sobota, 15 marca 2008

Myślątka na łąkach (28)



Naszym zadaniem tu na ziemi jest nauka miłości – mamy nauczyć się kochać, a to po to, byśmy mogli w pełni zjednoczyć się z Bogiem (to jest to niebo, które na nas czeka); miłość, to nie tylko uczucia, to nie tylko słowa, ale to również uczynki. Jeśli nasza miłość nie wyraża się w uczynkach, to widać wyraźnie, że jeszcze dużo brakuje w naszej nauce miłości. Ale nawet jeśli do końca życia nasza miłość nie wyrażałaby się uczynkach, to i tak Bóg nas nie odtrąci – z Bożej miłości do nas będziemy zbawieni, niebo będzie na nas czekało. Musimy mieć jednak świadomość, że do pełnej jedności dojdzie dopiero wówczas, gdy nasze przeżywanie miłości w pełni dojrzeje (i to w KK nazywa się czyściec).

29 komentarzy:

  1. Leszku, człowiek całe życie się uczy, a prawdopodobnie głupi umiera. Miłości też całe życie się uczymy i na pewno nigdy jej się nie nauczymy, bo doskonałą Miłością jest Bóg. Człowiek skażony grzechem ma problemy, żeby kochać doskonale. Nie chcę tutaj nikogo oceniać, bo może są ludzie którzy potrafią „czysto” kochać (np. siostra Faustyna). Mogę jedynie coś powiedzieć na temat swojej miłości; do męża, do krewnych, do znajomych, do współwyznawców i wreszcie do Boga – jest tak dalece niedoskonała, że bez pomocy Jezusa, nie lubiałabym nawet siebie. Każde drgnienie serca, każdy dobry uczynek i każdy gest życzliwości wynikający z miłości jest odruchem Bożej miłości do mnie i natchnieniem Ducha Świętego, który porusza moje sumienie. Czasem kocham egoistycznie, a czasem bezinteresownie, a czasem aż do bólu i wtedy uszczęśliwiam na siłę. pozdrawiam :) :) :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Niedawno usłyszałem coś takiego „Człowiek dojrzewa z wiekiem. Najczęściej jest to wieko trumny.” Wbrew pozorom to wg mnie nie jest tylko gra słów – jest w tym głęboka mądrość. Rzecz bowiem w tym, że wiele osób dopiero po śmierci zyskuje tę jasność, że tym co najważniejsze było w ich życiu, to nauka miłości. Każdy zyska tę jasność w dniu sądu. Nawet wtedy nie będzie za późno i każdy będzie mógł powiedzieć Bogu TAK, a Bóg go przyjmie (choć po ludzku patrząc ten człowiek nie zasłużył). Nie łudźmy się – nikt z nas nie zasłuży! Warto jednak głośno mówić o tym, co jest ważne w życiu, tym, którzy jeszcze tego nie odkryli, a to po to, by nie czekali na to wieko trumny.

    OdpowiedzUsuń
  3. ~annaj41.blog.interia.pl16 marca 2008 12:45

    Witaj Leszku ani słowa… ani uczynki ani… wiek ani… nawet śmierć nie docierają do niektórych osób aby pojęli, co jest najważniejsze w życiu… bo ich serca są, jak kamienie a przecież człowiek będzie osądzony tylko z miłości …ile jej otrzymał a ile dał innym …z miłym pozdrowieniem :) ))

    OdpowiedzUsuń
  4. To, że do niektórych nie dotrą, nie zmienia faktu, że przez całe swoje życie przynajmniej powinniśmy się starać nieść innym dobrą nowinę. Oczywiście zawsze rodzi się pytanie, czy potrafimy to robić? Sam w to zwątpiłem i dlatego od dawna nie napisałem żadnej notki (poza wspomnieniem wydarzeń marcowych); z drugiej strony sam jestem zaskoczony, ile daje się wyciągnąć myśli z tego, co napisałem przez ten rok pisania na blogu; ale jednocześnie widzę, że mimo wszystko blog zamiera – sporo osób odeszło, a niewiele przybyło. Myślę, że gdy te myślątka na łąkach się skończą, skończy się mój blog.

    OdpowiedzUsuń
  5. Leszku , a ja myślę, że ci którzy nauczą się miłości z „wiekiem trumny” są bardziej pokrzywdzeni [z własnego wyboru] od tych ktorzy doświadczają i obdarzają miłoscią już teraz. Jest coś takiego jak radość dawania i brania z miłości do siebie. Z tym jest po prostu „milej” żyć i znosić trudy codzienności. My na wiele spraw patrzymy po ludzku, a Bóg ma Boży punkt widzenia, więc nie mam wątpliwości, że ON zdecyduje co komu się należy. On będzie nam odmierzał Bożą miarą, nie ludzką. Liczę na Jego Miłość Miłosierną. pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  6. Leszku – przyczyna odejścia wielu Gości z blogu może być różna.Nawet nie pokuszę się żeby chociaż wymienić kilka, bo jakie to ma znaczenie ? Wykonujesz jakąś pracę, a jej owoce są zależne od Ducha Świętego, czy się przysłużą ludziom i czy będą na chwałę Bogu – trudno przewidzieć. Tylko co w zyciu jest przewidywalne ? pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  7. Jestem pewien, że ta Jego miara jest bardzo elastyczna i każdego pomieści, o ile tylko tek ktoś powie TAK.

