środa, 5 maja 2010

Winy prawdziwe i urojone

Już tyle razy pisałem, że moim naturalnym środowiskiem wyborczym jest PO, że pora napisać coś więcej, dlaczego od jakiegoś czasu na nią nie głosuję.
Sam powód już wymieniałem – to Platformę czynię odpowiedzialną za to, że nie doszło do powstania POPiS-u.
Natomiast nigdy nie pisałem, dlaczego wg mnie PO nie chciała POPiS-u?


Odpowiedź wg mnie jest prosta – przeważyło myślenie strategiczne partii nad doraźnymi korzyściami!
Proszę na to zwrócić uwagę – wcale nie uważam, by PO było uzależnione od sprawowania władzy; PO doskonale potrafi sobie wyobrazić czas bycia ugrupowaniem opozycyjnym (gdyby tak nie było POPiS by powstał).
Doraźne korzyści są dla każdego zrozumiałe – udział w rządzie. A na czym polegało myślenie strategiczne?


Na zmuszeniu PiS-u do sprawowania władzy z „Samoobroną” i LPR-em.
Nie trzeba było być prorokiem, by wiedzieć, że w tej sytuacji PiS albo zdecyduje się właśnie na taką koalicję (było jasne, że koalicja z SLD w ogóle nie wchodzi w grę – bracia Kaczyńscy nigdy by na to nie poszli), albo w ogóle zrezygnuje z utworzenia rządu. To drugie dałoby sposobność do urobienia gęby, że PiS to taka partia, która tylko głośno krzyczy, ale boi się sprawowania władzy. A więc nie dość, że PO objęłaby władzę, to jeszcze skutecznie odstraszyłaby dotychczasowych wyborców PiS-u (a to odstraszenie jest bardzo ważne, bo w gruncie rzeczy elektorat obu partii nie jest wcale aż tak różny, jak to sugerują specjaliści od PR-u w PO)!
W sumie było więc jasne, że PiS będzie musiał tworzyć rząd razem z „Samoobroną” i LPR-em.


Ostateczny efekt tej koalicji znamy dziś bardzo dobrze i trzeba przyznać, że i on nie był trudny do przewidzenia.


Patrząc tak strategicznie, PO szykowała się do tego, by w praktyce stać się monopartią i doprowadzić do sytuacji całkowicie samodzielnego sprawowania władzy.
I żeby nie było żadnych wątpliwości – to marzenie ma każda partia i to marzenie jest w pełni uzasadnione – tylko wtedy politycy tej partii mogą w pełni realizować to, co uważają za słuszne, jeśli władzą z nikim się nie dzielą (a zwracam przy tym uwagę, że PO ma bardzo dobre zaplecze do tego, by mieć wyśmienity wręcz program).


Dlaczego więc, tak oskarżam PO?


Bo skoro PO ma taki rodowód, jaki ma (chodzi mi oczywiście o rodowód solidarnościowy), nie ma prawa stawiać interesu partyjnego ponad interes państwa – a tym właśnie było wciśnięcie PiS-u w ramiona „Samoobrony” i LPR-u. Mierżą mnie wszelkie takie sztuczki sejmowe, w jakich przodowało zawsze Prawo i Sprawiedliwość (i to już za czasów PC), ale to nic przy tym manewrze, jaki odstawiła Platforma. Jak by na to nie patrzeć, to jest sprzeniewierzenie się wartościom.
Od tego się zaczęło, a potem już krok za krokiem. Krok za krokiem. Krok za krokiem…



28 komentarzy:

  1. TAK ! krok za krokiem do afer [w tym hazardowej] do kolesiostwa i do innych szwingli oraz świństw, bo przecież są „nietykalni”. Kiedyś zastanawiałam się – czy miłość może przerodzić się w nienawiść ? chyba tak. Z czego to wynika ? z rozczarowania i zawodu.

