża – jak to w swoich dziejach po schizmie dzieliły się jeszcze bardziej i bardziej; tu paradoksalnie wielka schizma mniej narozrabiała, bo kościół wschodni uznał status quo – zachował wszytko to, co było jeszcze w czasach jedności i nie wprowadzał żadnych zmian).

Zastrzegam się, że tego, co napisałem, nigdzie nie wyczytałem (w szczególności nie wiem, jak to się ma do oficjalnego stanowiska kościoła) – to po prostu jest dla mnie oczywiste. Być może musieliśmy dopiero doczekać czasów współczesnych, by zauważyć ten wątek wolności człowieka. Powstaje zatem pytanie, czy Bóg miał prawo ograniczyć wolność papieżowi?
Trzeba pamiętać, że bycie papieżem to nade wszystko posługa – gdy obrany papież podejmuje tę posługę, to obejmują ją z pełną świadomością, że to jest posługa – on sam nie pragnie niczego bardziej, niż służyć Chrystusowi. Jest więc jasne, że godzi się również na to ograniczenie wolności.

35 komentarzy:

  1. „Powstaje pytanie czy Bóg miał prawo ograniczyć wolność papieżowi”? Dziwi mnie trochę takie sformułowanie. Chyba nie tylko dla chrześcijan Bóg jest mądrością, Bóg jest wszechmogący… Jakie „prawo” miałoby być „nad” Bogiem?A co do nieomylności papieża. Nie znam się na tym. Jednak wydaje mi się, że nieomylność też została „ustanowiona” w jakimś konkretnym momencie… Możemy wierzyć w to, że w chwilach kiedy papież ma być nieomylny mówi przez niego sam Bóg. Ja mogę w to wierzyć nie znając dokładnej historii Kościoła, lecz że często mam wątpliwości, aż mnie korci zapytać: czy w tej historii nie było jakiegoś, choćby jednego, przypadku kiedy zostało podważone coś co miało być nieomylne? Może nie.Dobrze jest podkreślać, że nie wszystko, co mówi papież jest nieomylne. Wydaje mi się, że równie często zapominają o tym zwykłe „owieczki” jak i duchowni mówiący kazania na mszach

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeśli chodzi o to „prawo”, to może niezręcznie się wyraziłem – chodziło mi o to, czy w tym nie ma jakieś błędu rozumowego, że skoro każdy człowiek jest obdarzony całkowitą wolnością, to czy Bóg w ogóle „mógł” (właśnie tu cały czas brakuje mi właściwego słowa) ograniczyć je papieżowi, czy sam by sobie w ten sposób nie zaprzeczył? Pokazałem, że „mógł”, bo nie odebrał wolności przy podejmowaniu godności papieża nowo-obranemu – w akcie wolności, jakim jest przyjęcie wyboru, jest zawarta zgoda (a nawet pragnienie!) pomniejszenia wolności w tej jednej sprawie.A jeśli chodzi o ewentualne „wycofywanie się rakiem”, to nigdy takiego przypadku nie było – żaden dogmat nie został unieważniony (i w świetle samego dogmatu o nieomylności, jest to tylko teoretyczna możliwość).