    OdpowiedzUsuń
  8. Ale skoro tak często na innych blogach jestem porównywany do faryzeusza, to choć wg mnie akurat postawa faryzejska zupełnie mi nie grozi, to skoro tak jestem widziany przez innych, to trudno by to co piszę, rodziło jakieś owoce.

    OdpowiedzUsuń
  9. Leszku … mamy ten sam staż prowadzenia bloga również i w moim przypadku wiele osób ubyło ale Ci „najwytrwalsi” pozostali. Odchodzą najczęściej osoby słabej wiary, mało odporne na ból, cierpienia innych, które w blogowaniu poszukują radości wyłącznie dla własnych korzyści. Osobiście idę powolutku do przodu zaświadczając notki swoim życiem.Jeśli pozostanie choć jedna osoba to będzie mi ona największą radością. Jako chrześcijanie musimy liczyć się z samotnością , która ma różne oblicza. Przy osamotnionym Jezusie też pozostali ci najwytrwalsi np. Piotr-SKAŁA … :) ))

    OdpowiedzUsuń
  10. Leszku pozdrawiam. Ania ma racje. Czytanie Twego blogu wymaga pracy rowniez jak mysli tak i duszy. Ja by nazwala go „Gleboki blog”. U Ciebie znalezlam duzo nowego, waznego dla siebie. A co do „nauki milosci”, to wczesniej nie raz pytalam; „Dla czego los mnie zadaje tyle trudnych zadan? Dzis juz rozumiem.

    OdpowiedzUsuń
  11. Na razie nie zamykam bloga, więc nie ma co prowadzić szczegółowo takich rozważań. W każdym razie fakt pozostaje faktem, że obecnie czytają mnie jedynie ci, których wiara jest już dawno ukształtowana, a nie Ci, którym dopiero mógłbym pomóc w odnajdowania swoje drogi do Boga. Oczywiście cieszę się z obecności wszystkich moich czytelników, ale jeśli mam spojrzeć na realną przydatność tego, co piszę, to muszę uznać, że ta przydatność dawno już minęła.

    OdpowiedzUsuń
  12. Przeczytałam ten komentarz i trochę mnie zafrapował… Szczególnie stwierdzenie o ludziach i ich ukształtowanej wierze… być może źle zrozumiałam, ale zważ ja tu zaglądam, a moja wiara co jak co, pozostawia troszkę (czyt. wiele) do zyczenia…PS Chciałam wysłać maila z filmem z dziisejszego wieczoru ale nie udaje mi się to i dlatego piszę w komentarzu. Cudowne, niesamowite przeżycia, ludzie i niewyobrażalna obecnosć Boga…

    OdpowiedzUsuń
  13. Leszku …gdyby to, co piszesz wg mnie było już nie przydatne pewnie nie czytałbyś teraz tego komentarza …hihihi np.słowa Pisma Św.są POWTARZANE od 2000 lat i jeszcze nikomu się nie znudziły …WCIĄŻ mają swoją wartość :) …Wnioskuję , że jesteś bardzo ambitnym człowiekiem, nie lubisz zanudzać ale za mało siebie cenisz :) ))…z miłym pozdrowieniem :) )) P.S. Wybacz moją śmiałość

    OdpowiedzUsuń
  14. Tak wiele lat przeżyłam a miłosci ucze sie caly czas.Pozdrawiam serdecznie w tym Wielkim Tygodniu.www.razwazna.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń
  15. Przepraszam, że mi się wymsknęło – absolutnie nie chodzi mi o to, by teraz się nad tym zastanawiać, czy ten blog ma sens, czy nie. I nie chodzi tu o moje poczucie wartości, lecz o to, jak jestem widziany i konsekwencje tego dla bloga. Ale na razie go nie zamykam, więc szkoda czasu na takie rozważania.

    OdpowiedzUsuń
  16. Chętnie odwiedzę.

    OdpowiedzUsuń
  17. Witam Cię Leszku. Przeczytałam wczoraj, ale piszę dzisiaj, bo musiałam się zastanowić nad kilkoma sprawami. 1. Masz rację z tą Milością. Mnie w dużych ilościach brakuje miłości (takiej prawdziwej, doskonałej) I nigdy pewnie jej nie będę miała, bo…2. Brakuje mi też wiary, a miłość doskonała to Bóg3. Mam za to nadzieję, że moje deficyty będą się kurczyć w drodze do „wieka”4. Dlaczego ktoś miałby uważać Cię za faryzeusza? Mądry tak nie myśli, a na opinii innych nie powinno Ci tak bardzo zależeć, więc… Psy szczekają, karawana jedzie dalej!Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  18. 1, 2 i 3 – pięknie to napisałaś :) A 4 – cały czas ciągnie się ta sama prawa. A przykre to jest z tego powodu, bo daleki jestem od łatwych etykiet. Ale niepotrzebnie o tym wspomniałem.