    OdpowiedzUsuń
  2. Niestety to widzę i bardzo mnie to martwi, bo nienawiść jest złym doradcą w życiu – w tym także w polityce. Zdecydowana większość polityków w PO ma do czego wracać, bo ma autentyczne korzenie – trzeba ich zmusić, by wrócili, a nie wylewać na nich pomyje. Jeśli założyć, że oprócz jawnych podmiotów politycznych na naszej scenie bardzo istotną grę prowadzą gracze niejawni, to na czym tym graczom zależy? – po pierwsze na oderwaniu polityki od wartości (bo tylko wtedy można z oddali wszystkim sterować). Ale to oznacza m.in, to, by w miejsce świata wartości, stworzyć jego karykaturę. To tym graczom zależy, byśmy nienawidzili. A zwróć przy tym uwagę, że nie ma na naszej scenie partii, która by miała aż tak dużo osób prawdziwie wierzących (choć akurat DT do niech nie należy). Nie sądzę, by to był przypadek – ta partia odegra jeszcze znaczącą rolę, tylko sama się musi najpierw obudzić. Potrzebne jest, by PO wyzbyła się marzeń o byciu monopartią (choć te marzenia nie są wcale nierealne), by zaczęła szukać sprzymierzeńców wszędzie tam, gdzie sprzymierzeńców można znaleźć – a wszystko poprzez powrót do świata wartości. Wiele osób z PO się wówczas wykruszy – i dobrze. Z drugiej strony PiS musi się wyzbyć wodzostwa, bo to też źle świadczy o partii, jeśli wielcy z tej partii nie znajdują ta dla siebie miejsca. POPiS jest nam potrzebny i my wyborcy musimy zrobić wszystko, by politycy dojrzewali do tej myśli.

    OdpowiedzUsuń
  3. Jeśli chodzi o PO i plan skompromitowania PiS-u, to pewnie masz rację (chociaż nie jestem pewna KIEDY taki pomysł się narodził). Ja bym jednak nie pominęła w całej sytuacji postawy PiS-u. W tamtych wyborach głosowałam właśnie na PiS. Paradoksalnie PiS jest bardziej LEWICOWY gospodarczo od samego SLD W każdym razie postawa PiS-u po wygranych wyborach zostawiała dużo do życzenia. Leżącego się nie kopie (a tym bardziej jeśli chciałoby się z nim wchodzić w koalicję). Ja pamiętam te wszystkie triumfy PiS-owców po wyborach (czasem nawet ocierające się o naśmiewanie się z PO). A Ty zapomniałeś? Chciałam aby powstał POPiS – i guzik. Za sprawą obu stron. Może przedstawiciele PO już snuli spisek, ale niestety PiS im to bardzo ułatwił :(Po drugie – ZAWSZE jest jakiś wybór. PiS wybrał koalicję z koszmarnymi partiami, ale MÓGŁ w tej sytuacji zaprezentować swoje zasady i nie zgadzać się na taki mariaż. Niemożność utworzenia rządu w takich warunkach i nowe wybory nie musiałyby oznaczać utraty wyborców – od tego są właśnie media i odpowiedni wizerunek. PiS zawsze stawiał na wizerunek ludzi z zasadami – byłaby kontynuacja – a tak przekonaliśmy się, że zasady można poświęcić dla koalicji. Mnie to właśnie odstraszyło

    OdpowiedzUsuń
  4. lek_na_zlo@vp.pl6 maja 2010 12:10

    Ja bym uwzględnił w tych rozważaniach inny ważny fakt, sondaże przed tamtymi wyborami, które to dawały sporą przewagę, PO nad PiS-em. Niby nic, ale szczury masowo zwiewały wtedy z SLD do PO, sądząc, że ta partia będzie rządzić. Wpływ owych szczurów na obecne oblicze tej parti jest bardzo istotny. Ponadto ma to wpływ na taką propagandę, której jesteśmy świadkami dzisiaj. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. ~lek na zło6 maja 2010 13:06

    Dzisiaj poczułem się jak w Folwarku Zwierzęcym. Ponieważ pamięć ludzka jest zawodna, szukałem związków Donalda Tuska z Unią Demokratyczną, w jej początkowych latach działalności. Wszystkie materiały z tamtego okresu, wywiało mi z internetu, albo nie potrafię szukać. Poprzednio nie miałem z tym problemów. Chodziło mi o historię wyborów pierwszych władz UD.