    OdpowiedzUsuń
  3. Kwestia „nieomylności papieża” nie dotyczy mnie bezpośrednio, a swoją opinię mogę streścić w paru słowach: jeśli katolicy uznają, że dana osoba ma prawo decydować, w co mają wierzyć i jak (wszak poprzez instytucję nieomylności ex cathedra papież wydaje komunikaty w kwestii wiary jeśli są sporne, i dogmaty), i jest im tak wygodnie – to ich sprawa, choć dla kogoś z zewnątrz jest to co najmniej „dziwne”.Mniejsza o to. Bardziej znów zaintrygował mnie motyw Attonna i niejakiego „Mhm”, którego wypowiedzi „pobieżnie” przejrzałem.> Ateista w końcu zamilkł (pewnie nie na długo, ale> zamilkł). Niektórzy twierdzą, że zmienił nick; mnie się> wydaje, że po prostu on, jako już kompletnie> skompromitowany, został zastąpiony przez inną osobę. Gdyby> Ateista był samotną wyspą w świecie blogowym, taka akcja> nie byłaby możliwa – ale nie jest. Przypuszczam, że Mhm> jest osobą, która została wyznaczona na miejsce Attonna.Wyznaczona przez kogo, Leszku? Mhm nie wydaje się osobą, która ma te same „cele” co Attonn, więc łączenie obu tych postaci jest niedorzeczne. I nie odnoszę się do tego bynajmniej dlatego, że „czuję ideologiczną więź” z Ateistą, bo jesteśmy dość różnymi wyspami, ale dlatego, że dziecinne jest szukanie osób „wyznaczonych”, „podesłanych” przez jakieś cicho-ciemne służby, naturalne „szkodzące chrześcijaństwu” (bądź konkretnej opcji politycznej, nie w tym jednak przypadku). A jeśli już się to robi, to proszę nazwać konkretnie tych, co „wyznaczają kogoś na czyjeś miejsce”, a nie rzucać sugerującymi „przypuszczeniami”.Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. Zbieżność czasowa zamilknięcia Attonna i pojawienia się Mhm jest po prostu faktem. Ktoś tam nawet uznał, że to jest nowy nick Attonna – Mhm temu zaprzeczył/-ła (komuś innemu napisał/-ła, że jej płeć jest nieznana, więc nie wiem, jak mam pisać). Skoro zaprzeczył/-ła, to jedyny rozsądny wniosek, jaki można z tego wyciągnąć jest taki, że Attonn został zastąpiony inną osobą. A kto kieruje akcją atakowania bloga ks. Tomasza, to tego nie wiem? Spytaj Attonna.

    OdpowiedzUsuń
  5. Dzięki za wyjaśnienia A nie wiesz od którego roku datuje się dogmat o nieomylności papieskiej?

    OdpowiedzUsuń
  6. Jest to jeden z później ogłoszonych dogmatów – dopiero na soborze watykańskim I w 1870 roku. Funkcjonował jednak „od zawsze”. A oto jego treść:(…) Za zgodą świętego Soboru nauczamy i definiujemy jako dogmat objawiony przez Boga, że Biskup Rzymski, gdy mówi ex cathedra – tzn. gdy sprawując urząd pasterza i nauczyciela wszystkich wiernych, swą najwyższą apostolską władzą określa zobowiązującą cały Kościół naukę w sprawach wiary i moralności – dzięki opiece Bożej przyrzeczonej mu w osobie św. Piotra Apostoła posiada tę nieomylność, jaką Boski Zbawiciel chciał wyposażyć swój Kościół w definiowaniu nauki wiary i moralności. Toteż takie definicje są niezmienne same z siebie, a nie na mocy zgody Kościoła.Jeśli zaś ktoś, co nie daj Boże, odważy się tej naszej definicji przeciwstawić, niech będzie wyłączony ze społeczności wiernych

    OdpowiedzUsuń
  7. Jest to jeden z później ogłoszonych dogmatów – dopiero na soborze watykańskim I w 1870 roku. Funkcjonował jednak „od zawsze”. A oto jego treść:(…) Za zgodą świętego Soboru nauczamy i definiujemy jako dogmat objawiony przez Boga, że Biskup Rzymski, gdy mówi ex cathedra – tzn. gdy sprawując urząd pasterza i nauczyciela wszystkich wiernych, swą najwyższą apostolską władzą określa zobowiązującą cały Kościół naukę w sprawach wiary i moralności – dzięki opiece Bożej przyrzeczonej mu w osobie św. Piotra Apostoła posiada tę nieomylność, jaką Boski Zbawiciel chciał wyposażyć swój Kościół w definiowaniu nauki wiary i moralności. Toteż takie definicje są niezmienne same z siebie, a nie na mocy zgody Kościoła.Jeśli zaś ktoś, co nie daj Boże, odważy się tej naszej definicji przeciwstawić, niech będzie wyłączony ze społeczności wiernych

