sobota, 14 czerwca 2008

Żniwo

37 …«Żniwo wprawdzie wielkie, ale robotników mało. 38 Proście Pana żniwa, żeby wyprawił robotników na swoje żniwo». (Mt 9.36)

To jedne  najbardziej znanych słów Chrystusa. Do kogo je wypowiedział, pamiętacie?

Myślę, że każdy to pamięta – te słowa wypowiedział Chrystus do swoich uczniów na widok tłumów ludzi bo byli znękani i porzuceni, jak owce nie mające pasterza.

Pytanie więc pierwsze, czy dziś dostrzegasz wokół siebie ludzi znękanych i porzuconych?

I zaraz drugie – jeśli dostrzegasz, to czy sam czujesz się robotnikiem wyprawionym na żniwo? (tak jak tych pierwszych dwunastu, wymienionych zaraz po tym)

I wreszcie ostatnie, czy prosisz Pana żniwa, by wyprawił wielu robotników?

17 komentarzy:

  1. 1.czasem dostrzegamczasem w innychnajmniej w sobie… a to i zaniedbanie i czasem pycha2. tak3. Tak! :) zmp.s. zajrzałam do Ciebie parę razy zanim coś napisałamto trudne pytania, ale moze wystarczą proste odpowiedzi

    OdpowiedzUsuń
  2. Leszku – nie raz przekonałam się jak trudno być robotnikiem w winnicy Pana. Chyba się do tego nie nadaję. Najpierw pewnie muszę popracować nad sobą zanim wyciągnę rękę do innych, bo zdarzało mi się, że nie byłam przygotowana na to, że pomocną dłoń ktoś może kąsać. Jezus umiał sobie poradzić z takimi osobnikami a ja nie. pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. ~Aniołek-Boży15 czerwca 2008 15:47

    Ostatnio coraz częściej robie coś dla Boga… np.gram na Mszach z Oazy (co jest bardzo stresujące) i zaczynam wykorzystywać mój talent do grania na gitarze! Czasami jest ciężko tak jak podczas żniw… ale owoce są dobre pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  4. wysłuchałam dziś pięknego kazania, właściwie homilii na powyższy temato tym, ze nie jest to tylko wezwanie do modlitwy o powołania kapłańskie;Ojciec sięgnął do pierwotnego znaczenia tego tekstuklęski urodzaju i do tego, że każdy z nas jest zobowiązany dobro w świecie dostrzegać, wykorzystywać,każdy z nas jest powołany do tego by o nim mowić, by je szerzyć;by dobra danego światu, ludziom przez Boga nie marnować…amen

    OdpowiedzUsuń
  5. Leszku, jeśli znajdziesz czas, proszę zajrzyj na mój blog//kronika-ewy.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń
  6. W Twoim wypadku nie miałem najmniejszych wątpliwości, że to jest 3xTAK.

    OdpowiedzUsuń
  7. Doskonale Ciebie rozumiem, bo sam ostatnio przeżywałem coś podobnego – nie narzucałem się z pomocą (co wyraźnie zaznaczyłem na początku), a spytałem jedynie, czy może ta osoba chce, by spróbować jej pomóc. Chciała. Ale dostała w końcu pomoc również od kogoś innego, poczuła się silniejsza i zaczęła kąsać. W pierwszej chwili podobnie jak Ty zwątpiłem, czy moje działanie ma sens. Ale w końcu ludzie bywają bardzo poranieni i o ile tylko mają siłę udźwignąć maczugę, to tą maczugą wywijają na oślep.

    OdpowiedzUsuń
  8. Po owocach ich poznacie :)

    OdpowiedzUsuń
  9. No właśnie – najczęściej ten tekst jest wykorzystywany jako wezwanie do modlitw o powołania kapłańskie. Tymczasem my wszyscy jesteśmy wezwani do wypełniania funkcji kapłańskich – w różnym zakresie, ale wszyscy. Bardzo ważne są właśnie te słowa z ewangelii, które wskazują na przyczynę, dla której Jezus wypowiedział to zdanie – bo jeśli dostrzegamy takich ludzi, o których mówił Chrystus, nie możemy przechodzić obok nich obojętnie. Tak, jak Ty nie przeszłaś obojętnie w tym, co opisałaś w mailu – bo to ważne, by ludzie spotykali się z Bogiem poprzez spotkanie z nami. A spotkać mogą i w tych reklamówkach kału wynoszonych z mieszkania i w słowach, wskazujących na Pana.A kazanie z Sanktuarium Bożego Miłosierdzia – czy tak?

    OdpowiedzUsuń
  10. Leszku , podzielam Twoje zdanie. Jednak to mnie nie załamuje. Pójdę chocby i do wilków byle pełnić wolę Pana jeśli mnie tam pośle. Wszak Jezus powiedział ; < "Jarzmo moje jest słodkie, a moje brzemię lekkie (Mt 11, 30) ...>pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  11. Jestem, jestem… Odpisałam Ci od razu w piątek, gdy tylko skończyłam czytać Twoje „Listy” i… czekałam na odpowiedź, a tu cisza – więc pomyślałam, że po prostu nie masz ochoty kontynuować tej znajomości. Tymczasem nawyraźniej mój e-mail do Ciebie nie dotarł. Teraz musze biec do pracy, ale wieczorem napiszę jeszcze raz.Do zobaczenia, czyli „do przeczytania”.

    OdpowiedzUsuń
  12. No niestety – maila nie dostałem. Pisz najlepiej na gmaila – czyli na adres, z którego Ci odpowiedziałem na pierwszego maila. To jest poczta niezawodna.

    OdpowiedzUsuń
  13. Za to wychodzi na to, że onet jest zawodny Ale spróbuję raz jeszcze.

    OdpowiedzUsuń
  14. nie…od Ojców Dominikanów, przy Zielonej :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Leszku, fatum jakies złowieszcze nad tą pocztą zawisło :) :) :) Widze, że druga wiadomość też do Ciebie nie dotarła. Spróbuję zatem z innego adresu, też gmail.

    OdpowiedzUsuń
  16. Przyszło i od razu na gorąco odpowiedziałem – mam nadzieję, że ode mnie dotrze do Ciebie od razu.

    OdpowiedzUsuń