środa, 15 kwietnia 2009

Panny z Wilka

Podczas świąt obejrzałem „Panny z Wilka” Andrzeja Wajdy wg opowiadania Jarosława Iwaszkiewicza (i to nawet dwukrotnie). Niesamowity to film. Niby zupełnie niefilmowy (niemal bez akcji, ze skąpymi dialogami), a jednak środkami filmowymi opowiadał o tym, co w życiu najważniejsze. Opowiadał o odwiecznej tęsknocie za miłością, o tym, że to miłość dodaje nam skrzydeł.. Jakiż to banał, gdy to się pisze, ale jak zostało to pokazane w filmie – z jednej strony Julcia (Anna Seniuk) fruwająco wchodząca na śniadanie (czy potraficie sobie wyobrazić Annę Seniuk fruwającą? – wydawałoby sie, niemożliwe, a jednak..), a chwilę po tym bezsilna, powalona pod ciężarem choroby, gdy Wiktor (Daniel Olbrychski) już wyjechał; choroba nie ma nic wspólnego z Wiktorem, ale Wilki widzimy dopiero od momentu jego przybycia i tak dziwnie się składa, że o chorobie dowiadujemy się dopiero po jego wyjeździe.. Ale jednocześnie film pokazał, że w tym pragnieniu miłości zatrzymujemy się gdzieś w pół drogi, koncetrując się na sobie (a więc zaprzeczając samej miłości) – wspomniana scena śniadania jest właśnie przez to tak genialna, że pokazuje, jak to Wiktor stał się zbędnym elementem całego obrazka. Julcia i Jola (Maja Komorowska) pełne radości życia, żyją wydarzeniami dnia poprzedniego – każda z nich poczuła się dowartościowana przez Wiktora; jednak w tym momencie żadnej z nich Wiktor nie był potrzebny – rozbudzone wspomnienia były piękniejsze od rzeczywistości. Jakże charakterystyczne było przejęzyczenie Joli, która sama sobie zaczęła dziękować
(niby w innej sprawie, ale jednak w sposób bardzo charakterystyczny)..

A sam Wiktor?

Jemu też tak na prawdę zależało jedynie na obudzeniu wspomnień, a nie na szukaniu miłości. Ważne dla niego było to, że przed 15 laty Panny z Wilka się w nim kochały, a nie to, że tę upragnioną, a przegapioną miłość mógłby dziś znaleźć. Miłości wręcz nie chciał. Tunia (Cristine Pascal) była dla niego obrazem Felci (Felcia w filmie pojawia się tylko przez chwilę i gra ją również Cristine Pascal), a nie dziewczyną, która go kocha. I tak, jak przed 15 laty skrzywdził Felcię, wcale tego nie zauważając, tak dziś, zapatrzony w siebie, krzywdził Tunię. Wolał myśleć, że przed laty przez swą głupotę minął się z miłością, niż to, że przez te lata nic się nie zmienił. Prom, którym przepływał na drugą stronę rzeki, odpływał z brzegu pełnego zieleni, a dopłynął do brzegu, na którym rosły drzewa, które potraciły liście.


* * *

Tak jak przy opowieściach ewangelicznych, tak i tu warto odnaleźć siebie w głównych postaciach opowieści.

Szczęśliwie dla mnie chłop ze mnie żaden, więc nie muszę się zastanawiać, na ile przypominam Wiktora; siebie powinienem szukać wśród Panien.

A najbardziej odnaduję się w postaci Kazi (Krystyna Zachwatowicz). Najstarsza z sióstr kochajaca Wiktora od zawsze, ale wątpiąca, czy on ją w ogóle pamięta. Oddana innym poprzez swoją pracę – czasami nawet niepotrzebną (całe rzędy konftur, których nikt w Wilkach nie jest w stanie przejeść, to przecież efekt jej pracy), jednak nie wątpiąca w sens tej pracy. Poniżana przez szwagra, nie potrafi się bronić - a nawet się o to nie stara.

Jednak także ona pragnie zostać przez innych zauważoną – nade wszystko pragnie, by widziano w niej kobietę. Na co dzień chodząca w mocnych okularach, w dniu potańcówki urządzanej przez Tunię, gdy już wszystkich obsłużyła, decyduje się na swoje wielkie wejście – wchodzi w pięknej sukni po siostrze, bez okularów, by one jej nie szpeciły. Jednak brak okularów sprawia, że idzie niepewnie, wręcz niezgrabnie. I reakcja innych jest odwrotna od zamierzonej – Kazia budzi śmiech (jak bardzo boimy się tego, że zostaniemy wyśmiani).