    OdpowiedzUsuń
  19. Leszku, proszę się ze mną nie droczyć. Czy tym razem mnie prowokujesz, abym pisała o Tobie w samych superlatywach ? nie zrobię tego, aby nie założyć na Ciebie sideł szatańskich, bo mogłoby to wbić Cię w pychę. Nieco wyżej napisałam, że ludzie oceniają nas według swojej miary, więc nie ma znaczenia czy nazywają Cię „faryzeuszem” czy „świadkiem”. Każdy z nas ma być APOSTOŁEM JEZUSA i wedle dostępnych nam środków mamy być wykazywać, że chcemy być Jego uczniami. Zatem nie waż się rezygnować z prowadzenia bloga- proszę, zrób to dla mnie, bo potrzebuję także Twoich komentarzy, aby szerzej spojrzeć na dany mi dar wiary. pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  20. Niepotrzebnie napisałem o tym, ze nie wiem, czy to potrafię nieść innym Dobrą Nowinę. Pytanie jest co prawda jak najbardziej sensowne i wypływało kontekstu, ale wcale nie chcę, by przeradzało się teraz w jakąś dyskusję na ten temat. Tak jak mówiłem, bloga nie zamykam – może uda mi się zrobić fotograficzne notki z Triduum, a po świętach może jeszcze znajdę coś w starych notkach (póki co akurat ta jest ostatnią, jaką wcześniej wpisałem). Myślę, że blog jeszcze będzie :)

    OdpowiedzUsuń
  21. Zapraszam wszystkich do wspólnej blogowej modlitwy Wielkiego Piątku //ewa-basia.blog.onet.pl pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  22. U mnie liturgia wielkopiątkowa zaczyna się o 17:30 (będę więc musiał zdecydowanie wcześniej wyjść z pracy – dzisiaj np. wychodziłem parę minut po szóstej, a powrót do domu zajmuje mi od trzech kwadransów do godziny), a zaraz po niej o 20:00 zacznie się Droga Krzyżowa ulicami Starówki. Co roku kończy się gdzieś o 22:30. Obawiam się, że nie będę mógł się przyłączyć.

    OdpowiedzUsuń
  23. O miłości mówi sie od początku świata i prawdopodobnie będzie się tak działo aż do jego końca. Zgadzam się z Tobą, że liczą się czyny, a nie słowa. Bo tysiące razy można wypowiadać”Kocham cię, kocham, kocham, kocham…”, a nic nie czuć. Ale jedna z naszych bardzo sławnych poetek powiedziała, że:”Miłość jest piękną bez wątpienia rzecząi ma w przeszłości stare jak świat prawalecz trzeba żeby miała twarz człowieczążeby tryskała zdrowiem postawa…”A może życiem? Zdrowiem, czy życiem – niesistotne, byleby nie była chora. Byleby była prawdziwa, piękna i szczęśliwa! Bóg, który jest MIłością, takiej miłości chce dla każdego człowieka i nie ma innej opcji. Pozdrawiam Leszku nocą. :-)))

    OdpowiedzUsuń
  24. „Zgadzam się z Tobą, że liczą się czyny, a nie słowa.” – ja nic takiego nie powiedziałem. Moja myśl jest taka – ze swojego życia będziemy „sądzeni” za to, jak nauczyliśmy się kochać, a nie za uczynki; Bóg nie jest kupcem (dziś powiedzielibyśmy menadżerem sprzedaży), który powie, że za bilet wstępu do nieba musimy zapłacić tyloma, a tyloma dobrymi uczynkami; On będzie pytał „Czy umiesz kochać, czy chciałeś uczyć się miłości?” Nie zmienia to jednak faktu, że u osób, którym w tej nauce miłości niewiele będzie brakować, tych czynów będzie multum. To dopiero jest ta myśl, którą starałem się tu przekazać. Czy teraz stała się czytelniejsza?

    OdpowiedzUsuń
  25. i_izabela@vp.pl20 marca 2008 19:26

    To prawda miłość to nie tylko słowa, a właśnie czyny.Dobrze by było, gdyby każdy się tej prawdziwej miłości nauczył

    OdpowiedzUsuń
  26. Niech Zmartwychwstanie Pańskie , które niesie odrodzenie duchowe napełni serce spokojem, a wiara da siłę w pokonywaniu trudności i z ufnością pozwoli patrzeć w przyszłość Tobie i bliskim Alleluja !!

    OdpowiedzUsuń
  27. Niechaj wielkanocne życzenie,pełne nadziei i miłości,przyniesie sercu zadowoleniedzisiaj i w przyszłości…życzę Radosnych świątZmartwychwstania Pańskiego

    OdpowiedzUsuń
  28. Witam WSZYSTKICH !Zdrowych i radosnych Świąt. Niech Chrystus Zmartwychwstały, pełen niebieskieh chwały udzzieli Wam Bożego błogosławieństwahtpp://ewa-basia.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń