środa, 25 czerwca 2008

Do każdego więc

32 Do każdego więc, który się przyzna do Mnie przed ludźmi, przyznam się i Ja przed moim Ojcem, który jest w niebie. 33 Lecz kto się Mnie zaprze przed ludźmi, tego zaprę się i Ja przed moim Ojcem, który jest w niebie. (Mt 10)

Przyznajesz się?

A może się zapierasz?

A jak ktoś mówi Wierzę w Boga, ale Kościół do niczego nie jest mi potrzebny, to przyznaje się, czy się zapiera?

25 komentarzy:

  1. Jeśli ktoś tak mówi: „Wierzę w Boga, ale Kościół do niczego nie jest mi potrzebny” zapiera się całym sobą… Niestety. A ja…? Ja się (mam nadzieję) przyznaję… Myślę też że dopóki człowiek nie zaufa Bogu (lub przynajmniej nie próbuje tego zrobić) poniekąd się zapiera… Ja tam zaufałam, powiedziałam „fiat” i się cieszę jak głupi z bateryjki ;)Pozdrawiam serdecznie :) )

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajna jest taka radość :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jesli wierzymy w Boga nie mówimy zle o naszym kosciele Taka jest ze ludzie mówia wierze ale nie praktykuje Co to za wiara pytam Leszku miłego dnia

    OdpowiedzUsuń
  4. No właśnie – co to za wiara?

    OdpowiedzUsuń
  5. Wiara bez uczynków martwą jest. Leszku, myślę, że katolicy niepraktykujący oraz Ci co to wierzą, ale Kościól nie jest im do niczego potrzebny, popełniają prosty błąd uznając kościół jako budynek i księży. Nie biorą pod uwagę, że głową Kościoła jest Chrystus. Zatem jeśli wierzy naprawdę w Boga to i Kościół czyli Jezus jest mu tak naprawdę potrzebny.

    OdpowiedzUsuń
  6. Leszku – czy się zapieram Jezusa ? czy treść moich blogów i Twojego bloga, nie jest odpowiedzią na to pytanie ? pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  7. Zresztą mamy zapowiedziane, że gdzie będzie dwóch, albo trzech, tam On będzie pośród nich – a zatem choćby z tego powodu kościół jest konieczny.

    OdpowiedzUsuń
  8. Jasne, że jest :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Ale czy i nam nie zdarza się zaprzeć? Z drugiej strony mamy nie rzucać pereł przed wieprze, ale czy zawsze potrafimy właściwie ustawić granicę?

    OdpowiedzUsuń
  10. Leszku – szczerze przyznam się, że nie rozumiem tej przestrogi o nierzucaniu pereł przed wieprze. Jakoś ta nauka z trudem do mnie dociera. Chciałabym Jezusa głosić wszystkim, chciałabym Go wszystkim dać i przybliżyć, przestrzec przed złym. Czy to zły jest tym wieprzem ? Jeśli tak, to tym bardziej broniąc się przed nim używam Imienia Pana aby złego od siebie przepędzić. Ty to zawsze wyznaczysz mi takie trudne zadanie do rozmyślań. pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  11. Witaj Leszku Temu, który mówi : BÓG – tak , KOŚCIÓŁ – nie…. daleka jeszcze droga do …WIARY … z miłym pozdrowieniem :) )) P.S. NARESZCIE udało mi napisać króciutki komentarzyk …hura :) )))

    OdpowiedzUsuń
  12. „Nie dawajcie psom tego, co święte, i nie rzucajcie swych pereł przed świnie, by ich nie podeptały nogami, i obróciwszy się, was nie poszarpały.” (Mt 7.6) Głosić Chrystusa mamy obowiązek wobec tych, którzy chcą słuchać; jeśli ktoś nie chce słuchać, takiego obowiązku nie mamy – taki jest sens tego cytatu. Pytanie jednak, czy nie za wcześnie się wycofujemy? Czy zbyt łatwo się nie poddajemy? (myślę nade wszystko o sobie)

    OdpowiedzUsuń
  13. To ja nie wiedziałem, że są takie problemy z pisaniem komentarzy u mnie:(

    OdpowiedzUsuń
  14. Dla mnie to wiara ufam Bogu i jest skromna.prawdziwa wiara do łączy z rozmowem z Bogiem….Pozdrawiam :) Wiara idzie w ślad za tym, co się słyszy. To zaś, co się słyszy, jest przez słowo o Chrystusie” (Rzymian 10:17).

