niedziela, 10 sierpnia 2008

Każdy święty chodzi uśmiechnięty

1 Prawdę mówię w Chrystusie, nie kłamię, potwierdza mi to moje sumienie w Duchu Świętym, 2 że w sercu swoim odczuwam wielki smutek i nieprzerwany ból.  (Rz 9)

Przyjęło się uważać, iż „kto się nawróci, ten się nie smuci  każdy święty chodzi uśmiechnięty”, tymczasem tu mamy dowód na to, że nie zawsze tak jest. Jest to w końcu wyznanie samego św. Pawła – w żadnym wypadku nie można go lekceważyć.

Skąd więc ta dwoistość? Czy to Arka Noego błądzi swoim tekstem (a my naszym przekonaniem), czy też św. Paweł chlapnął coś nierozważnie, nieświadomie czyniąc czarny PR dla tych, którzy chcieliby wybrać wąską ścieżkę?


Myślę, że istotą sprawy jest to, kogo ten smutek dotyczy; jeśli tak, jak w moim przypadku, że nikt (nade wszystko żona, ale nie tylko) nie ma ze mnie żadnego pożytku, to świadczy to jedynie o moim oddaleniu od Boga; jeśli jednak smutek ten, tak jak u Piotra, dotyczy jego współbraci, 3 …którzy według ciała są moimi rodakami, to taki smutek nieobcy jest świętym. Każdy potrzebujący pomocy u swojego świętego ze swoich okolic znajdzie i pomoc, i uśmiech – wszystko, co pozwoli wstać i iść dalej. Ale ten sam święty, podobnie jak Piotr, nie raz będzie odczuwał wielki smutek i nieprzerwany ból, że nie we wszystkich potrafi rozniecić ogień wiary…

17 komentarzy:

  1. barbara2212@poczta.onet.pl11 sierpnia 2008 08:42

    Leszku – odnoszę wrażenie, że jesteś nie tylko „starym, zgrzybiałym starcem” jak sam siebie określiłeś, ale jeszcze zakompleksionym starcem. Wmówiłeś sobie, że żona nie ma z Ciebie żadnego pożytku i jak będziesz to tak często powtarzał, to w końcu stanie się to faktem, bo Cię zniechęci do wszelkich działań. Przepraszam, że będę troszkę niemiła, ale wspomnę tylko o jednym ; dzięki Tobie ma syna i córkę [chyba dobrze zapamiętałam, co ?] a inne pożytki przemilczę. Natomiast co do treści notki – słowa ; „każdy święty jest uśmiechnięty”, to oznaczałoby, że niewielu mamy tych świętych. Myślę, że jest to zbyt powierzchowne określenie, gdyż natura obdarza nas różnymi przymiotami i jednych czyni wesołkami, a innych smutasami. Ja należę do smutasów, ale też pragnę być blisko Jezusa i być narzędziem w ręku Opatrzności, dla wypełnienia Jego woli. A już tak humorystycznie;jaką miałbyś minę, gdybyś widział uśmiechniętą od ucha do ucha buzię bezzębną? świętość nie zależy od zewnętrznego, lecz od tego co kryje serce, pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. „Co było, a nie jest, nie pisze się w rejestr” – żadnego pożytku nie ma. Ale tu nie pisałem po to, by roztrząsać ma, czy nie ma; chodziło mi jedynie o przykład smutku, który świadczy jedynie o oddaleniu od Boga. Chciałem pokazać, że owe smutki mogą być bardzo różne.

    OdpowiedzUsuń
  3. A ja się dowiedziałam od księdza (dawno temu ale prawda :) , że istnieje święty smutek, święta zazdrość….itp. uczucia święte. Nawet jest święta nienawiść -do grzechu.Wniosek: wszystko zależy od „punktu odniesienia” :)

    OdpowiedzUsuń
  4. LESZKU JESTEŚ POŻYTECZNYM FACETEM!!!Zaleca się czytać powyższe codziennie rano, wieczorem i powtarzać nieustannie w ciągu dnia :)

    OdpowiedzUsuń
  5. No i właśnie na to zwracałem uwagę – św. Piotr był zasmucony tym, że tylu jego rodaków tylko nominalnie należało do Narodu Wybranego.

    OdpowiedzUsuń
  6. No wiesz – wróciłem do pracy. Mogę tylko wieczorami.

    OdpowiedzUsuń
  7. tak Leszku smutek od smutka rozni sie. A czy jestesz pewen ze otdala od Boga. W moim przypadku bol i smutek do Boga mnie przyblizil. Smutek mym czenstym gosciem, pryjmuje go jak przyjaczela, nie goni, on tez ma prawo na dach. Rozumiesz? A czy zmog by zrozumiecz jak by nie znal co to smutek, i jak moga bolec rany, stare i nowe?

    OdpowiedzUsuń
  8. O swoim smutku napisałem coś troszkę innego – to on jest wynikiem mojego oddalenia od Boga, a nie że on prowadzi mnie do oddalenia. Podkreślałem to, by pokazać różnicę między moim smutkiem, a smutkami świętych.

    OdpowiedzUsuń
  9. Wszyscy święci to męczennicy

    OdpowiedzUsuń
  10. Oj, nie – na pewno nie wszyscy :)

    OdpowiedzUsuń
  11. dziękuje Ci za Twój wczorajszy, poranny komentarz… bo dzięki niemu nie zwlekałam kolejnego dnia :) pozdrawiam :) )

    OdpowiedzUsuń
  12. No to już lecę :)

    OdpowiedzUsuń
  13. ale kojarzymy ich z bólem i cierpieniem – przynajmniej ja;). wiekszosc świetych stalo się swietymi za to, ze zgineli dla Boga.

    OdpowiedzUsuń
  14. Leszku – jak się ma deprechę, to ten smutek przybiera różne barwy i różne odcienie. Smutek smutkowi nie równy, a co za tym idzie także przyczyna. Może być wynikiem oddalenia od Boga, ale też może być potrzebny żeby poznać smak radości kiedy minie. Nie ma nic złego co by na dobre nie wyszło,.Piotr był smutny, ale pewnie zrozumiał, że ogrom pracy go czeka, bo żniwa wielkie ale robotników mało. pozdrawiam :) :) :) :)

    OdpowiedzUsuń
  15. A i jeszcze – jeśli to nie będzie wolą Boża, to nie żaden święty nie roznieci ognia wiary , wszak powiedziane jest ;<„komu Ojciec zechce objawić….” zatem najpierw potrzebna jest gorliwa modlitwa, aby Bóg zechciał objawić posyłając Ducha Św. w slad za nauczającymi.

    OdpowiedzUsuń
  16. Oczywiście to „KOMU Ojciec zechce objawić….” jest bardzo charakterystyczne, ale jestem pewien, że Bóg nie chce objawiać tylko tym, którzy wszystko wiedzą lepiej i po prostu objawienie byłoby w tym przypadku rzucaniem pereł przed wieprze. Św. Piotr smucił się, że tak wielu jego rodaków właśnie jest takich.

    OdpowiedzUsuń
  17. Leszku – proszę zajrzyj na mój log;//kronika-ewy.blog.onet.pljest tam zaproszenie także dla Ciebie

    OdpowiedzUsuń