Ale przecież przynajmniej spróbowała. 

A na koniec wręczyła Wiktorowi konfitury – zawsze tyle mogła dać.

16 komentarzy:

  1. Jakoś nie umiem odnaleźć siebie w żadnej postaci, bo nie oglądałam filmu; pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Też myślę, że jednak konieczne jest obejrzenie filmu by odnaleźć się w konkretnej postaci. Ale Ty Leszku świetnie piszesz recenzje filmowe.Nie musiałbyś chyba dawać konfitur :)

    OdpowiedzUsuń
  3. No nie – jak Ty nie oglądałaś, to na kogo, poza Moherkiem mogę jeszcze liczyć? Film pochodzi z roku 1979 i wydawało mi się, że jest takim filmem, który za wasze zapada w pamięci.

    OdpowiedzUsuń
  4. Czyżbyś i Ty tego filmu nie pamiętała?

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja go nie oglądałam tylko czytałam książkę -dawno temu ale czytałam :)

    OdpowiedzUsuń
  6. kamisia_2@op.pl16 kwietnia 2009 21:58

    pisze ten komenatrza, i piszę… i napisać nie mogę „coś” czeka na Ciebie na moim blogu w ramce po prawej stronie :) )Pozdrawiam!(ja też często mam tak z moją Przyjaciółką, że po pooglądanym filmie zastanawiamy się w którym bohaterze było nas najwięcej… Zwłaszcza jak po raz enty oglądamy „Jutro pójdziemy do kina”…)

    OdpowiedzUsuń
  7. No to zupełnie nie trafiłem z tematem – wydawało mi się, że jest na tyle uniwersalny, że nawet jesli ktoś nie oglądał filmu, to sam temat go poruszy; no a z drugiej strony miałem nadzieję, że przynajmniej kilka osób będzie pamiętać ten film.

    OdpowiedzUsuń
  8. Oj, jak napisałaś, że masz coś dla mnie, to już się bałem – jest mi oczywiście bardzo miło, ale jednak jakoś mnie nie wciągają zabawy typu łańcuszek, piramidka.. Już raz dostałem tką nominację (od m@c-a), ale łańcuszek przerwałem. Mam nadzieję, że nie będziesz miała do mnie o to żalu.

    OdpowiedzUsuń
  9. PRZYPOMINAM LUDZISKOM O FORUM ŻEBY WPADLI CHOĆ NA CHWILKĘ I NAPISALI CO sIE DZIEJE HEJ MOI DRODZY….brak mi Was… jak to czytasz to również brak mi Ciebie Duszo NIeznana Brak mam we KRwi Ciebie -niedobór w organiźmie ludzkiej Duszy….nom…czekamy i ja czekam jak się coś odezwiesz człowieczkuwww.walkaduchowa.fora.plEgzorcysta

    OdpowiedzUsuń
  10. No rzeczywiście dawno tam nie byłem.

    OdpowiedzUsuń
  11. Lubię Iwaszkiewicza i jego „Panny z wilka” Filmu nie oglądałam, ale opowiadanie czytałam

    OdpowiedzUsuń
  12. Leszku -to, że ja nie oglądałam filmu nie oznacza, ze Ty nie trafiłeś z tematem. Poruszyłeś temat ciekawy i zawsze niestety na czasie.

    OdpowiedzUsuń
  13. Ja za Iwaszkiewiczem nie przepadam (szczególnie, jako poety – a przecież nade wszystko był poetą); dużo w tym uprzedzeń ideologicznych (za to od zawsze bardzo lubiłem Zbigniewa Herberta – a więc i druga strona i zupełnie inna poetyka). No ale film jest wspaniały! Zachęcam.

    OdpowiedzUsuń
  14. migdalizia96@buziaczek.pl23 kwietnia 2009 16:57

    Fajnie u cB xd Zapraszam do mnie.Poczytaj o moich szalonychn przygodach xdCzekam na rewanż ;)//lizaki-swiat-zkrecony.blog.onet.pl/

    OdpowiedzUsuń
  15. Pozdrawiam wiosennie Pany z Wika oglądałam bardzo dawno temu, miło dostać słoiczek konfitur poczułam ich smak

    OdpowiedzUsuń
  16. Fajnie, że sprawiłem Ci przyjemność :)

    OdpowiedzUsuń