    OdpowiedzUsuń
  6. Szukanie w Sieci przypomina czasem grzebanie na wysypisku. Nie ma się co dziwić. Ja szukałam tak prostej i całkiem „niepolitycznej” rzeczy jak oznakowania ekologiczne na opakowaniach chyba ładnych kilka dni (żeby znaleźć czytelne i aktualne piktogramy).

    OdpowiedzUsuń
  7. ~lek na zło6 maja 2010 15:44

    W tym przypadku chodzi mi o znikanie całych witryn, które poruszały specjalistyczne tematy. No cóż, jedne tematy zastępują drugie. Jeśli idzie o sztukę wyszukiwania, lepiej zrobić to na zakładce zaawansowane, wtedy idzie dużo szybciej. Temat ten, który mi znikł, to temat na Wikipedii. Co rusz zmieniany jest życiorys Tuska. Szkoda, że nie monitoruję tych zmian, bo byłby ciekawy temat, co i dlaczego się usuwa. Myślałem, że uda mi się go odtworzyć poprzez inne strony, które jednak poznikały. Nie upatruję tutaj złośliwości. Ten sam problem miałem badając ocieplenie klimatu. Aczkolwiek, mimo wszystko czuję się jak koń czytający konstytucję w folwarku.

    OdpowiedzUsuń
  8. Podstawowe informacje łatwo jest znaleźć, ale żeby wyszukać coś bardziej precyzyjnego – kurza twarz, pół tony śmieci trzeba przegrzebać. A niektóre tematy znaleźć można o wiele łatwiej na stronach obcojęzycznych (tak będzie zapewne w przypadku ocieplenia klimatu). Tuskografii nie mam pojęcia gdzie szukać i nie szukam.

    OdpowiedzUsuń
  9. No i tym się różnimy, że ja głosowałem wówczas na PO – być może to jest tak, że większe pretensje ma się do tych, na których się głosuje? Ale jednak to chyba nie to – w żadnym wypadku nie jestem skłonny dzielić tej odpowiedzialności na pół. Wg mnie całkowitą odpowiedzialność ponosi PO. A alternatywą nie były powtórne wybory, lecz powierzenie misji tworzenia rządu Donaldowi Tuskowi (i PO by ten rząd utworzyła głośno przy tym krzycząc, że PiS-u nie stać na to, by sprawować władzę).

    OdpowiedzUsuń
  10. To zapewne ma wpływ na dzisiejsze oblicze PO, ale wtedy jeszcze nie mieli takiego wpływu. Wg mnie są dwaj główni autorzy tego, że do POPiS-u nie doszło – Grzegorz Schetyna i Bronisław Komorowski.

    OdpowiedzUsuń
  11. Donald Tusk nigdy w UD nie był – w tym czasie był szefem KLD (Kongresu Liberalno-Demokratycznego). Natomiast po przegranej w wyborach 1993 roku, gdzie KLD wypadła z Sejmu – m.in. dzięki apelom UD o to, by głosować na największych, jako forma rekompensaty wymyśliła wtedy powołanie Unii Wolności z połączenia UD i KLD. Wóczas Donald Tusk został wiceszefem UW.

    OdpowiedzUsuń
  12. ~Lek na zło6 maja 2010 19:53

    Szukałem tej sprawy wyboru prezydium w Uni Wolności, gdy Tusk nagle znalazł się za burtą. Nie wybrano go do prezydium nowo utworzonej partii. Gdy się zreflektowano, zrobiono go v-ce przewodniczącym. Ta cała historia była świetnie opisana w wikipedii. Niestety notka mi zniknęła, a nie chce mi się siedzieć w bibliotece. Szukałem pierwszych związków z UD, zanim powstał KLD, gdyż chciałem znaleźć przyczynę, dla której dla ludzi z KLD, nie było miejsca w UD.

    OdpowiedzUsuń
  13. No tak – w międzyczasie przeczytałem Twoją notkę, więc już dobrze wiem, dlaczego szukałeś. Właśnie myślę, co u Ciebie napisać..