    OdpowiedzUsuń
  15. Basiu!Przepraszam że się piszę,napisałaś wyżej że..,, Kościól nie jest im do niczego potrzebny, popełniają prosty błąd uznając kościół jako budynek i księży….”dlaczego Kościól jest nie potrzebny? to po co ludzie idą do kościoła się modlić w głebi serca …po co ludzie słucha kazanie co mówi Ewangelii z Słowa Bożego?Po co Jezus poszedł do Kościoła Świątynii? nie rozumiem i tak jak Leszek napisał gdzie jest drugi trzeci osoby… Pozdrawiam Wiara bez uczynków martwą jest. Leszku, myślę, że katolicy niepraktykujący oraz Ci co to wierzą, ale Kościól nie jest im do niczego potrzebny, popełniają prosty błąd uznając kościół jako budynek i księży. Nie biorą pod uwagę, że głową Kościoła jest Chrystus. Zatem jeśli wierzy naprawdę w Boga to i Kościół czyli Jezus jest mu tak naprawdę potrzebny.

    OdpowiedzUsuń
  16. Wiesz, ja podziwiam ludzi, którzy np. po powstaniach byli wywiezieni na Sybir i tam, w tamtych warunkach potrafili zachować wiarę. Myślę jednak, że nade wszystko to oni chcieli, a Duch Święty ich w tym wzmacniał. Jeśli jednak ktoś, kto nie ma żadnych problemów z tym, by swą wiarę przeżywać we wspólnocie kościoła, kto mógłby się wzmacniać poprzez życie sakramentalne (nade wszystko poprzez spożywanie Ciała Jezusa Chrystusa) z tego rezygnuje, to ja nie wierzę w to, by w dłuższym okresie życia był w stanie tę wiarę utrzymać.

    OdpowiedzUsuń
  17. Tak ,słyszałam,moja młodsza córka była w Klubie Syberyjski u nas we W-wiu i właśnie córka mnie opowiadała o w czasie wojny że nie pozwolili się modlić ani mszę św. …ale ludzie zrobili po cichutko i właśnie córka opowiadała że jedna pani miała brata jest księdziem i zołnierz kazał żeby ksiądz i innych ludzie kopał ziemię i ksiądz bierze łopatkę się modlić na różancu jak uderzy na ziemie to mówi Zdrowaś Maryjo…. i w końcu już po robotę to zołnierz zastrzelił do ludzi a ksiądz (żył) upadł na ziemi bo zołnierz zle strawił do księdza strzelanie… i zołnierze patrzyli czy ludzie zyją czy nie i okazało że wszyscy nie zyje.. zostawili i poszli a ksiądz wstał po cichutko i uciekł….Wiara zawsze jest potrzebna z modlitwą rozmowę z Bogiem żeby nie poddawali z modlitwą udrzucili ani zapomnieli o Bogu….Jak ja słuchałam to byłam bardzo przerażona ale kiedy tak było i jeszcze miała różnie tematy (córka potrzebuje do szkoły na Historię)… Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  18. Leszku – wszystko zależy od charakteru a szczególnie od psychiki. Jedni są uparci i wytrwali a inni szybko zniechęcają się. Skoro zostalismy wyznaczeni do takiej roli to pewnie i dana nam będzie także cierpliwość – mam nadzieję, pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  19. Czasami na mnie działa czyjaś wrogość niczym płachta na byka. Pamiętasz scysję na moim blogu ? na złość mamie odmroże sobie uszy, a ja z przekory założyłam drugiego bloga dodając sobie roboty. No i teraz mam co żem chciała. pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  20. Akurat w tym przypadku wrogości nie było, a jedynie negowanie wszystkiego, o co bym nie poprosił. Nie wiem, czy nie wycofałem się przedwcześnie.

    OdpowiedzUsuń
  21. Przyznaję się -ale jak często w drobnych rzeczach zachowuję się tak jak bym się nie przyznawała?A kto w małych rzeczach jest wierny ten i w dużych jest wierny…

    OdpowiedzUsuń
  22. Kiedyś myślałam jak Leszek, teraz bardziej jak Basia. Wydaje mi się, że człowiek w sobie odkrywa dary, które są jak by obdarzone głosem i „mówią” w danej chwili:odezwij sie, odezwij się.. i wiesz co masz mówić.Bo Pan Bóg tak nas kocha, że wiemy to co powinniśmy wiedzieć a często więcej, niż jest nam potrzebne – tak myślę :)

    OdpowiedzUsuń
  23. Też mam taką nadzieję, że tak właśnie jest (i właśnie w tej sprawie miałem takie wrażenie).

    OdpowiedzUsuń
  24. Aż oczy przecieram – podejrzewam, że jesteś zbyt surowa dla siebie.

    OdpowiedzUsuń
  25. He he -nie ma co przecierać :) Myślę, że każdy tak ma -tylko w różnym stopniu. Mnie się mój stopień nie podoba:(

    OdpowiedzUsuń