    OdpowiedzUsuń
  8. Zbieżność czasowa – być może, choć pod tym samym postem był też komentarz Attonna, a ja znam tylko jednego blogera, który zmienia nicki gdy chce wyrazić to samo zdanie w ostrzejszy sposób. Uznanie Attonna i Mhm za jedną osobę to kompletny absurd, zakrawający o paranoję – nieważne że Attonn to zdeklarowany ateista, a Mhm pisał/a, że jest wierzący/a. Podobnie zresztą jak stwierdzenie, że został zastąpiony – czyżby tylko ci, którzy zgadzają się z Tobą bądź ks. Tomaszem pisali „od siebie” a nie „z wynajęcia”? Czyżby ks. Tomasz był kimś wyjątkowym, że jeśli ktoś wyraża dezaprobatę na jego blogu, to tylko i wyłącznie dlatego, że go „atakuje”?Albo wiesz, że ktoś kieruje – i wiesz, kto i mówisz to otwarcie, albo nie wiesz i wtedy jedynie rzucasz hasłami i „przypuszczeniami”, których się możesz wyprzeć „bo są tylko przypuszczenia”, ale co ma się do kogoś przykleić, to się przyklei. Czemu zniżasz się do takiego poziomu prowadzenia polemiki? – nie mam pojęcia. Mógłbym tu np. rzucić, że „ktoś Cię wynajął”, ale… no właśnie. Przecież to absurd i paranoja, co?Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  9. Ale przecież nie tylko Attonn i Mhm są osobami o odmiennych poglądach niż większość gości ks. Tomasza. A więc cała Twoja argumentacja jest nielogiczna (wszystkie te osoby uważałbym wg Twojego twierdzenia za osoby wysłane). Tymczasem ja odnoszę to tylko do tych dwóch osób – inaczej nie potrafię wyjaśnić tej zbieżności czasowej. A ponieważ jest jednocześnie parę cech wspólnych dla ich sposobu blogowania (w tym m.in. ukrywanie prawdy o sobie), to te przypuszczenia jeszcze bardziej uprawdopodabnia. Pamiętaj przy tym, że ja jestem z tego pokolenia, które „knuło”, a więc na pewne zachowania jestem wyczulony.

    OdpowiedzUsuń
  10. > Ale przecież nie tylko Attonn i Mhm są osobami o> odmiennych poglądach niż większość gości ks. Tomasza. A> więc cała Twoja argumentacja jest nielogiczna (wszystkie> te osoby uważałbym wg Twojego twierdzenia za osoby> wysłane).Nie wszystkie osoby sprzeciwiające się ks. Tomaszowi udzielają się w sposób dłuższy niż jeden-dwa komentarze – to zapewne budzi podejrzenia, że wytrwałość musi być „opłacana”… Swoją drogą już pierwsze odpowiedzi na komentarz Mhm: „Nie możesz być katolikiem zadając takie pytania” „Bo on nie jest katolikiem, katolik takich pytań nie zadaje” pokazują „otwartość” komentatorów na inaczej myślących albo przynajmniej „wątpiących”.> Tymczasem ja odnoszę to tylko do tych dwóch osób> – inaczej nie potrafię wyjaśnić tej zbieżności czasowej.Wyjątkowa to zbieżność – ostatni komentarz Attonna 2 czerwca 16.32; a pierwszy Mhm – 2 czerwca 6.42. Ale rozumiem, że te 10 godzin to dla niepoznaki ;)No i oczywiście wyjątkową zbieżnością jest to, że Attonn pisze jako ateista, a Mhm jako chrześcijanin…> A ponieważ jest jednocześnie parę cech wspólnych dla ich> sposobu blogowania (w tym m.in. ukrywanie prawdy o sobie),> to te przypuszczenia jeszcze bardziej uprawdopodabnia.Ukrywanie osobistych spraw – no proszę Cię… To nie portal randkowy. Każdy ma prawo podawać tyle informacji ile chce – to takie podejrzane?> Przypuszczam, że Mhm jest osobą, która została wyznaczona na miejsce Attonna (Z NOTKI)Nadal czekam na konkrety – kto wyznacza te osoby i czemu „akurat” na blog ks. Tomasza? Wszak nie przypuszczasz, że Attonn został „wyznaczony”, przypuszczasz jedynie „zamianę”.

    OdpowiedzUsuń
  11. Nie wiem po co Ci te konkrety, ale jeśli naprawdę są Ci do czegoś konieczne, to się zgłoś do Attonna.

    OdpowiedzUsuń
  12. Czemu do niego? To Ty o tym piszesz, nie on.A do czego mi są potrzebne? Ot, choćby do tego, bym mógł Cię uznać za osobę, która jak coś pisze, to z rozsądku i dla dobra dyskusji, a nie po to, by rozsiewać pomówienia używając tanich i poniekąd chamskich chwytów…

    OdpowiedzUsuń
  13. Widzisz, Twój problem jest taki, że Ty wiesz, że piszę rozsądnie, że do nikogo nie pałam nienawiścią, daleki jestem od uproszczeń, a tu zachowuję się tak, że Ty tego nie rozumiesz. Tymczasem ja napisałem już wszystko. Jeśli miałbym jeszcze coś dodać, to mogę zwrócić uwagę, że o Tobie parę rzeczy wiem, mimo iż znam Ciebie tylko z komentarzy u Basi i nielicznych u mnie. Jeśli ktoś ukrywa wiek, płeć, to nie jest to normalne i nie ma to nic wspólnego z ochroną prywatności.

    OdpowiedzUsuń
  14. > Ateista w końcu zamilkł (pewnie nie na długo, ale zamilkł). Niektórzy twierdzą, że zmienił nick; mnie się wydaje, że po prostu on, jako już kompletnie skompromitowany, został zastąpiony przez inną osobę. Żeby mnie skompromitować musiałbyś mieć jakieś dowody – choćby spreparowane. Wmawiając wszystkim to co wmawiasz i weryfikując pewne informacje na mój temat, to kompromitujesz się raczej Ty przed co bardziej samodzielnie myślącymi. Osoby, które uwierzyły w to co piszesz, uwierzyły tylko dlatego, ze jesteś katolikiem a to co piszesz zgadza się z propagandą Kościoła. Niczego więc nowego nie zrobiłeś, bo w ich oczach już dawno byłem „skompromitowany”. W moją komunistyczną przeszłość itp. wierzą tu poza Tobą tylko „Basia” i „Alba”.Wielka to „kompromitacja”. :) Dlaczego zaśnie piszę? Cokolwiek nie napiszę, to i tak wiesz lepiej – kim jestem, co chcę zrobić, co myślę. Po co wiec marnować czas?> Przypuszczam, że Mhm jest osobą, która została wyznaczona na miejsce Attonna.Oczywiście – wyznaczył tego kogoś ateistyczno-komunistyczno-żydowski spisek cyklistów. :) > to czy tak trudno Ci zrozumieć, że Bóg jest wszechmocny i mimo, iż każdy papież jest zwykłym człowiekiem, to żaden wydając rozstrzygnięcie w sprawach wiary, się nie myli?Jeżeli zarzucasz brak zrozumienia, to wytłumacz jak ta nieomylność działa i udowodnij ją.Jak na razie to coś niebyt nieomylna ona jest, skoro nieomylne „prawdy” jednego papieża są anulowane przez kolejnych. Tak choćby było z limbusem. Nieomylne stwierdzenie, że Ziemia nie jest kulą i krąży wokół Słońca a wszelkie takie teorie to herezje – to dopiero dowód na papieską nieomylność.Papież jest równie nieomylny co Ty tworząc „prawdy” na mój temat – z resztą Twoje „jasnowidztwo” i papieska nieomylność (dokładnie JP2.) pokrywają się w pewnych kwestiach – np. tego, ze jestem komunistą. //ateistaa.blog.onet.pl/

    OdpowiedzUsuń
  15. Bardzo Ci dziękuję, że odpowiedziałeś Adkowi czyja to była decyzja, by Ciebie zastąpić przez Mhm. A co do kompromitowania, to ja nie mam tu żadnych zasług – Ty sam siebie kompromitowałeś, gadając takie głupoty, jak ta, że bezpośrednio po urodzeniu odrzuciłeś dekalog.

    OdpowiedzUsuń
  16. ~http://ateistaa.blog.onet.pl/4 czerwca 2010 01:45

    No tak, skompromitowałem się bo przecież zapomniałem, że każdy rodzi się katolikiem uznając tym samym dekalog.

    OdpowiedzUsuń
  17. Jak już nie pamiętasz, to Ci przypomnę, co Ci napisałem:

    OdpowiedzUsuń
  18. A – przecież Ty możesz nie wiedzieć kto to jest Bolesław Bierut. No to zmienię na „choćby Twoim ojcem był Jerzy Urban” – o nim już kiedyś rozmawialiśmy i pamiętam, że wiesz, iż był wojującym ateistą.

    OdpowiedzUsuń
  19. Przepraszam Adku nie odniosłem się do tych Twoich słów:>jeśli katolicy uznają, że dana osoba ma prawo decydować, w co mają wierzyć i jak (wszak poprzez instytucję nieomylności ex cathedra papież wydaje komunikaty w kwestii wiary jeśli są sporne, i dogmaty), i jest im tak wygodnie – to ich sprawa, choć dla kogoś z zewnątrz jest to co najmniej „dziwne”.

    OdpowiedzUsuń
  20. Leszku – dla mnie Atton oraz Mhm to dwie różne osoby; moim zdaniem – zbieżność czasowa to tylko zbieg okoliczności. A „nieomylność papieża” to także bolączka wielu chrześcijan nie będących katolikami i nie uznających zwierzchności Watykanu.

    OdpowiedzUsuń
  21. Jest jeszcze jedno miejsce, w którym niejako sam Bóg ogranicza wolę kapłana. Jest to konfesjonał, gdzie doby kapłan jest jedynie narzędziem Ducha Świętego. Pięknie o tym pisała siostra Faustyna. Dlatego należy poszukiwać dobrego kapłana, do spowiedzi. Aby mógł się on stać przewodnikiem duchowym. Ostatnio, pisząc swego bloga, żałuję, że nie potrafię spisywać słów Ducha Świętego. Prowadząc blog, z punktu widzenia racjonalisty, strasznie się czuję ograniczony. Aż bolą mnie skrzydła, których w pełni nie mogę rozwinąć.

    OdpowiedzUsuń
  22. Wg mnie również są to dwie różne osoby. Jednak jest za dużo „przypadków” w tym przypadku, bym mógł uznać, że to rzeczywiście przypadek. Zresztą Attonn potwierdził – wskazywał nawet na ich dysponenta.Natomiast jeśli chodzi o problemy protestantów z uznaniem dogamtu o nieomylności papieża, to może to moje spojrzenie im to nieco ułatwi.

    OdpowiedzUsuń
  23. Tylko sam zaznaczasz, że „dobry kapłan” – nie każdy jest dobry i nie każdy staje się narzędziem; powinien się stać, ale się nie staje. Pytanie zatem, czy czy jeśli dany kapłan tym narzędziem się nie staje, to i tak Bóg interweniuje, gdyby ten kapłan miał niesłusznie nie udzielić rozgrzeszenia? Sam w ubiegłym roku byłem w takiej sytuacji, w której byłem pewny, że nie dostanę rozgrzeszenia – idąc tokiem rozumowania tego kapłana było to oczywiste; a jednak je otrzymałem. Przypisałem to temu, że ten kapłan w decydującym momencie sam wszystko pozostawił Duchowi Świętemu, ale może to jest tak, jak mówisz, że to sam Bóg nie dopuszcza do tego, by kiedykolwiek zdarzyło się tak, by bez rozgrzeszenia odszedł ktoś, kto powinien je uzyskać.

    OdpowiedzUsuń
  24. Tylko sam zaznaczasz, że „dobry kapłan” – nie każdy jest dobry i nie każdy staje się narzędziem; powinien się stać, ale się nie staje. Pytanie zatem, czy czy jeśli dany kapłan tym narzędziem się nie staje, to i tak Bóg interweniuje, gdyby ten kapłan miał niesłusznie nie udzielić rozgrzeszenia? Sam w ubiegłym roku byłem w takiej sytuacji, w której byłem pewny, że nie dostanę rozgrzeszenia – idąc tokiem rozumowania tego kapłana było to oczywiste; a jednak je otrzymałem. Przypisałem to temu, że ten kapłan w decydującym momencie sam wszystko pozostawił Duchowi Świętemu, ale może to jest tak, jak mówisz, że to sam Bóg nie dopuszcza do tego, by kiedykolwiek zdarzyło się tak, by bez rozgrzeszenia odszedł ktoś, kto powinien je uzyskać?

    OdpowiedzUsuń
  25. Ja nie rozumiem Leszku dlaczego piszesz, że Bóg ogranicza wolność papieża. Chociaż wydaje mi się, ze rozumiem intencję dla której użyłeś takiego określenia. Ale wg. mnie papież jest wolny zawsze tak jak każdy wierny. Może popełniać dobro i zło. Jeśli ogłasza dogmat to rozstrzyga wątpliwości wierzących poddając się Dobrowolnie działaniu Ducha Św.Adek pisał, że ..”jeśli katolicy uznają, że dana osoba ma prawo decydować, w co mają wierzyć i jak”…”i jest im tak wygodnie”…a ta Osoba to przecież Bóg. I katolikom nie jest „wygodnie” tylko to jest kwestia wary.