    OdpowiedzUsuń
  14. Może być i WINA PO, ale niektórzy PIS-owcy zachowywali się paskudnie

    OdpowiedzUsuń
  15. No i dlatego ich nie lubię; bo nie myśleli o dobru kraju tylko o interesie partyjnym; a ja na nich głosowałam i mam teraz moralnego kaca;

    OdpowiedzUsuń
  16. ~lek na zło6 maja 2010 23:27

    Mój antysemityzm był przejściowy, przeszło mi prawie natychmiast, jak tylko Tuska wybrano na vce przewodniczącego. Natomiast zauważyłem u Ciebie pewien lęk, w używaniu słowa Żyd, oraz w pisaniu o relacjach między naszymi narodami. Może się mylę, ale to chyba lepiej, abyśmy to my pisali o tych wzajemnych relacjach, bo inaczej do głosu dojdą prawdziwi antysemici, a wtedy to dopiero będzie wstydliwy problem. Z drugiej strony, wyznaję zasadę, że nie ma żydów, są tylko polscy obywatele. Mam tylko nadzieję, że wszyscy tę zasadę będą wyznawać. Mojego postu o tym tytule by nie było, gdyby nie jeden drobny szczegół, który ostatnio mi ciąży. Pewnie za jakiś czas, będę na siebie zły, za ten tytuł. Tym nie mniej obiecałem sobie szczerość na każdym kroku. Także w rozliczaniu się z moją własną osobistą historią.

    OdpowiedzUsuń
  17. ~lek na zło6 maja 2010 23:43

    Ostatnio zgłupiałem, jeśli idzie o pisownię z wielkiej i małej litery. Jakaś mądra głowa, tak mi namieszała, że już sam nie wiem, czy polacy pisze się z małej czy dużej litery. Zawsze pisałem z dużej. Jednak według tej mądrej głowy, zależy to od kontekstu.

    OdpowiedzUsuń
  18. Nie ma we mnie lęku – już kiedyś pisałem o tym, że w tym czasie gdy sobie dobierałem przyjaciół, wybierając ich ze względu na ich sposób myślenia, ze względu na to, co sobą reprezentowali, to po jakimś czasie się okazało, że z jednym tylko wyjątkiem wszyscy byli pochodzenia żydowskiego! Z drugiej strony też kiedyś pisałem o tym, że nigdy mi się nie zdarzyło czytać ogłoszenia o pracę, w którym byłby wymóg pochodzenia polskiego; tymczasem w Życiu Warszawy na początku lat 90-tych widziałem ogłoszenie, którym był jednoznacznie postawiony wymóg pochodzenia żydowskiego. Tak więc lęku we mnie naprawdę nie ma. Natomiast nie zgadzam się na to, by pisząc o narodowości żydowskiej pisać Żyd z małej litery. Tego po prostu nie wolno robić!

    OdpowiedzUsuń
  19. Nigdy w życiu – zawsze gdy piszemy o narodowości i używamy rzeczownika, to ten rzeczownik pisze się wielką literą (inaczej jest w przypadku formy przymiotnikowej – bo tu zawsze z małej). W przypadku Żydów problem jest o tyle większy, że czasami mówimy o żydzie w takim samym znaczeniu, jak o katoliku, protestancie, czy prawosławnym – wtedy piszemy z małej. No ale to musi wynikać z kontekstu – np. „judaizm reformowany dopuszcza, by żydzi w szabas przyjeżdżali do synagogi samochodem”.

    OdpowiedzUsuń
  20. ~lek na zło7 maja 2010 00:38

    Dzięki, postaram się nie popełniać więcej takich błędów. A co sądzisz abyśmy pisywali o relacjach polsko-żydowskich? Boję się, że jeśli nie bedziemy pisywali o wielu wspaniałych Żydach, którzy dla Polski i Polaków, oraz także dla siebie, zrobili wiele wspaniałych rzeczy, to wkrótce ożyje antysemityzm, gdyż wszyscy Żydzi będą kojarzyć się tylko z Adamem Michnikiem. Z drugiej strony zdaję sobie sprawę z delikatności materii i czychających trudności. Drażni mnie bowiem powszechne przekonanie na świecie o antysemityźmie Polaków.