    OdpowiedzUsuń
  26. Leszku- zawsze powtarzałam, że winniśmy prezentować swój punkt widzenia, może nasze argumenty kiedyś do kogoś trafią; w końcu nikomu nie narzuca się uznania dogmatu nieomylności papieża; niezmierzone są wyroki Boskie i czasami jesteśmy narzędziem w ręku Boga wypowiadając nie swoje, lecz pod natchnieniem Ducha Św. – Jego słowa; a skoro nam, prostym i nieuczonym ludziom dane jest być tym, narzędziem w ręku Bożej Opatrzności, to o ileż większe prawdopodobieństwo, że człowiek który poświęcił temu swe życie – jest kierowanym przez Ducha Św.

    OdpowiedzUsuń
  27. Moherku, zacznę od tego, co najważniejsze – strasznie się cieszę, że jesteś! (codziennie o Tobie myślałem i cieszę się, że się doczekałem).A jeśli chodzi o meritum, to jest to konsekwencja stwierdzenia nieomylności – wierzę w to, że nigdy Bóg nie musiał się uciekać do takich środków, że każdy papież na tyle oddawał się działaniu Ducha Świętego, mógł On ograniczyć swoje działania, do działań „pozytywnych” i nie musiał do „negatywnych”, ale te negatywne są w to wpisane

    OdpowiedzUsuń
  28. Byłem u Ciebie ok. 9, więc może to było kilka minut różnicy – nieważne zresztą.Co do nieomylności – Kościół to instytucja zhierarchizowana, a w każdej hierarchii ktoś musi być na najwyższej górze Generalnie jako taka instytucja „nieomylności” jest do przyjęcia dla danej grupy – o ile jest to rozstrzygnięcie w sprawach koniecznych. Przyjęło się jednak, że papież ma zawsze rację, bo ją ma, bo jest papieżem, a wobec tego jego słowa nie można krytykować ani negować – nawet poza ex cathedra „bo jest nieomylny” jako ex cathedra.Poza tym – nie niepokoi Cię ta myśl, że skoro papież „sam z siebie” mógł np. wypowiedzieć wojnę albo do niej zachęcać (vide Urban II), to wydając coś ex cathedra też może się mylić? Zawsze przecież jakieś argumenty się znajdą, więc każde stanowisko można uzasadnić.Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  29. Gdyby nie był papieżem, to mógłby, bo Bóg nikomu nie ogranicza jego wolności – poza papieżem właśnie. Właśnie dogmat o nieomylności oznacza, że papież nie jest wstanie w tych sprawach, w których wypowiada się ex cathedra zająć błędnego stanowiska (choćby sam jako człowiek chciał).

    OdpowiedzUsuń
  30. Czyli wypowiedzenie formułki sprawia, że mówi prawdę, samą prawdę, i tylko prawdę (oczywiście teologiczną)?

    OdpowiedzUsuń
  31. Ściślej jeśli uda mu się wypowiedzieć, to to, co powie jest właśnie taką prawdą. Pamiętaj przy tym, że Bóg jest poza czasem – my „widzimy” czas sekwencyjnie, a On jednym spojrzeniem „widzi” cały czas.

    OdpowiedzUsuń
  32. wydobyłam się z szpitala i jestem :) A co do meritum to hm… :) .. tacy różni papieże byli…

    OdpowiedzUsuń
  33. Różni byli, ale ci „najróżniejsi” żadnych rozstrzygnięć dotyczących wiary nie dokonali – Bóg dopuścił do tego, by zostali papieżami, mieli wpływ na losy kościoła, jako instytucji, ale na prawdziwe losy kościoła, nie mieli.

    OdpowiedzUsuń
  34. z przyjemnością to przeczytałam. Nie znam tak dobrze historii Kościoła by być tego pewną :)

    OdpowiedzUsuń
  35. Ja też, ale mam nadzieję, że Duch Święty nie pozwoliłby mi napisać jakiejś głupoty (skoro podsunął mi takie myśli, to nie dałby napisać ich tak, by łatwo można było je podważyć).

    OdpowiedzUsuń