    OdpowiedzUsuń
  21. ~lek na zło7 maja 2010 00:44

    Z tą małą literą, zacznę wytykać po nazwisku, nauczycieli, którzy namieszali mi w głowie. Ostatnio widziałem nawet w książce do języka polskiego. Jak ją odnajdę, to zrobię kopię i zamieszczę na swoim blogu. Wracam zatem do bezpiecznej pisowni z dużej litery. Dzięki za naukę. Nie dziwię się, że Ciebie to razi.

    OdpowiedzUsuń
  22. Może film o Sendlerowej trochę to zmieni?

    OdpowiedzUsuń
  23. No cóż, być może się zatrzymałem w swojej wiedzy (w tych sprawach jestem zdecydowanie tradycjonalistą – kiedyś np, słowo nienarodzony oznaczało tego, kto już nigdy się nie narodzi, a nie narodzony tego, kto jeszcze się nie narodził, ale zapewne kiedyś to się stanie; dziś obowiązuje jedyna forma nie narodzony; być może podobna reforma pisowni została wprowadzona w odniesieniu do narodowości – nawet jak się pojawi taka reforma, to jej nie uznam).

    OdpowiedzUsuń
  24. Czy tylko platforma winna? nie całkiem ,pamiętam atmosferę tamtego czasu np.W czasie Mszy Św. starszy ks.Biskup mówi nie po to żeśmy wygrali ,żeby się władzą dzielić( W pewnym radiu) Pis jest bardzo związany z Ojcem R. ,pamiętam po rozmowie J.Kaczyńskiego z D.Tuskiem(mówili o słońcu na konferencji)W radio Maryja O.Rydzyk mówił :po co on(Kaczyński) z nim rozmawia jest naturalna koalicja ligii,samoobrony.,a i duchowieństwo też było i jest za pis.Czasem to myślę że o.R.szantażuje chyba wszystkich biskupów.A że potrafią ludżmi manipulować to mamy to co teraz jest.,Przeraża mnie że nawet na blogach gdzie mówią o Bogu politykują w brzydki sposób.Chyba zacznę się modlić o nawrócenie Ojca.R. i siebie też.

    OdpowiedzUsuń
  25. Przyznam się, że zupełnie nie mam pojęcia, co wówczas mówiło Radio Maryja – no ale chyba późniejsze wydarzenia, jednoznacznie wskazuje, iż Ojciec Dyrektor coś się przeliczył w swoich pragnieniach dotyczących wpływu na polityków PiS-u; już nawet to, co cytujesz, właśnie o tym świadczy. Ale proszę mi wybaczyć – w sprawach Radia Maryja nie jestem kompetentny. Natomiast jestem pewny, że nawet jeśli były z tej strony naciski na taką koalicję, jaka później powstała (a nie mam powodów, by Ci nie wierzyć), to te naciski nie miałby najmniejszego znaczenia, gdyby PO chciało POPiS-u. Niestety z ówczesnych czołowych polityków Platformy jedynie J.M. Rokita tego chciał:( Przykro mi to mówić, bo w końcu do tamtego momentu zawsze głosowałem na PO, ale niestety wina w tej sprawie całkowicie leży po stronie Platformy.

    OdpowiedzUsuń
  26. A możesz mi wytłumaczyć, w jakim fragmencie mojej notki „politykuję w brzydki sposób”?

    OdpowiedzUsuń
  27. Mam nadzieję, że jak obejrzysz film „SOLIDARNI 2010″ to podzielisz się refleksjami ?

    OdpowiedzUsuń
  28. Tak, oczywiście. Tylko na działce mam już tak wyczerpany limit na ten miesiąc (jeden pobyt syna wystarczył), że będę mógł dopiero po powrocie. Ale za to zapraszam do nowej notki, którą właśnie opublikowałem.

    OdpowiedzUsuń